Kilka dni temu radny Śródmieścia i lider Wolnego Miasta Warszawa zamieścił na Facebooku relację z procesu w sprawie Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. I skrytykował prokuraturę, że żaden jej przedstawiciel znów nie przyszedł na rozprawę.
"Nie stawił się pięć razy"
"Co by zrobił Twój szef jakbyś dziesięć razy nie stawił/a się do pracy bez usprawiedliwienia? W warszawskiej prokuraturze to najwyraźniej standard. Warszawska prokuratura nie ma dobrej opinii po aferze reprywatyzacyjnej. Niestety widać, że niewiele się zmieniło tam w ostatnim czasie. W Warszawie działają mafie spółdzielcze, które żerują na gigantycznym majątku spółdzielców. Najprawdopodobniej taka mafia działała przez wiele lat w Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Pomimo ogromnej ilości dowodów nie postawiono członkom zarządu i powiązanych z nimi 'biznesmenów' zarzutów za udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Nie zastosowano nawet aresztu wobec prezes spółdzielni, która usłyszała 30 zarzutów dotyczących wyprowadzenia ze spółdzielni przynajmniej 45 milionów złotych" - napisał Jan Śpiewak.
W innym poście dodał: "Zarząd doprowadził do upadku najbogatszej spółdzielni mieszkaniowej w Polsce. Prezes spółdzielni sama ma 30 zarzutów. Zarząd jest oskarżany o wyprowadzenie majątku wartego minimum 45 milionów złotych. Sprawa jest z oskarżenia publicznego. Prokurator po raz 5 nie stawił się na rozprawie! Państwo z kartonu, bezsilne wobec układu".
Śródmiejski radny zaapelował do Ministerstwa Sprawiedliwości o objęcie sprawy nadzorem i "zmuszenie warszawskich prokuratorów do stawiania się na rozprawach, czyli po prostu wykonywaniach obowiązków służbowych, za które im płacimy". Na koniec dodał, że "układ się śmieje w twarz obywatelom, a zwykli ludzie dalej cierpią".
"Informacja jest nieścisła"
W związku z tym wpisami poprosiliśmy o wyjaśnienia Prokuraturę Okręgową w Warszawie.
- Informacja przekazana przez pana Jana Śpiewaka jest nieścisła i wprowadza w błąd. Pomylił on postępowania dotyczące Śródmiejskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, przekazując informację sugerującą, iż prokurator nie stawił się na sprawie dotyczącej kilkudziesięciu przestępstw i kilku podejrzanych (prowadzoną przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie) - informuje prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratury.
Podkreśla, że rozprawa, o której pisał Jan Śpiewak dotyczy jedynie złamania artykułu 267 c pkt 1 prawa spółdzielczego, czyli nieprzeprowadzenia (co nakazuje ustawa) lustracyjnego "badania legalności, gospodarności i rzetelności całości jej (spółdzielni - red.) działania". To przestępstwo zagrożone jest karą grzywny albo ograniczenia wolności, czyli np. prac społecznych.
- Postępowanie przygotowawcze w tej sprawie prowadzone było w formie dochodzenia. Na rozprawie, która toczy się przed sądem, a postępowanie przygotowawcze prowadzone było w formie dochodzenia, udział prokuratora nie jest obowiązkowy - podkreśla prokurator Łapczyński. I dodaje, że nieobecność prokuratora "nie tamuje przebiegu rozprawy".
Rzecznik dodaje, że sprawa dotycząca doprowadzenia do szkody majątkowej w mieniu spółdzielni (na kwotę 40 mln zł) i narażenia jej na niebezpieczeństwo takiej szkody (118 mln zł) nie została jeszcze przekazana sądowi, bo śledztwo wciąż toczy się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie.
O zarzutach w tym śledztwie informowaliśmy w czerwcu.
Sprawa spółdzielni przy Grzybowskiej
Sprawa spółdzielni przy Grzybowskiej
pm/b
Źródło zdjęcia głównego: Achiwum TVN