Demonstracja rozpoczęła się około godziny 21.00 przed Sądem Najwyższym. Na placu Krasińskich stanęła scena. Manifestujący przynieśli ze sobą flagi państwowe i europejskie oraz zapalone świece.
"Normalna droga"
Głos zabrał m.in. sędzia Michał Laskowski, rzecznik Sądu Najwyższego. Wyjaśnił m.in. motywy, którymi kierował się SN, kierując pięć pytań prejudycjalnych do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz zawieszając stosowanie przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym określających zasady przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku.
- Kiedy prawo krajowe wydaje się sądowi, każdemu sądowi, od rejonowego po Najwyższy, sprzeczne z prawem Unii Europejskiej, kiedy godzi w jej wartości, to obowiązkiem każdego sądu, a Sądu Najwyższego zwłaszcza, jest zwrócić się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej o rozwianie tych wątpliwości. Jest to zupełnie legalna, normalna droga, którą stosują sądy w całej Europie od wielu lat - powiedział sędzia Laskowski.
Ekspresowa ustawa i podpis prezydenta
W piątek, 20 lipca Sejm przyjął, a cztery dni później, w nocy z wtorku na środę Senat zatwierdził nowelizację ustaw o Sądzie Najwyższym, ustroju sądów, Krajowej Radzie Sądownictwa i o prokuraturze. W nowelizacji chodzi między innymi o zmiany procedur wyboru pierwszego prezesa Sądu Najwyższego i kwestie obsady stanowisk w tym sądzie.
Zmiany przewidują też, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN będzie wybierało i przedstawiało prezydentowi kandydatów na pierwszego prezesa SN niezwłocznie po obsadzeniu 2/3 liczby stanowisk sędziów SN, a nie - tak jak dotychczas głosił ten przepis - dopiero, gdy obsadzone są niemal wszystkie stanowiska.
W miniony czwartek prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację. Tego samego dnia nowe przepisy zostały opublikowane w Dzienniku Ustaw. Również tego dnia przed Pałacem Prezydenckim odbyły się protesty przeciwników reformy w sądownictwie.
Doszło do przepychanek z policją, użyto też gazu łzawiącego.
kz/pm