Do płockiej prokuratury dotarła kolejna już opinia biegłych psychiatrów dotycząca mężczyzny, który, według śledczych, zabił trzech chłopców w Płocku - swojego syna i dwóch synów partnerki. Jak ustaliliśmy, wynika z niej, że w chwili morderstwa był niepoczytalny.
O wpłynięciu drugiej opinii biegłych psychiatrów poinformowała nas Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku. Jak zaznaczyła przedstawicielka śledczych, dokument zdaniem prokuratury jest "pełny". - Nie będziemy wnosić o kolejną opinię - zaznaczyła.
Opisała też, że według specjalistów, mężczyzna w momencie zdarzenia był całkowicie niepoczytalny. Przypomnijmy, tak samo orzekł poprzednio powołany skład biegłych.
Oznacza to, że nie może stanąć przed sądem, a śledztwo zostanie umorzone.
Trzej chłopcy zginęli od ran ciętych
Ciała chłopców odnaleźli strażacy, którzy wcześniej otrzymali zgłoszenie o braku kontaktu z najstarszym z nich. Powiadomiła o tym jego koleżanka. Jeszcze tego samego dnia policja zarządziła poszukiwania Radosława K., ojca najmłodszego z chłopców, informując początkowo, iż 42-latek jest poszukiwany "do sprawy". Za zgodą prokuratury opublikowano jego dane i rysopis.
Jak podawano, Radosław K. "pod nieobecność matki zajmował się chłopcami". Z nieoficjalnych informacji wynika, że w tym czasie matka przebywała w innym mieście, gdzie na leczenie w jednym ze szpitali specjalistycznych trafiła 14-letnia siostra zamordowanych chłopców.
Sekcje zwłok wykazały, że przyczyną śmierci chłopców był wstrząs krwotoczny spowodowany głębokimi ranami ciętymi szyi, zadanymi "narzędziem ostrym o powierzchni siecznej" - takim narzędziem jest np. nóż. U jednego z młodszych chłopców stwierdzono również rany cięte rąk, czyli typowe obrażenia obronne.
Zatrzymany przez policjanta po służbie
Poszukiwania Radosława K. prowadzono m.in. w rejonie Wisły w Płocku i poza granicami miasta, kierując się w górę rzeki. Kilka godzin po odkryciu zwłok chłopców odnaleziono samochód poszukiwanego - został porzucony w miejscowości Wykowo niedaleko Płocka, właśnie w rejonie Wisły. Do poszukiwań zaangażowano między innymi łodzie, śmigłowiec i psy tropiące, w tym specjalnie szkolone, które doprowadziły do miejsca w pobliżu rzeki, gdzie urywał się trop za podejrzanym.
Radosław K. został ujęty 17 marca ubiegłego roku. Rozpoznał go na jednej z ulic Płocka będący po służbie policjant, który wezwał na miejsce wsparcie nieumundurowanych funkcjonariuszy. Policja podawała, że zatrzymanie 42-latka "było dynamiczne, mężczyzna nie zdążył podjąć próby ucieczki". Przy zatrzymanym znaleziono nóż, który został zabezpieczony do dalszych czynności procesowych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Płocku