Projekt Jakiego będzie 23. podejściem do ustawy reprywatyzacyjnej, z jakim będziemy mieć do czynienia w III Rzeczpospolitej. Po 1989 roku, niemal w każdej kadencji, kolejne rządy zapowiadały systemowe rozwiązanie tej kwestii. Były one jednak odrzucane przez parlament albo utykały w sejmowych komisjach. Zatem samą prezentację kolejnego projektu trudno uznać za - jak stwierdził wiceminister - "przełomową". O faktycznym przełomie będzie można mówić, kiedy ustawa zostanie uchwalona. A do tego daleka droga.
- Patryk Jaki w tej sytuacji jest jak saper na polu minowym: myli się tylko raz - komentuje Jan Mencwel, prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. - Największe patologie reprywatyzacyjne, jak zwracanie w naturze budynków z lokatorami, czy milionowe, skrajnie zawyżone odszkodowania, powinny być ukrócone już dawno i nie ma tu miejsca na niuansowanie, a zmiany trzeba wprowadzać jak najszybciej - dodaje.
Co oddawać w naturze?
Po zapowiedzi wiceministra Jakiego zapytaliśmy przedstawicieli różnych stron sceny politycznej, a także ruchów lokatorskich o ich oczekiwania wobec ustawy.
Pierwszym pomysłem jaki usłyszeliśmy było ograniczenie roszczeń poprzez nadanie im "daty ważności".
- Chodzi o to, aby wyznaczyć konkretny czas na ich złożenie i rozpatrzenie. Tak, aby roszczenia składane po tym terminie były po prostu odrzucane - mówi Piotr Ciszewski, szef Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów.
Drugim pojawiającym się najczęściej pomysłem był koniec z oddawaniem budynków w naturze, zwłaszcza tych, w których mieszkają lokatorzy.
- Zamiast tego proponujemy wypłacanie odszkodowań, możliwie jak najniższych. Pewnym rozwiązaniem jest wzór węgierski. Tam rekompensaty wypłacano obligacjami i papierami wartościowymi - stwierdza Ciszewski. I dodaje, że wysokość odszkodowania powinna być ustalana na podstawie wartości, jaką nieruchomość miała w momencie przejęcia przez państwo, a nie obecnej.
Wysokość odszkodowań
Według Jana Śpiewaka, odszkodowania "powinny wynosić 10, 15, maksymalnie 20 procent obecnej wartości nieruchomości i powinny być wypłacane w obligacjach wieloletnich". Szef stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa nie mówi jednak o całkowitym zaprzestaniu zwrotów w naturze. Każda sprawa, jego zdaniem, powinna być rozpatrywana indywidualnie.
- Tam gdzie są budynki wielorodzinne, użyteczności publicznej czy zieleń, nie ma mowy o oddawaniu. Ale jeśli mamy do czynienia z jakąś działką przeznaczoną do zabudowy czy domkiem jednorodzinnym, to temat jest otwarty - mówi i podaje konkretny przykład. - Chociażby wczoraj spotkałem się z panią, która ma dużo przejść z dekretem Bieruta, a mieszka w jednorodzinnym domku na Woli, który zawsze był własnością jej rodziny. W takich sytuacjach nie widzę przeciwwskazań do zwrotu jego własności - zastrzega.
- Zaprzestanie oddawania nieruchomości w naturze to absolutne minimum - potwierdza Paulina Piechna-Więckiewicz, radna Warszawy reprezentująca stowarzyszenie Inicjatywa Polska. I dodaje, że zakaz ten nie powinien liczyć się tylko kamienic z lokatorami. - Królikarnia jest tego najlepszym przykładem. Właściciele nie chcieli zgodzić się na odsprzedanie roszczeń Muzeum Narodowemu, którego oddział się tam znajduje. Niewykluczone, że w takiej sytuacji jeden z najbardziej malowniczych parków w Warszawie może być zamknięty dla użytkowników, to niezrozumiałe - mówi.
Zaś kwestię odszkodowań za nieruchomości komentuje krótko: - Muszą zostać jasno określone i jednakowe dla wszystkich.
Płatne w ratach
Odszkodowania, jak podkreśla z kolei wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz’15), powinny być dodatkowo wypłacane wyłącznie prawowitym właścicielom, a nie tym, którzy roszczenie kupili.
- Powinny mieć formę nieruchomości zamiennych, najlepiej gruntów rolnych Skarbu Państwa tak, aby nie obciążać budżetu odszkodowaniami pieniężnymi - uzupełnia. Jakie jeszcze ma oczekiwania wobec ustawy reprywatyzacyjnej? - Powinna zabezpieczać prawa lokatorów i uniemożliwiać handel roszczeniami. Powinna mieć charakter kompleksowy, czyli dotyczyć wywłaszczeń niemieckich i komunistycznych, nie tylko w Warszawie ale na terenie całej Polski - wyjaśnia.
Swoją listę oczekiwań co do ustawy Patryka Jakiego opisało też stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Oprócz natychmiastowego zaprzestania zwrotów w naturze, aktywiści proponują wycenę nieruchomości objętej odszkodowaniem zgodnie z jej wartością w dniu nacjonalizacji, nie obecnej. Postulują również rozłożenie wypłaty rekompensat na 20 lat.
Zaskoczeni zapowiedzią
Oprócz pomysłów na zapisy ustawy reprywatyzacyjnej, nie brakuje też i obaw. Wszyscy nasi rozmówcy mówią zgodnie, że są zaskoczeni zapowiedzią wiceministra Jakiego. Do tej pory politycy obozu rządzącego nie chwalili się pracami nad "dużą ustawą". Na posiedzeniach komisji weryfikacyjnej często z ich ust padały stwierdzenia, że obecne prawo wystarczająco dobrze chroni przed nieprawidłowościami reprywatyzacyjnymi - wystarczy go jedynie przestrzegać.
- Nic nie mówiono o tym, że toczą się jakieś prace, więc jestem zaskoczony. Nie słyszałem też nic o żadnych konsultacjach, z kim je prowadzono, kiedy? A taki projekt wymaga opinii organizacji lokatorskich czy przedstawicieli samorządów - mówi Marcin Święcicki, poseł Platformy Obywatelskiej i były prezydent Warszawy. - O jakości prawa decyduje sposób jego przygotowywania, więc mam pewne obawy, czy ten projekt będzie odpowiednio wyważony i przemyślany - przyznaje.
- Jestem zdziwiona. Bardziej spodziewałam się rozwiązań dotyczących rekompensowania strat poszkodowanym lokatorom niż "dużej ustawy" - stwierdza Paulina Piechna-Więckiewicz. - Mam nadzieję, że to nie jest ustawa tworzona po to, by zaspokoić ego pana Patryka Jakiego, ale raz na zawsze rozwiązać problemy reprywatyzacji - dodaje.
Gdzie konsultacje?
Najbardziej zaskoczeni, ale też rozczarowani są przedstawiciele ruchów lokatorskich. - Kompletnie nic o tym nie wiedzieliśmy. Nawet my, członkowie rady społecznej [działającej przy komisji weryfikacyjnej - red.], choć wydaje się, że jesteśmy tak blisko ministerstwa - mówi Marek Jasiński, szef Komitetu Obrony Lokatorów i członek wspomnianej rady. - Przy tej "dobrej zmianie", o której rządzący tak wiele mówią ta współpraca powinna wyglądać zupełnie inaczej. Środowiska lokatorskie są oburzone. My cały czas ze sobą rozmawiamy, spotykamy się, mamy mnóstwo pomysłów na rozwiązanie problemów reprywatyzacji. Tylko nikt nie pyta nas o zdanie - rozkłada ręce.
Podobne zdanie ma Piotr Ciszewski z Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. - Szkoda, że tych konsultacji nie było, choć trochę jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Tak samo jak poprzedni rząd, tak i ten jest na bakier z pytaniem lokatorów o zdanie - mówi. Ma jednak nadzieję, że klamka jeszcze nie zapadła, a projekt Jakiego - po prezentacji - zostanie oddany do konsultacji lokatorom.
Jak powiedział już w środę rano wiceminister Patryk Jaki, który był gościem "Jeden na Jeden", tak się stanie. Projekt "dużej" ustawy jest projektem rządowym, przygotowanym w Ministerstwie Sprawiedliwości. Do tej pory był konsultowany z premier Beatą Szydło i władzami Prawa i Sprawiedliwości. Teraz ma być poddany szerszym konsultacjom.
Z rozmowy z wiceministrem wynika, że większość postulatów naszych rozmówców zostanie zrealizowana. Pytany o podstawowe założenia jego projektu, Jaki wyliczał: - Koniec oddawania kamienic na kuratorów, na reaktywowane spółki, na osoby zmarłe, koniec handlowania roszczeniami i wreszcie najważniejsza rzecz, koniec oddawania nieruchomości razem z ludźmi.
Zamiast zwrotów w naturze, dawni właściciele będą mogli liczyć na odszkodowanie. Do wyboru będą trzy opcje. Pierwsza: 20 procent wartości nieruchomości wypłacane w gotówce. Druga: 25 procent w obligacjach i trzecia - 20 procent rozliczane ze Skarbem Państwa w ramach bonifikaty.
CZYTAJ WIĘCEJ O ZAPOWIEDZIACH PATRYKA JAKIEGO:
Patryk Jaki w "Jeden na Jeden"
Patryk Jaki w "Jeden na Jeden"
Karolina Wiśniewska