Reprywatyzacja "na duchy". Jaki domaga się listy kamienic

"Patryk Jaki nie krył oburzenia"
Źródło: TVN24
- Komisja weryfikacyjna zbada wszystkie sprawy dotyczące warszawskich nieruchomości przekazywanych osobom, które - jak się okazało - nie żyły - takie zapewnienie złożył w piątek przewodniczący komisji Patryk Jaki.

Komisja wystąpiła o listę takich nieruchomości do prezydent stolicy.

Szef komisji weryfikacyjnej odniósł się w piątek do czwartkowych doniesień "Dziennika Gazety Prawnej", w którym opisano sprawę kamienicy przy Łochowskiej 38 na Pradze Północ. Według dziennikarzy, warszawski ratusz był bliski oddania kamienicy z 24 rodzinami w ręce osoby, która zgodnie z datą urodzenia powinna mieć…128 lat. W rzeczywistości zmarła niedługo po wojnie (w 1949 roku).

"Te sprawy muszą zostać zbadane"

- Do tej pory to reprywatyzowanie na ponad 100-letnie osoby odbywało się finezyjnie, choć to był bardzo skomplikowany proces. Najpierw trzeba było znaleźć jakiegoś spadkobiercę danej osoby, potem policzyć udziały, potem był wyznaczany kurator dla części tych udziałów, i jak już osoba, która starała się o nieruchomość miała część tych udziałów w ręku, dopiero wtedy wyznaczano kuratora na osobę nieznaną na przykład z miejsca pobytu - powiedział Jaki.

Jak dodał, "okazało się, że wybierano także osoby, które nie żyły. W tym przypadku to jest coś całkowicie nowego, ponieważ tu reprywatyzowano na 130-letnią osobę, przepraszam za to określenie, ale na pałę po prostu - powiedział Jaki.

Wskazał, że we wszystkich tych dokumentach, które przeglądali urzędnicy i sędziowie "znajdowała się data urodzenia tego człowieka". Ocenił, że zwrot nieruchomości w takim wypadku to "gigantyczny skandal".

Jaki zapowiedział także, że wszystkie te sprawy muszą zostać zbadane. W związku z tym komisja wystąpiła o listę takich nieruchomości do prezydent stolicy.

Lista ta - jak mówi nam Piotr Rodkiewicz, dyrektor miejskiego Biura Spraw Dekretowych - jest przygotowywana i będzie przekazana komisji jak najszybciej, bo uzyskaniu wszystkich niezbędnych danych.

"Szukaliśmy właściciela"

Urzędnicy ratusza protestują przeciwko stwierdzeniom, że "nieruchomość została oddana na pałę".

- Poszukiwaliśmy Józefa Pawlaka, w urzędzie stanu cywilnego, w archiwach, w prasie - mówi Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza.

- Poszukiwania nie przyniosły rezultatu. Natomiast w orzecznictwie sądów administracyjnych wykształcił się pogląd, że jeżeli urząd nie dysponuje aktem zgonu lub orzeczeniem uznania za zmarłego, to wówczas należy ustanowić kuratora - dopowiada Rodkiewicz i jako przykład podaje wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego z 9 grudnia 2005 roku w sprawie spraw objętych dekretem Bieruta, który to potwierdza.

Przypadek Łochowskiej 38 nie był jednak jedyny. Oddawanie nieruchomości stulatkom (zwykle nieżyjącym) można mnożyć. Wystarczy przypomnieć kamienicę przy Targowej 66 na Pradze Północ. Znany handlarz roszczeniami Marek M. został tu ustanowiony jako kurator dla nieżyjącej Fani Azjensztadt (gdyby żyła, miałaby w chwili zwroty budynku 107 lat). O sprawie pisaliśmy na tvnwarszawa.pl. Marek M. za zatajenie śmierci Fani usłyszał zarzuty.

Ratusz odpiera zarzuty

Opierając się na takich przypadkach, członkowie komisji zarzucają urzędnikom ratusza, że przechodzili obojętnie obok reprywatyzacji na rzecz stulatków. Druga strona przekonuje, że tak nie było.

- Jeśli dysponowaliśmy danymi, które pozwalały osobę zidentyfikować czy też stwierdzić, że miała ponad sto lat, to wówczas radcowie miasta zawsze występowali do sądu o uznanie za zmarłego - stwierdza dyrektor Biura Spraw Dekretowych. Uznanie za zmarłego mogłoby zapobiec reprywatyzacji nieruchomości kuratorowi, otworzyłoby też drogę do rozpoczęcia postępowania spadkowego.

- Nawet dziś rozmawiałem z jedną radczynią, która pracowała w ratuszu. Przyznała, że na mniej więcej 25 spraw, w których występowali kuratorzy, w dziesięciu wystąpiła do sądu o uznanie za zmarłego, ponieważ w tych przypadkach dysponowała danymi wskazującymi, że ci ludzie mieli ponad 100 lat - argumentował dalej Rodkiewicz.

Problem polegał na tym, że sądy przychylały się do ustanawiania kuratora, a ratusz - jak podkreśla nasz rozmówca - takim orzeczeniem sądu był związany.

- Warto też podkreślić, że zwrot nieruchomości nie następuje na kuratora. On jest tylko reprezentantem osoby, na rzecz której działa, potem powinien jej szukać i się z nią rozliczyć. Wszystkie dalsze patologie, w których kurator usiłował przywłaszczyć sobie te nieruchomości jest patologią, na które miasto nie ma wpływu - podsumowuje Rodkiewicz.

kw/su/PAP/b

Czytaj także: