Radny donosi do prokuratury na starostę. "Szantaż i groźby"

Starostwo powiatowe w Piasecznie
Starostwo powiatowe w Piasecznie
Źródło: Google Maps / archiwum prywatne
Radny powiatu piaseczyńskiego twierdzi, że tamtejszy starosta mógł popełnić przestępstwo. Przekonuje, że był przez niego szantażowany: miał usłyszeć, że straci pracę, jeżeli nie poprze starosty. - Całą sytuację oceniam jako próbę nacisku oraz próbę zastraszenia mnie - odpowiada starosta.

Główną postacią w tej historii jest Grzegorz Pruszczyk. W ostatnich wyborach samorządowych został wybrany na radnego powiatu piaseczyńskiego z listy Prawa i Sprawiedliwości. Jego partia zdobyła łącznie siedem mandatów, lokalny komitet Nasza Gmina również. Najwięcej - i samodzielną większość - wzięła Koalicja Obywatelska (15 z 29 mandatów w radzie powiatu). To jednak minimalna przewaga – jednego głosu.

"Dostawałem pewne sygnały"

Z takim rozdaniem radni przygotowywali się do wyboru starosty. Miał nim zostać Ksawery Gut.

- Od momentu wyboru na radnego dostawałem pewne sygnały zainteresowania moją osobą w kontekście pozytywnego głosowania [za wyborem Ksawerego Guta na starostę - red.], ale nikt tego wyraźnie nie zaznaczył w tym sensie, że nie byłem szantażowany – mówi tvnwarszawa.pl Pruszczyk.

W piśmie do prokuratury, które nam przesłał, zaznaczył, że najpierw rozmawiał z nim jeden z radnych, a potem były członek zarządu starostwa.

Według radnego z rozmów wynikało, że jego decyzję w głosowaniu wiązano z miejscem, gdzie pracuje. Chodzi o Dom Pomocy Społecznej w Górze Kalwarii, który podlega pod starostwo piaseczyńskie.

"Wyposażyłem się w dyktafon"

- Gdy zostały trzy dni do głosowania i członek zarządu powiatu, Ksawery Gut poprosił mnie o rozmowę, sygnalizując, że chodzi o czwartkowe głosowanie, przebiegła mi taka myśl, że może on argumentować to w sposób, w który nie powinien. Dlatego zdecydowałem się na zapis tej rozmowy. Wyposażyłem się w dyktafon i poszedłem na spotkanie - relacjonuje Pruszczyk.

Jak precyzuje w piśmie do prokuratury, zaproszenie na spotkanie otrzymał 19 listopada przez aplikację Messenger. Sama rozmowa miała odbyć się dzień później.

Jej zapis (jak i całą sprawę) opisał jako pierwszy portal DoRzeczy.pl, w dniu głosowania. Pruszczyk w rozmowie z tvnwarszawa.pl dodał, że zapisu nikomu nie dostarczał.

Wskazał nam jednak profil ITV Piaseczno na Facebookum gdzie można odnaleźć wniosek do Prokuratury Krajowej. W załączniku numer 3 jest spisana rozmowa, która miała się odbyć pomiędzy Grzegorzem Pruszczykiem (oznaczony jako GP) a Ksawerym Gutem (KG).

"Utrata pracy?"

Z zapisu wynika, że najpierw Ksawery Gut miał pytać, w jakiej komisji widzi się Pruszczyk. Później, że polityk PiS sugerował, iż musi być naprawdę poważny powód, żeby powiedzieć: słuchajcie, głosuję inaczej. Z drugiej strony Gut miał powiedzieć, że nie nalega, żeby głosował na niego, ale nie wie, czy nie będą naciskali inni członkowie zarządu.

Potem Pruszczyk pyta, czy konsekwencją będzie utrata pracy? Gut odpowiada, że może tak być.

"Dostałem sygnał"

- Dostałem sygnał, że powinienem złamać swój kręgosłup i oszukać kolegów z klubu. Mam rodzinę wielodzietną, moja żona pracuje, ale zdajemy sobie sprawę, że utrzymanie siedmioosobowej rodziny z jednej pensji nie byłoby możliwe. W moim sumieniu uważam, że zachowałem się właściwie. Poinformowałem organy ścigania, że poddano mnie szantażowi – przekonuje.

W piśmie, które skierował do prokuratury, czytamy, że "zawiadamia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w postaci użycia podczas rozmowy odbytej przeze mnie z Członkiem Zarządu Powiatu Piaseczyńskiego Panem Ksawerym Gutem w dniu 20 listopada 2018 roku szantażu i groźby bezprawnej pozbawienia" go pracy.

Biuro prasowe prokuratury potwierdziło, że 21 listopada Pruszczyk złożył zawiadomienie. "Zostało przesłane według właściwości do Prokuratora Regionalnego w Warszawie celem rozpoznania i dalszego procedowania zgodnie z kompetencjami" - czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.

"Próba zastraszenia mnie"

Ksawery Gut wydał oświadczenie na Facebooku. Stwierdził między innymi, iż nie zamierza oceniać zachowania "rozmówcy, który w ukryciu nagrywał naszą rozmowę".

"Chcę jednak podkreślić, że to Pan Grzegorz Pruszczyk, jako pierwszy, poruszył temat swojego zatrudnienia w DPS. Moja reakcja w tym zakresie była wyłącznie życzliwą diagnozą mojej i jego sytuacji politycznej polegającej na tym, iż łączy on funkcję radnego i jednocześnie jest zatrudniony w samorządowym Domu Pomocy Społecznej w Górze Kalwarii" - dodał.

Zaznaczył również, że to Pruszczyk "tak moderował nagrywaną przez siebie rozmową", aby sprowokować go do określonej odpowiedzi.

"Z tych też względów całą sytuację oceniam, jako próbę nacisku oraz próbę zastraszenia mnie (grożenie odpowiedzialnością karną) tuż przed głosowaniem (...). Przygotowana przez Pana Grzegorza Pruszczyka prowokacja, bo tak ją oceniam ze względu na moment upublicznienia tego nagrania, nie udała się. Zostałem wybrany na stanowisko" - pisze dalej Gut.

Z jego relacji wynika, że celem spotkania było ustalenie, czy podjęto już decyzję w klubie PiS o dyscyplinie głosowania w sprawie wyboru starosty. "Zachowanie Pana Grzegorza Pruszczyka pozostawiam ocenie Państwa. Jednocześnie pragnę podziękować tym wszystkim, którzy mi zaufali zarówno na etapie wyborów samorządowych, jak i na etapie wyboru mnie na starostę Piaseczyńskiego" - podsumowuje.

22 listopada Gut został wybrany na starostę. Jak podaje "Gazeta Stołeczna", głosowało na niego 15 osób z 29-osobowej rady powiatu.

Stenogram rozmowy Pruszczyka i Guta

21 PAŹDZIERNIKA ODBYŁY SIĘ WYBORY SAMORZĄDOWE:

Wybory kanał ogólny

Źródło: TVN24
Oficjalne wyniki dla Warszawy
Oficjalne wyniki dla Warszawy
Teraz oglądasz
Zestawienie wyników wyborów samorządowych
Zestawienie wyników wyborów samorządowych
Teraz oglądasz
Trzaskowski buduje ekipę
Trzaskowski buduje ekipę
Teraz oglądasz
Kolejki do urn i brak możliwości głosowania
Kolejki do urn i brak możliwości głosowania
Teraz oglądasz

Wybory kanał ogólny

ran/kk/pm

Czytaj także: