Ich historia w Warszawie rozpoczęła się w marcu 1945 roku, ale to w ostatnich latach toczył się bój o być albo nie być dla domków fińskich. Klimatyczne osiedle z Jazdowa obchodzi właśnie 73. rocznicę powstania. Co je czeka w najbliższej przyszłości? O to spytaliśmy urzędników.
1 marca 1945 rok – to wtedy zaczęła się historia domków fińskich na Jazdowie. Jak podaje w swoim kalendarzu Dom Spotkań z Historią, tego dnia do Warszawy przybył pierwszy transport modułowych domków rodem z Finlandii.
"W ramach odszkodowań za udział w wojnie po stronie niemieckiej Finlandia musiała między innymi grzywnami zapłacić i taką, że przekazała stronie radzieckiej duże ilości drewnianych, niedużych domków z gotowych, dużych elementów, które można było zmontować w całość. Robiła się taka chałupka: dwie izby i kuchenka. Takich domków parę pociągów przyszło do Warszawy. (…) Tam zamieszkali po prostu cywile niezbędni do odbudowy Warszawy, inżynierowie, ale przy okazji załapało się paru wykładowców na wyższych uczelniach, bo przecież o mieszkanie w Warszawie nie było trudno, ale [wręcz było] to rozpaczliwie niemożliwie" - tak relacjonował to wydarzenie Tadeusz Lipszyc, którego opis znajduje się w Archiwum Historii Mówionej DSH i Ośrodka Karta.
Chcieli wyburzyć
I "takie chałupki" stanęły na Jazdowie. W 1945 roku w domkach mieszkali pracownicy Biura Odbudowy Stolicy. Potem chętnie wprowadzali się do nich artyści, m.in. Maria Czubaszek, Jan Pietrzak, Barbara Wrzesińska, Jonasz Kofta. Służyły mieszkańcom, tworząc przez lata zielone osiedle. Przyciągały również turystów i warszawiaków, którzy chcieli poczuć klimat Finlandii w stolicy Polski. Wszystko to pobliżu ambasad, Sejmu, parku Ujazdowskiego i Trasy Łazienkowskiej, czyli centralnej części miasta.
Nad tym sielankowym klimatem zawisł jednak miecz Damoklesa. Mniej więcej osiem lat temu wyszło na jaw, że władze Śródmieścia planują wyburzyć domki. Urzędnicy przekonywali, że po kontrolach, jakie przeprowadził ZGN na terenie domków, potwierdziło się, że niektórzy z mieszkańców ogrodzili dodatkowy teren, który jest publiczny. Inni zmodernizowali domki. Podkreślali również, że domki mają tylko tymczasowy charakter.
Część mieszkańców zdecydowała się na lokale zastępcze, byli też tacy, którzy zapowiedzieli, że nigdzie się nie ruszają, bo z decyzją urzędników się nie zgadzają. Na tvnwarszawa.pl relacjonowaliśmy również, jak rozebrano ostatecznie cztery chatki. Protesty przeciwko wyburzaniu wzmagały się, organizowano też odwiedziny na Jazdowie na przykład z okazji Nocy Muzeów. I nagle nastąpił zwrot - władze miasta postanowiły jednak zachować osiedle. Ratusz zapowiedział, że część nadal będzie służyła mieszkańcom, a inne zostaną zagospodarowane na cele kulturalne. I tak się stało.
Zbiórka na odbudowę
Mieszkańcy stolicy coraz częściej przychodzili do domków przy okazji różnych wydarzeń kulturalnych. Ale nie obywało się bez problemów - jeden z domków spłonął w grudniu ubiegłego roku. Mowa o domku: "Jazzdow3przez4", gdzie odbywały się jamy jazzowe i były organizowane warsztaty. Teraz osoby odpowiedzialne za zagospodarowanie chatki chcą ją wskrzesić. W najbliższy weekend organizują Weekend dla Obudowy. Będzie można włączyć się w zbiórkę pieniędzy, posłuchać muzyki, obejrzeć wystawę, czy wziąć udział w warsztatach tanecznych.
To jeden z przykładów zagospodarowania domków. A co z całym osiedlem? Czy budynkom grozi rozbiórka? O to spytaliśmy władze Śródmieścia.
Poza tym spalonym na Jazdowie jest jeszcze 26 domków. "Siedem zamieszkałych przez lokatorów komunalnych, pięć pustostanów i 14 użytkowanych przez stowarzyszenia i organizacje pozarządowe na cele kulturalne, społeczne i statutowe” - napisała w mailu do naszej redakcji Barbara Domańska z urzędu dzielnicy.
Jak podkreśliła, śródmiejski ratusz nie zamierza domków wyburzać. I przypomina, że zostały objęte ochroną konserwatorską (znalazły się w gminnej ewidencji zabytków).
- Obecnie trwa procedura sporządzania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego rejonu Parku Ujazdowskiego. Kompleksowe zagospodarowanie terenu Jazdowa oraz ustalenie jego funkcji zostanie określone w tym dokumencie. Liczymy, że ustalenia planu pozwolą na zachowanie wyjątkowości tego miejsca - zapewnia Domańska.
ran/pm