Kolonia Profesorska od dawna nie ma szczęścia. Dotknęły ją już samowole budowlane, dwukrotnie uchylany wpis układu urbanistycznego do rejestru zabytków, a ostatnio niezbyt udany remont. Inwestycja, prowadzona przez dzielnicę Śródmieście, miała się zakończyć w listopadzie, ale wjazd wciąż jest zagrodzony płotem. Mimo, że remont się wlecze, już widać, że terminy to niejedyny problem.
Mieszkańcy mają uwagi
– Zgłaszaliśmy projektantowi wiele uwag, których nie wziął pod uwagę. Prosiliśmy o dodatkową lampę, która oświetli jeden z ciemnych zaułków. Prosiliśmy też o podniesienie chodnika, by nie tworzył on zagłębienia, w którym będzie zbierała się woda – mówi się Marek Kisilowski.
Mieszkańców nikt nie posłuchał.
– Obiecywano nam, że uwagi zostaną uwzględnione, ale okazało się, że urzędnicy zrobili wszystko po swojemu. Nawet skrzynka wysokiego napięcia, która zupełnie nie pasuje do zabytkowego otoczenia, została zaprojektowana na samym środku, w najbardziej widocznym miejscu – dodaje.
Wygasło pozwolenie
Absurd goni absurd - zwracają uwagę ludzie. Na przykład na ulicy postawiono nową latarnię, ale mimo to okolica w nocy tonie w ciemnościach. – W międzyczasie wygasło pozwolenie na budowę i wykonawca nie może dokończyć remontu pozostałych dwóch latarni. Wobec tego nie ma prądu w żadnej – tłumaczy Kisilowski.
Zapytaliśmy w dzielnicy, która odpowiada za remont, czemu nie uwzględniono uwag mieszkańców w projekcie? Wciąż czekamy na odpowiedź.
Przetrwała wojnę. "Teraz traci swój klimat"
Mapy dostarcza Targeo.pl
mjc/mz