Piłkarze Polonii Warszawa w końcu się przełamali i, po czterech meczach bez zwycięstwa, w Chorzowie dopisali na swoje konto trzy punkty. Wygrali 1:0.
Przegrywając u siebie Ruch podtrzymał serię spotkań bez remisu - obecnie jest ich 10. Choć z wyniku meczu na własnym boisku podopieczni Waldemara Fornalika nie są zadowoleni. Przeciwnie w Polonii - w końcu udało się przerwać kiepską passę bez zwycięstwa, a do tego po raz pierwszy w sezonie wygrać na wyjeździe.
Gorące kilka minut
Cały mecz jednak nie zapowiadał zwycięstwa Polonii, bo to gospodarze sprawiali lepsze wrażenie na boisku.
Przez większą część meczu spotkanie przebiegało w umiarkowanym tempie, gorąco zrobiło się dopiero w 63 minucie. Wtedy piłkarze Jacka Zielińskiego zamknęli "Niebieskich" w polu karnym niczym w hokejowym zamku. Strzelali na bramkę Michala Peskovica z dystansu i z kilku metrów, a obrona Ruchu zdolna były wybijać piłkę co najwyżej wprost pod nogi przeciwników. W końcu kanonadę zakończył niecelny strzał Pavla Sultesa z dwóch metrów.
Ruch odpowiedział błyskawiczną kontrą Arkadiusza Piecha. Napastnik gospodarzy popisał się bardzo dobrą szybkością, wyminął z piłką przy nodze dwóch obrońców i pobiegł sam naprzeciw Michała Gliwy. Jego strzał, który w zamyśle miał przelobować bramkarza, okazał się jednak prosty do zatrzymania.
Zgodnie z piłkarskim porzekadłem, niewykorzystana sytuacja zemściła się, i to w błyskawicznym tempie. Już w 65 minucie Sultes dostał podanie na prawo od pola karnego Ruchu. Będąc jeszcze bez piłki, zgrabnie wyminął obrońcę i już z futbolówką wbiegł w środek pola karnego. Całą akcję zakończył pewnym strzałem ustalając wynik spotkania na 0:1.
rs//gak