Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie bazaru Na Dołku. - Czynności procesowe nie wykazały, by urzędnicy odpowiedzialni za wydawanie decyzji przekroczyli swoje uprawniania bądź nie dopełnili obowiązków – poinformowała prokuratura.
Przypomnijmy, w maju 2018 roku prokuratura wzięła pod lupę przenosiny targowiska Na Dołku. Śledczy sprawdzali, czy urzędnicy z Zarządu Transportu Miejskiego, Zarządu Dróg Miejskich, Biura Mienia i Skarbu Państwa Urzędu Warszawy oraz Urzędu Dzielnicy Ursynów nie przekroczyli swoich uprawnień lub nie dopełnili obowiązków, kiedy wyrażali zgodę na przenosiny targowiska na pobliską pętlę.
Dokumenty, świadkowie
Jak podaje rzecznik Prokuratury Okręgowej Łukasz Łapczyński, w postępowaniu przesłuchano świadków i przeanalizowano dokumentacje.
- Ustalono, że urzędnicy działali w oparciu o obowiązujące przepisy prawa i zgodnie z nimi. Poszczególne decyzje podlegały kontroli w toku postępowania administracyjnego, również pod kątem zgodności z obowiązującymi przepisami – informuje Łapczyński. Zastrzega, że prokuratura badała zgodność decyzji urzędników z prawem, a nie dokonywała oceny ich słuszności.
- Do tej pory nie odnotowano zażalenia na powyższe postanowienie – mówi Łapczyński.
"Afera korupcyjna"
O konflikcie na Ursynowie pisaliśmy na tvnwarszawa.pl wielokrotnie. Piotr Karczewski, radny Ursynowa z ramienia PO i wówczas prezes spółki zarządzającej targowiskiem, od dawna chciał je przenieść na pobliską pętlę autobusową. Bazarek musiał zniknąć z dotychczasowego miejsca ze względu na budowę tunelu Południowej Obwodnicy Warszawy.
Jednak protestowali okoliczni mieszkańcy ulicy Benedykta Polaka, którzy nie chcieli bazaru pod oknami – obawiali się niszczenia zieleni oraz hałasu. Podnosili – jak się później okazało zasadnie – że brakować będzie miejsc do parkowania.
Kupcy z kolei o innej lokalizacji nie chcieli słyszeć. Pętla znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie wcześniejszej lokalizacji bazarku, a aktywiści i mieszkańcy ulicy Polaka proponowali przeniesienie targu aż w okolicę Areny Ursynów.
Długo opierał się Zarząd Transportu Miejskiego. Nic więc dziwnego, że wszystkich zszokowała informacja, kiedy pod koniec lipca urzędnicy ogłosili... przetarg na dzierżawę pętli. Od tego momentu aktywiści zaczęli mówić o "aferze korupcyjnej".
Bez żadnego trybu
Przetarg ogłoszony przez ZTM nie został rozstrzygnięty z "przyczyn proceduralnych", a w tym samym czasie ratusz rozpoczął procedurę "wygaszenia stałego zarządu", co w rezultacie oznacza przejęcie terenu przez miasto od ZTM.
ZTM wtedy od problemu się odciął, na pytania naszych dziennikarzy nie odpowiadał, odsyłając do ratusza.
Kiedy zapytaliśmy ówczesnego rzecznika ratusza – Bartosza Milczarczyka – czy bazarek zostanie przeniesiony na pętlę – odpowiedział: tak. Wtedy dopytaliśmy o tryb: - Ogłosimy konkurs – poprawił się Milczarczyk.
Konkurs rzeczywiście został ogłoszony i nie było zaskoczeniem, że wygrali go kupcy z"Dołka".
Dziś na zlikwidowanej pętli działa już targowisko. Pętli nie ma, a autobusy jeżdżą objazdami. Przez kilka miesięcy koszty transportu w tej okolicy były wyższe o 100 tysięcy złotych miesięcznie niż przed likwidacją pętli, a burmistrz obiecywał, że teren zostanie uporządkowany. Miały pojawić się też pawilony. Do dziś ich nie ma.
kz/r
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl