- Reprywatyzacja to problem, który trzeba rozwiązać raz a dobrze. Warszawa powinna zająć się skupowaniem roszczeń. To by pozwoliło oszczędzić pieniądze przeznaczane na wypłaty odszkodowań i zapobiegło wielu ludzkim tragediom – mówi poseł i były burmistrz warszawskiej Pragi Północ Paweł Lisiecki, którego pytamy o prace nad ustawą reprywatyzacyjną.
Problem dzikiej reprywatyzacji był jednym z najczęściej poruszanych tematów w ostatniej kampanii wyborczej. Kandydaci na posłów deklarowali, że będą pracować nad kompleksową ustawą, która ukróci handel roszczeniami. Po wyborach temat jednak ucichł.
Piąta rocznica śmierci Jolanty Brzeskiej to najlepszy moment aby do niego powrócić. O sprawę pytamy posła Prawa i Sprawiedliwości i byłego burmistrza Pragi Północ Pawła Lisieckiego.
KAROLINA WIŚNIEWSKA: W kampanii deklarował Pan, że "powstrzymanie dzikiej reprywatyzacji i ludzkiej tragedii" jest Pańskim priorytetem. W Sejmie jest Pan wiceprzewodniczącym Zespołu ds. uregulowania stosunków własnościowych. Jak wyglądają pracę nad ustawą reprywatyzacyjną? Na jakim są etapie?
PAWEŁ LISIECKI: Cały czas rozmawiamy, jak rozwiązać problem reprywatyzacji. Jest kilka koncepcji. Na ostatnim posiedzeniu zespołu swój pomysł zaprezentowali przedstawiciele dekretowców, czyli właścicieli nieruchomości wywłaszczonych dekretem Bieruta. Zaproponowali, aby oddawać w naturze, to znaczy, że w prywatne ręce właściciela trafiałyby te nieruchomości i działki, które objęte są roszczeniami (często za budynki użyteczności publicznej objęte roszczeniami właściciel dostaje pieniądze - red.).
Co stałoby się z lokatorami?
Dekretowcy zaproponowali, by wypowiadać im umowy najmu. Następnie miasto musiałoby zapewnić wszystkim mieszkania, maksymalnie w ciągu roku. Tu pojawia się słaby punkt tej koncepcji. Jeśli mamy około 8 tysięcy nieruchomości, które są objęte roszczeniami, a około połowa z tego, to nieruchomości mieszkaniowe, miasto nie będzie w stanie zapewnić tylu lokali.
Podejrzewam, że propozycja dekretowców nie znajdzie zbyt wielu zwolenników.
Jak ją poprawić?
Należy zwracać w naturze tylko wtedy, kiedy jest to możliwe, na przykład nieruchomości, które są niezamieszkane. Natomiast tam, gdzie są lokatorzy, trzeba się zastanowić nad innym rozwiązaniem.
Jakim?
Byłem w ministerstwie infrastruktury i rozmawiałem z urzędnikami. Padł pomysł, by to miasto zajęło się skupowaniem roszczeń. To drogie rozwiązanie, ale biorąc pod uwagę sytuację na rynku, gdzie roszczenia można kupić za kilkaset tysięcy, a później odzyskać kamienicę wartą kilka milionów, warto go rozważyć. Zwłaszcza, że niektórzy właściciele żądają odszkodowań za utracone korzyści do 10 lat wstecz i to idzie w kolejne miliony.
Warto wyprzedzać osoby skupujące roszczenia. Gdyby miasto miało taką możliwość, można by oszczędzić duże pieniądze, a dodatkowo nieruchomości zostawałyby w zasobie publicznym. Istnieje zagrożenie, że ceny roszczeń poszłyby w górę, ale myślę, że Warszawa i tak nie byłaby na tym stratna, bo nie musiałaby wypłacać odszkodowań za utracone korzyści.
To rozwiązałoby problem z handlowaniem roszczeniami?
Handel roszczeniami nie jest zabroniony, ale zastanawiające jest, jak łatwo osoby, które je skupują docierają do byłych właścicieli lub ich następców prawnych. Lokatorzy kiedy chcą się dowiedzieć o dane osób zgłaszających roszczenia informowani są o braku takiej możliwości ze względu na ochronę danych osobowych. Miasto ma do tego dostęp, więc może wyprzedzić osoby skupujące roszczenia. To pomogłoby rozwiązać problem.
Warszawa dostałaby wsparcie z budżetu państwa na wykup roszczeń?
Czekam na spotkanie z przedstawicielami ministerstwa skarbu państwa w tej sprawie. Ale myślę, że można by wykorzystać do tego fundusz reprywatyzacyjny, z którego miasto czerpie pieniądze na odszkodowania.
Kiedy w takim razie można liczyć na ustawę, która to wszystko ureguluje?
Nie mogę podać żadnego konkretnego terminu.
To pomysł rzucony przeze mnie. Dopóki nie przedyskutuję go z pracownikami ministerstwa, nie chcę nic obiecywać. To dopiero początek drogi.
Ale uda się jeszcze w tej kadencji?
Ciężko powiedzieć. Reprywatyzacja to duży problem, który wymaga kompleksowego rozwiązania. Poprzednia tzw. "mała ustawa reprywatyzacyjna" podpisana przez prezydenta Komorowskiego, a później skierowana do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie wciąż czeka na rozstrzygnięcie, nie załatwia tematu w całości. Dotyczy tylko nieruchomości przeznaczonych na cele publiczne, a tzw. "mieszkaniówkę" kompletnie pomija. Problem należy rozwiązać raz, a porządnie i zrobię wszystko, aby tak się stało. Trudno mi jednak przewidzieć, jak do mojej koncepcji ustosunkuje się ministerstwo skarbu.
rozmawiała Karolina Wiśniewska
Źródło zdjęcia głównego: Facebook / tvnwarszawa.pl