Praski serial trwa już od prawie pół roku i na razie nic nie wskazuje na to, by miał się zakończyć. - To woła o pomstę do nieba co oni wyczyniają – denerwują się mieszkańcy.
Decyzji brak, kasa jest
Od początku kadencji radni nie podjeli ani jednej merytorycznej uchwały. Kłócą się, kto ma być przewodniczącym rady, a kto burmistrzem. Co więcej, uczestniczą w dwóch konkurencyjnych do siebie radach dzielnicy. Mieszkańcom na to wszystko już niejeden epitet ciśnie się na usta. A radni? Właśnie odebrali wypłaty.
Co sesja to przerwa
Sesje na Pradze albo w ogóle się nie odbywały, albo przewodnicząca szybko ogłaszała kolejne przerwy. W końcu opozycja zwołała swoją sesję i wybrała rzecz jasna swojego przewodniczącego. Ale uchwały "opozycyjnej" rady burmistrz uznaje za bezprawne. Z kolei sesje Platformy i SLD nie mogą się odbywać, bo nie przychodzą na nie radni PiSu i Praskiej Wspólnoty. I właśnie za tak „merytoryczną" robotę radni otrzymali diety. Choć uwaga... nie wszyscy, bo tylko członkowie PO i SLD.
Pieniądze za „pracę" w komisji
Diety otrzymali jedynie radni koalicji rządzącej. Za ciężką, wytężoną pracę na jednej - słowem jednej - komisji budżetowej. W lutym.
Radni PiSu nie kryją oburzenia. Ale jak twierdzą nie dlatego, że oni nie dostali ani złotówki. Według nich Platforma również na wynagrodzenie nie zasługuje.
- Apeluję do koleżanek i kolegów, żeby w imię przyzwoitości przekazali te diety na cele społeczne związane z Pragą – mówi Ryszard Kędzierski, radny Pragi Północ.
Wszystko zgodnie z prawem
Przewodnicząca rady dzielnicy z PO w tym, że pieniądze dostała tylko część radnych, albo że w ogóle je dostali - nic złego nie widzi. Twierdzi, że radnym PO i SLD one się należały, bo opozycji na komisji nie było. Za ciężką pracę na jednym spotkaniu radni koalicji dostali dokładnie po 1881 złotych i 28 groszy.
Piotr Zalewski, burmistrz Pragi Północ, który zdecydował o wypłacie pieniędzy tylko dla części radnych jeszcze dwa dni temu chętnie komentował zachowanie opozycji. Dziś czasu dla nas nie znalazł.
Wysłał jedynie maila, w którym powołuje się na przepisy uchwalone przez Radę Miasta, z których wynika, że radny może liczyć na całomiesięczną dietę jeśli pojawił się choć na jednej komisji lub sesji dzielnicy. Odpowiedzi na pytanie dlaczego pieniądze dostała tylko część radnych - brak.
"To jest służba"
To, co wydarzyło się na Pradze Północ nie podoba się nawet radnym miasta. Ale Platforma już szykuje zmiany w statucie Rady Warszawy i wszystkich dzielnic. Radni, którzy nie będą głosować nie dostaną od miasta ani złotówki. Wszyscy, bez wyjątku.
- Czas najwyższy wprowadzić zmiany. To jest służba a nie praca - mówi Ligia Krajewska, wiceprzewodnicząca Rady Warszawy.
Michał Tracz
mjc/ec