Nadzwyczajna sesja Rady Warszawy została zwołana w piątek na wniosek klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości. Po blisko trzygodzinnej dyskusji związanej z aferą reprywatyzacyjną radni przeszli do drugiego punktu obrad - awarii układu przesyłowego ścieków.
Wniosek o przerwanie obrad po debacie na ten temat złożył przewodniczący klubu Koalicji Obywatelskiej Jarosław Szostakowski. Wcześniej z jego inicjatywy przerwano dyskusję, która odbywała się po złożeniu informacji w tej sprawie przez wiceprezydenta stolicy Roberta Soszyńskiego.
Szostakowski wnioski motywował upolitycznieniem dyskusji. Przeciwnego zdania był między innymi radny PiS Sebastian Kaleta. - Przez trzynaście dni zrzucono do Wisły objętość ścieków wielkości dwóch Koloseów, dwóch [Stadionów - red.] Narodowych i wy chcecie, żeby była przerwa - mówił.
Większością głosów obrady przerwano do 26 września.
Postęp prac jest "zadowalający"
Wiceprezydent, przedstawiając informację w sprawie awarii, wskazał, że trwają prace eksperckie nad ustaleniem jej przyczyn. Miasto spodziewa się raportu w tej sprawie, ale nie będą to "najbliższe dni".
Jak zaznaczył, równolegle trwają prace, których celem jest naprawa układu. Polegają m.in. na rozbiórce betonowego chodnika, który przykrywał kolektory.
Według Soszyńskiego postęp tych prac jest "zadowalający". - W tej chwili usunięto prawie 70 metrów bieżących tego chodnika. Takim punktem granicznym jest 100 metrów. Zakładamy, że po usunięciu 100 metrów chodnika i innych zwałowisk, które tam są, będziemy mogli przystąpić do pełnej oceny stanu pozostałej części tego systemu przesyłowego i zacząć naprawę docelową - powiedział Soszyński.
"Nie umiemy podać precyzyjnego harmonogramu"
Radni PiS domagali się, by wiceprezydent przedstawił szczegółowy harmonogram naprawy systemu przesyłowego. Soszyński przyznał, że jednoznaczne określenie dat nie jest możliwe.
- Nie umiemy w tej chwili podać precyzyjnego harmonogramu, kiedy nastąpi docelowa naprawa systemu przesyłowego - mówił Soszyński. - Jesteśmy na końcowym etapie usuwania bezpośrednich zniszczeń w systemie przesyłowym. Jesteśmy w trakcie oceny jakości pozostałej części systemu przesyłowego. Jesteśmy w trakcie ustalania przyczyny tej awarii i wypracowywania docelowego modelu naprawy tego systemu - przypomniał.
- Jest bardzo ciężko wyrokować, ile ten proces zajmie czasu. Jeżeli musiałbym w tej chwili odpowiedzieć na takie pytanie, oceniałbym go na około trzy, cztery miesiące - odparł. Zastrzegł jednak, że nie należy "przywiązywać się do tej oceny". - Rzetelnie będziemy mogli odpowiedzieć w ciągu dwóch, trzech tygodni - zapowiedział.
Alternatywne rozwiązania
Wiceprezydent zwrócił uwagę na działania doraźne, w tym oczyszczanie ścieków w sposób mechaniczny i poprzez ozonowanie. Wspomniał także o alternatywnym rurociągu, który powstał z inicjatywy rządu i w wyniku prac m.in. Wód Polskich. Jego zdaniem jednak nie funkcjonuje on "należycie". - Przez cały okres, kiedy był położony, ścieki były zrzucane do Wisły. W najlepszych godzinach tłoczył maksymalnie jedną trzecią, jedną czwartą ścieków - dodał.
W czwartek instalacja, która tłoczyła ścieki do tymczasowego rurociągu na moście pontonowym, została rozmontowana. Wszystkie ścieki z lewobrzeżnej Warszawy zaczęły znów trafiać do Wisły. Jak przekazał rzecznik Wód Polskich Sergiusz Kieruzel, chodziło o montaż nowej zatapialnej pompy, która miała poprawić wydajność całego systemu. Dzień później instalację uruchomiono ponownie.
- Zostaliśmy poinformowani, że zamontowano silniejsze pompy. Na tę godzinę tłoczenie zbliża się mniej więcej do 50 procent podawanych ścieków. W tej chwili możemy powiedzieć, że 50 procent ścieków płynie rurociągiem, 50 procent jest zrzucanych do Wisły. Byłoby znakomicie i mamy na to nadzieję, że ten układ doraźnie zacznie funkcjonować - zaznaczył Soszyński. Te informacje wiceprezydent przekazał w piątek po południu. W sobotę rano, szef kancelarii premiera Michał Dworczyk poinformował jednak, że do alternatywnego rurociągu trafia już 100 procent ścieków.
Wiceprezydent poinformował także o działaniach, jakie rozważa miasto na wypadek sytuacji, gdy tymczasowa instalacja nie będzie mogła już spełniać swojej roli: doraźnym uruchomieniu jednej nitki w układzie przesyłowym lub - gdyby to rozwiązanie nie było możliwe - położeniu rurociągu na moście Skłodowskiej-Curie.
"Kiedy ja mówię, to tak jakby mówił prezydent Trzaskowski"
Do funkcjonowania tymczasowego rurociągu odniósł się podczas dyskusji szef klubu radnych PiS Cezary Jurkiewicz. - Wody Polskie były zmuszane do poszukiwania specjalnych pomp, które były dostępne na terenie Unii Europejskiej jedynie w Holandii, dlatego że Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji przy zrzutach tych ścieków nie zastosowało od początku tych krat odcedzających (zanieczyszczenia stałe - red.) i pompy, które były pierwotne, zostały uszkodzone - wyjaśnił. Jak dodał, jedna z nowych pomp została zamontowana w piątek, a druga będzie instalowana "lada moment".
Jurkiewicz zwrócił uwagę na nieobecność podczas sesji prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego, co - w ocenie radnych PiS - było niepokojące. W odpowiedzi Soszyński argumentował, że prezydent stolicy ma merytorycznych zastępców. - Kiedy ja mówię na ten temat, to tak jakby mówił na ten temat prezydent Trzaskowski - poinformował.
Radny PiS zapytał o okres trwałości projektów unijnych, gdzie - jak zauważył - "najbardziej istotny jest tzw. efekt ekologiczny". - Czy państwo dzisiaj macie wiedzę na temat, czy wskutek tego, że doszło do tej awarii, ten okres trwałości projektów unijnych oparty na efekcie ekologicznym spowoduje konieczność zwrotu środków do Unii Europejskiej - pytał. Kolejne pytanie dotyczyło przewidywanych kar za zrzut ścieków do Wisły. Wiceprezydent w odpowiedzi zapewnił, że miasto dziś nie widzi zagrożeń, co do pieniędzy unijnych.
Ścieki prosto do Wisły
Do awarii dwóch kolektorów odprowadzających ścieki z lewobrzeżnej Warszawy do leżącej na prawym brzegu oczyszczalni "Czajka" doszło we wtorek, 27 sierpnia i dzień później. Od 28 sierpnia nieczystości są zrzucane do Wisły.
W poniedziałek, 9 września, uruchomiono rurociąg tymczasowy na zbudowanym przez wojsko moście pontonowym. Płynęło nim kilkadziesiąt procent wszystkich ścieków, do końca tygodnia miała to być całość.
"Negatywny wpływ zrzutu ścieków"
Jak podał w środę Główny Inspektorat Ochrony Środowiska, do 10 września, do Wisły zrzucono ponad trzy miliony metrów sześciennych ścieków.
"Dotychczas wykonane badania wody rzeki Wisły w punktach wyznaczonych na terenie m.st. Warszawy wskazują na negatywny wpływ zrzutu ścieków na jakość wód w zakresie ChZTCr (chemiczne zapotrzebowanie na tlen, chromianowe), azot ogólny, azot amonowy, zawiesina ogólna, fosfor ogólny, detergenty niejonowe, substancje ekstrahujące się eterem naftowym, przewodność, ogólny węgiel organiczny (TOC)" - czytamy w komunikacie GIOŚ.
Władze stolicy zapewniają, że woda płynąca w kranach jest zdatna do picia.
Awaria kolektorów
PAP/kk/pm