Przed siedzibą Dowództwa Garnizonu Warszawa przy przy placu Piłsudskiego odsłonięto w sobotę pomnik byłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Monument odsłonili wspólnie prezydent Andrzej Duda, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz Marta Kaczyńska.
W uroczystościach wzięli udział między innymi: premier Mateusz Morawiecki, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński, wicepremierzy Beata Szydło oraz Piotr Gliński, marszałek Sejmu Marek Kuchciński, minister pracy Elżbieta Rafalska, szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski oraz szef gabinetu premiera Marek Suski.
Ceremonia odsłonięcia pomnika rozpoczęła się dokładnie o 19.35. Odmówiono wspólną modlitwę, którą poprowadził arcybiskup Kazimierz Nycz, po czym biało-czerwoną wstęgę na monumencie rozwiązali prezes Jarosław Kaczyński, córka Marii i Lecha Kaczyńskich - Marta oraz prezydent Andrzej Duda.
Przemówienie prezesa PiS
Po ceremonii odsłonięcia monumentu przemówienie wygłosił prezes PiS. Zaczął od podziękowań "wszystkim, którzy przyczynili się do powstania pomnika", w tym szczególne - członkom społecznego komitetu budowy pomników smoleńskich i darczyńcom. Wymienił nazwiska Jacka Sasina, Marka Suskiego i Mariusza Błaszczaka. – Oni przyczynili się do tego szczególnie - wskazał prezes.
- Mamy dziś wigilię stulecia odzyskania niepodległości. Dzień szczególny. Szczególne zrządzenie Boże spowodowało, bo przecież plany były inne, że dziś odsłoniliśmy ten pomnik - mówił dalej Kaczyński. Przypomniał, że jego brat był z tego pokolenia, które nie musiało przeżywać wojny ani stalinizmu. - Było to jednak pokolenie, który w sposób czynny podjęło ideę Polski niepodległej, obywatelskiej, demokratycznej - powiedział.
- Umiał wygrywać wybory, umożliwił Prawu i Sprawiedliwości pierwsze zwycięstwo w 2005 roku. Bez niego nie byłoby także dobrej zmiany, nie byłoby próby uczynienia polskiego państwa sprawiedliwym, bardziej efektywnym, dobrze się rozwijającym i podmiotowym. Dlatego powinien mieć pomniki, powinien mieć muzeum, bo bardzo dobrze zasłużył się ojczyźnie - przekonywał prezes PiS.
Zaznaczył też, że były prezydent "miał też jedną cechę, która jest wśród polityków nieczęsta". - Był człowiekiem głębokiej wiary, a jednocześnie człowiekiem skromnym i wyjątkowo dobrym. Potrafił przeciwstawić się przemysłowi pogardy - wskazywał Kaczyński.
Duda: to jest pomnik żywy
Po prezesie PiS głos zabrał prezydent Andrzej Duda. - Jesteśmy w szczególnym miejscu i czasie, na placu imienia marszałka Piłsudskiego, na którym stoi też jego pomnik. Jesteśmy obok Grobu Nieznanego Żołnierza i jesteśmy przy pomniku prezydenta Lecha Kaczyńskiego w przeddzień stulecia odzyskania niepodległości, w niepodległej Polsce, która jest coraz zasobniejsza, w której ludziom żyje się coraz lepiej - powiedział.
Zaznaczył, że to lepsze życie jest możliwe "w dużej mierze dzięki temu człowiekowi, prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu".
Dalej przypomniał, że w Polsce stacjonują wojska NATO i wojska amerykańskie. - Ponad osiem lat temu pan prezydent mówił do mnie, wtedy najmłodszego ministra, "Andrzej, to nie chodzi o to, że tu mogłaby być amerykańska baza antyrakietowa (…) chodzi o to, że jeżeli tu będą wojska Stanów Zjednoczonych, to będzie oznaczało dla całego świata, że to już nie jest sowiecka strefa wpływów". Ta myśl została zrealizowana - stwierdził prezydent.
Duda przekonywał, że prezydent Kaczyński stale mówił, że "państwo musi być sprawiedliwe i musi bronić słabych". - Mówił, że chciałby zrobić wszystko, by mówiono o Polsce, że jest poważnym i liczącym się państwem. Przekazywał nam ideę, którą miał. To jest pomnik żywy, tak jak żywa jest jego idea - przekonywał.
Prezydent Duda także - podobnie jak prezes PiS - podziękował wszystkim, którzy przyczynili się do powstania monumentu. - To nie jest przypadek, że ten pomnik jest tutaj, w tym niezwykle ważnym miejscu. To był polityk, który miał wizję rozwoju Polski - powiedział Duda.
Figura na cokole
Pomnik Lecha Kaczyńskiego to figura wykonana z ciemnego brązu umieszczona na jasnym cokole. Całość liczy blisko siedem metrów wysokości. Stoi przodem do Grobu Nieznanego Żołnierza i ustawionego w kwietniu pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Autorem projektu monumentu byłego prezydenta jest Stanisław Szwechowicz.
Podczas całej uroczystości na placu Piłsudskiego obecna była grupa osób protestujących przeciwko odsłonięciu pomnika. Skandowali hasła takie jak: "konstytucja" i "hańba". W odpowiedzi słychać było okrzyki "Jarosław" i "Lech Kaczyński". - Ta grupa została szybko okrążona kordonem policji i do końca uroczystości z tego kordonu jej członkowie nie zostali wypuszczeniu - opisywał reporter TVN24 Michał Gołębiowski.
"Cel zrealizowany"
Uroczystość odsłonięcia pomnika poprzedził Marsz Pamięci, który po mszy w Bazylice Archikatedralnej pw. Męczeństwa św. Jana Chrzciciela przeszedł przez plac Zamkowy i Krakowskie Przedmieście. Otwierający marsz nieśli baner ze zdjęciem Lecha Kaczyńskiego i napisem: "Warto być Polakiem". Część uczestników marszu niosła biało-czerwone flagi.
Marsz zatrzymał się przed Pałacem Prezydenckim, gdzie przemówienie wygłosił prezes Kaczyński. - Celem było wybudowanie pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej i pomnika Lecha Kaczyńskiego. Dzisiaj ten cel zostaje zrealizowany. Chciałem wszystkim, którzy uczestniczyli w marszach pamięci, podziękować - powiedział.
Prezes #PiS J. #Kaczyński: Tutaj przez wiele lat odbywały się spotkania po marszu, których celem była prawda i wybudowanie Pomników - Ofiar Katastrofy Smoleńskiej i Śp. Prezydenta. pic.twitter.com/MrI1odCHk3— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) 10 listopada 2018
Pomnik ofiar katastrofy
W 8. rocznicę katastrofy smoleńskiej 10 kwietnia 2018 roku na placu Piłsudskiego został odsłonięty Pomnik Ofiar Tragedii Smoleńskiej. Na pomniku są alfabetycznie wypisane nazwiska wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej. Wówczas też położono kamień węgielny pod budowę pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Budowie monumentu towarzyszyły kontrowersje związane z przejęciem przez wojewodę zarządu nad terenem wokół Grobu Nieznanego Żołnierza. Przeciw przekazaniu działki protestowały władze miasta. Na budowę pomnika w tym miejscu nie zgadzała się także Rada Warszawy. Sprawie - na wniosek ratusza - przygląda się prokuratura.
Katastrofa pod Smoleńskiem
10 kwietnia 2010 roku w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski a także wielu wysokich rangą urzędników państwowych i dowódców wojskowych. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
PAP/kw/mś