Prokuratura nie zakończyła jeszcze śledztwa w sprawie zabójstwa trzech chłopców. Do zbrodni doszło ponad rok temu w Płocku. Śledczy czekają na drugą opinię biegłych psychiatrów. Z pierwszej wynikało, że podejrzany w momencie popełniania morderstwa był niepoczytalny.
- Czekamy na opinię psychiatryczną uzupełniającą. Jest to jedyny i kluczowy na tym etapie śledztwa dowód, od niego zależy kierunek dalszego postępowania – poinformowała Iwona Śmigielska-Kowalska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Płocku.
- Termin zakończenia śledztwa upływa na początku czerwca 2023 roku – dodała.
Pierwsza opinia mówi o niepoczytalności
Mężczyzna został aresztowany po tym, jak 9 marca ubiegłego roku w jednym z domów w Płocku odkryto ciała trzech chłopców w wieku 8, 12 i 17 lat. Zdaniem śledczych 42-latek zabił ich ze szczególnym okrucieństwem. Po morderstwie przez kilka dni się ukrywał.
W ramach prowadzonego przez płocką prokuraturę okręgową śledztwa w domu, gdzie doszło do zabójstwa chłopców oraz nad Wisłą przeprowadzono z udziałem podejrzanego wizję lokalną. Na podstawie analizy jej przebiegu oraz wstępnego badania biegli psychiatrzy ocenili, iż do wydania kompleksowej opinii o poczytalności podejrzanego konieczna jest specjalistyczna obserwacja.
Pierwsza opinia biegłych spłynęła do śledczych na początku tego roku. Specjaliści rozpoznali wówczas u podejrzanego chorobę psychiczną i kategorycznie uznali, jak mówiła nam rzeczniczka, że podejrzany w chwili popełniania czynu miał "całkowicie zniesioną zdolność do rozpoznania podejmowanych działań i możliwości pokierowania swoim postępowaniem".
W takim wypadku mężczyzna nie mógłby stanąć przed sądem, śledztwo zostałoby umorzone. Mógłby jednak, na wniosek sądu, trafić do specjalistycznego ośrodka. Jednak prokuratura wystąpiła do biegłych o kolejną opinię, której, jak mówi rzeczniczka, wciąż nie otrzymała.
Trzej chłopcy zginęli od ran ciętych
Ciała chłopców odnaleźli strażacy, którzy wcześniej otrzymali zgłoszenie o braku kontaktu z najstarszym z nich. Powiadomiła o tym jego koleżanka. Jeszcze tego samego dnia policja zarządziła poszukiwania Radosława K., ojca najmłodszego z chłopców, informując początkowo, iż 42-latek jest poszukiwany "do sprawy". Za zgodą prokuratury opublikowano jego dane i rysopis.
Jak podawano, Radosław K. "pod nieobecność matki zajmował się chłopcami". Z nieoficjalnych informacji wynika, że w tym czasie matka przebywała w innym mieście, gdzie na leczenie w jednym ze szpitali specjalistycznych trafiła 14-letnia siostra zamordowanych chłopców.
Sekcje wykazały, że przyczyną śmierci chłopców był wstrząs krwotoczny spowodowany głębokimi ranami ciętymi szyi zadanymi narzędziem ostrym o powierzchni siecznej - takim narzędziem jest np. nóż. U jednego z młodszych chłopców stwierdzono również rany cięte rąk, czyli typowe obrażenia obronne.
Zatrzymany przez policjanta po służbie
Poszukiwania Radosława K. prowadzono m.in. w rejonie Wisły w Płocku i poza granicami miasta, kierując się w górę rzeki. Kilka godzin po odkryciu zwłok chłopców odnaleziono samochód poszukiwanego - auto było porzucone w miejscowości Wykowo niedaleko Płocka, właśnie w rejonie Wisły. Do poszukiwań zaangażowano między innymi łodzie, śmigłowiec i psy tropiące, w tym specjalnie szkolone, które doprowadziły do miejsca w pobliżu rzeki, gdzie urywał się trop za podejrzanym.
Radosław K. został ujęty 17 marca ubiegłego roku. Rozpoznał go na jednej z ulic Płocka będący po służbie policjant, który wezwał na miejsce wsparcie nieumundurowanych funkcjonariuszy. Policja podawała, że zatrzymanie 42-latka "było dynamiczne, mężczyzna nie zdążył podjąć próby ucieczki". Przy zatrzymanym znaleziono nóż, który został zabezpieczony do dalszych czynności procesowych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP w Płocku