Hanna Gronkiewicz-Waltz chce sprawdzić fundację i kampanię, która promuje działania rządu PiS w sprawie zmian w sądownictwie. Wcześniej miejscy urzędnicy twierdzili, że nadzór miasta nad organizacją jest czysto formalny.
W ostatnich dniach pojawiły się czarno-białe bilbordy nawiązujące hasłami do forsowanych przez Prawo i Sprawiedliwość zmian w sądownictwie. Stoi za nimi Polska Fundacja Narodowa, zasilona przez fundusze z 17 spółek Skarbu Państwa.
Na czarnym tle, zdaniem szefów fundacji, opisują sytuację teraźniejszą. Na białym pożądany, w opinii nadawców, kierunek zmian.
Polityczna burza
Pojawienie się ogromnych plakatów na ulicach wywołało w polityce burzę. Opozycja oskarżyła rząd i PiS, że za pieniądze państwowych przedsiębiorstw promują swoje poglądy i że nie do tego miała służyć Polska Fundacja Narodowa. Na pytanie reportera "Faktów" TVN, czy kampania jest zgodna ze statutem fundacji, prezes Cezary Jurkiewicz (przewodniczący klubu radnych PiS w Radzie Warszawy) oświadczył, że jest niczym innym jak ochroną wizerunku Polski, a statut fundacji mówi, że ma ona dbać o wizerunek Polski i polskiej gospodarki. Jednym z organów sprawujących nadzór nad Polską Fundacją Narodową jest prezydent Warszawy. Kilka dni temu ratusz stwierdził jednak, że nadzór Hanny Gronkiewicz-Waltz jest czysto formalny i wynika z tego, że siedziba fundacji znajduje się w Warszawie.Jednak sytuacja się zmieniła. Urzędnicy z upoważnienia prezydent Warszawy zażądali wyjaśnień od organizacji w sprawie kampanii "Sprawiedliwe sądy". Poprosili fundację m.in. o nadesłanie odpisów uchwał zarządu fundacji "dotyczących przygotowania, realizacji i finansowania kampanii medialnej".
Kopie uchwał
- Merytorycznie leży to przede wszystkim po stronie ministerstwa kultury. My jednak przeanalizowaliśmy statut fundacji. Mamy pewne wątpliwości, czy akcja mieści się w celach statutowych. Dlatego prezydent poprosiła we wtorek o przesłani kopii uchwał związanych z prowadzeniem kampanii - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika ratusza.
Władze miasta chcą je przeanalizować. Ale nie chcą przesądzać o dalszych krokach.
Kilka dni temu zapytaliśmy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, czy kampania dotycząca sądownictwa zgodna jest z formalnymi celami fundacji.
Resort jednak uchylił się od jasnej odpowiedzi.
Jakieś procedury obowiązują
Do sprawy odniósł się Marcin Święcicki, były prezydent Warszawy i poseł PO. Jego zdaniem kampania wymaga kontroli.
- Po pierwsze kampania niewiele ma wspólnego z celem fundacji. To jest antypropaganda Polski, a nie propaganda i promowanie Polski za granicą. Po drugie duże kwoty, jak słyszymy 19 milionów, zostały przekazane ludziom, którzy dopiero co założyli firmę, a przed chwilą byli pracownikami premiera - mówił Święcicki w rozmowie z reporterem TVN 24. I dodawał: - Ja rozumiem, że można działać bez przetargu, ale jakieś procedury jednak obowiązują przy przekazywania tak dużych kwot publicznych.Zdaniem Święcickiego kampania służy „dezawuowaniu sądownictwa na podstawie pojedynczych przykładów”. - Po drugie służy walce z koncepcjami pana prezydenta. Po trzecie służy wzbogaceniu swoich kolegów z kancelarii premiera - wyliczał.
ran/pm