Nowe ławki na warszawskiej Ochocie miały ułatwić mieszkańcom życie, a stały się tematem dyskusji. Wszystko przez to, że są jednoosobowe. Zdaniem urzędników takie rozwiązanie to ukłon w stronę seniorów. Nie ma też ryzyka, że staną się "zastępczą noclegownią". Materiał programu "Polska i Świat".
Władze warszawskiej Ochoty kupiły nowe ławki. Jest ich siedem, wszystkie są jednoosobowe. Stanęły na trasie między marketami a blokami w okolicy ulicy Grzeszczyka na Rakowcu.
Reporterka TVN 24 zapytała mieszkańców, co sądzą o tym pomyśle. Niektórzy określili go "bezsensem", inni argumentowali, że "od siedzenia bolą pośladki". Nie zabrakło też pozytywnych głosów: - Bardzo dobry pomysł z tymi ławeczkami. Tak jak na przykład dla mojej żony, która ma problemy z chodzeniem. Potrzebuje gdzieś iść, to teraz sobie po drodze usiądzie - mówi jeden z mieszkańców.
"Żeby chwilkę odsapnąć"
Pojedyncze ławki, w zamyśle urzędników, miały ułatwić życie starszym osobom. Mieszkańcy narzekali, że wracając z zakupów, nie mają gdzie usiąść. To miało służyć właśnie temu jednemu celowi, żeby w trakcie drogi do domu można było chwilkę odsapnąć - wyjaśnia Magdalena Hennig-Rosiecka z Urzędu Dzielnicy Ochota.
Teraz już jest gdzie odsapnąć, ale - jak twierdzą niektórzy - problemem jest to, że nie ma z kim.
- Gorzej, bo powinny być na dwie osoby. Bo, jak my, starsi ludzie, przysiądziemy, to się zawsze trochę poplotkuje. A tak nie ma z kim - narzeka jedna z seniorek.
"Trzeba zadbać o intymność
Dyskusja rozgorzała także w internecie. Mieszkańcy drwią z pomysłu i śmieją się, że ławki są spełnieniem marzeń osób aspołecznych. - Z całą pewnością jest wiele okazji, żeby integrować naszych mieszkańców i bardzo się o to staramy. Natomiast trzeba też czasem zadbać o intymność - odpiera zarzuty Hennig-Rosiecka.
- Są osoby, które bardzo chętnie usiądą same, by po prostu posiedzieć w spokoju i w ciszy - zwraca uwagę inna z mieszkanek.
Taka ławka stwarza okazję ku takiej ciszy. - Przecież nie każde wyjście z domu musi powodować nawiązanie relacji społecznych - przekonuje psycholog Magdalena Chorzewska.
Dwie osoby też się zmieszczą
Władze dzielnicy nie chciały stawiać kolejnych wieloosobowych ławek, bo - jak mówi Hennig-Rosiecka - "są taką zastępczą noclegownią".
Ale oprócz zastępczej noclegowni wieloosobowe ławki bywają też miejscem nocnych spotkań towarzyskich. Okazuje się jednak, że te pojedyncze również. Mieszkańcy twierdzą, że nieraz dookoła stoi dużo butelek. - Na to nie ma reguły. Siada jedno, oprze się drugie, jest piwo i alkohol - opowiada seniorka.
Ale chętni do kulturalnej, sąsiedzkiej integracji też znaleźli sposób na nowe ławki. Mieszkańcy twierdzą, że niektóre z nich wędrują z miejsca na miejsca. - Już tu stała ta ławka, potem tam gdzieś dalej. Teraz znów tutaj - mówi jedna z mieszkanek, wskazując na "wędrującą" ławkę.
Ostatecznym argumentem za pojedynczymi ławkami jest ich wpływ na... kreatywność. - Mogą na niej usiąść również dwie osoby, może jedna drugiej na kolanach i wtedy będą jeszcze bliżej siebie - śmieje się Chorzewska.
Sylwia Piestrzyńska, Polska i Świat