Rektor uczelni będzie głodował, bo blokują mu budowę szpitala

Mówi rektor Uczelni Warszawskiej
Źródło: Dawid Krysztofiński/ tvnwarszawa.pl

Budowa prywatnego szpitala onkologicznego na Pradze zagrożona. Konserwator zabytków spiera się z inwestorem o wysokość budynków. Ten drugi zapowiada... głodówkę.

O tym, że inwestor, czyli Uczelnia Warszawska chce budować szpital przy Szwedzkiej pisaliśmy już w 2012 roku. Jednak prace się nawet nie zaczęły.

- Jestem załamany postawą urzędników, którzy blokują naszą inwestycję. Od dwóch lat staramy się o budowę szpitala. W tej chwili jesteśmy w punkcie wyjścia, bo stołeczny konserwator zabytków zakwestionował dotychczasowe ustalenia - mówi bezradnie dr Mirosław Cienkowski, rektor Uczelni Warszawskiej.

W środę, w samo południe na terenie Stalowni Praskiej przy ulicy Szwedzkiej, gdzie miałby stanąć szpital, rozpocznie się głodówka. Ma w niej uczestniczyć rektor, pracownicy, a także lekarze i pacjenci chorzy na raka.

Kilka metrów za dużo

Uczelnia Warszawska stara się o warunki zabudowy, które przybliżają do inwestycji. To właśnie ten dokument jest zarzewiem konfliktu z konserwatorem zabytków. Jego opinia jest potrzebna, ponieważ szpital będzie budowany na terenie objętym ochroną. To obszar dawnej stalowni, sprzedany uczelni przez Agencję Mienia Wojskowego.Według projektu szpital ma się składać z czterech budynków ze szklanymi łącznikami. W zależności od miejsca, mają mieć od pięciu do sześciu kondygnacji; w najwyższym punkcie 25 metrów. I to właśnie wysokość nie podoba się konserwatorowi. - 25 metrów to jest moim zdaniem zdecydowanie za dużo. Zaproponowane parametry nie zapewniają należytej ochrony wartości zabytkowych obszaru i terenu praskiej zbrojowni - ocenił Piotr Brabander.Uzasadnia to sąsiedztwem. - Ta zabudowa jest jedno bądź dwukondygnacyjna i ma od 6 do 12 metrów wysokości - stwierdził konserwator i w sierpniu zeszłego roku odmówił uzgodnienie warunków zabudowy.Uczelnia odwołała się do generalnego konserwatora zabytków. Ten pozytywnie rozpatrzył odwołanie i sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. Stołeczny konserwator ponownie nie zgodził się jednak na uzgodnienie warunków zabudowy. Uczelnia rozważa odwołanie się po raz drugi.

Mówi Stołeczny Konserwator Zabytków

Będą głodować do wyczerpania sił

W odwołaniu inwestor powołuje się na zapisy w projekcie planu zagospodarowania przestrzennego dla spornego terenu. Dopuszcza on zabudowę do 25 metrów wysokości. Nie zakwestionował tego nawet wojewódzki konserwator zabytków, który projekt już uzgodnił. Nie wszedł on jednak wciąż w życie, więc nikogo nie wiąże.

A stołeczny konserwator ma na temat zapisów inne zdanie od wojewódzkiego: - To jest tylko plan zagospodarowania. Przyjęta tam wysokość powinna wynikać z ekspertyz, badań i dokumentacji historycznej. Niestety tego tam zabrakło - ocenił Brabander i zaproponował uczelni negocjacje nad projektem.

- Inwestor może wystąpić o zalecenia konserwatorskie. Przedłoży nam swoją wizję i wtedy konserwator, zgodnie z kompetencjami może wypowiedzieć się na temat tego, co jest lub nie jest dopuszczalne. Może tez wskazać, w którym kierunku powinna pójść ta koncepcja, aby została zaakceptowana - zaproponował konserwator.Szkoła nie podchodzi do tego entuzjastycznie. - Jeśli my nie możemy tam nic robić, nie możemy budować szpitala z powodu szaleństwa jednego z urzędników, to będziemy głodować do wyczerpania sił - odpowiada rektor.

TAK MIAŁBY WYGLĄDAĆ BUDYNEK:

Wizualizacja szpitala onkologicznego

Bartłomiej Frymus – b.frymus@tvn.pl

Czytaj także: