Radni Prawa i Sprawiedliwości przyglądają się ludziom z otoczenia Rafała Trzaskowskiego, którzy - ich zdaniem - "są podejrzani". Swoje zastrzeżenia opierają na doniesieniach medialnych. Cała akcja nosi tytuł "ratusz Rafała", a pierwszymi przedstawionymi przez PiS osobami są radny Lech Barycki i były wiceprezydent Jarosław Jóźwiak.
Jako miejsce inauguracji nowej akcji politycy Prawa i Sprawiedliwości wybrali siedzibę Platformy Obywatelskiej przy ulicy Wiejskiej, przed którą spotkali się z dziennikarzami w niedzielne przedpołudnie. - Będziemy konsekwentnie informować o osobach podejrzanych, można wręcz powiedzieć szemranych. Znajdą się tam także aferzyści z otoczenia kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy - oznajmił burmistrz Pragi Północ Wojciech Zabłocki.
Podkreślił, że w starciu o fotel prezydenta Warszawy ważny jest nie tylko sam kandydat, ale także ludzie znajdujący się w jego otoczeniu. - To oni będą przecież w przyszłości tworzyć warszawski ratusz - mówił Zabłocki.
Na celowniku - Lech Barycki
W pierwszej kolejności politycy PiS wzięli na celownik Lecha Baryckiego, obecnie radnego dzielnicy Ochota z ramienia Platformy Obywatelskiej. Przedstawiając jego sylwetkę, przywołali niedawny artykuł "Dużego Formatu" (dodatek do "Gazety Wyborczej") opisujący akcję Trzaskowskiego "18 dzielnic w 18 godzin".
- Wprost napisano, że "w busie [w jakim podróżował Trzaskowski - red.] rządzi 70-letni Lech Barycki. Był szefem gabinetu Ewy Kopacz, gdy była ministrem zdrowia, ale wyrzucono go po zarzutach, że miał związki z firmą medyczną, która przejmowała szpitale" - cytował podczas briefingu Jacek Ozdoba, radny PiS z Mokotowa.
Od siebie dodał, że Barycki to - tu cytat - "słynny lobbysta, który wyleciał z dwóch gabinetów politycznych: zarówno pani premier Ewy Kopacz, jak i pana ministra Drzewieckiego za lobbing na rzecz prywatnej firmy".
Z ministerstwa do ministerstwa
O Lechu Bryckim w przeszłości było głośno. W 2007 roku - za czasów wspomnianej Ewy Kopacz - pracował w Ministerstwie Zdrowia. Został zwolniony, ale niedługo potem - o czym portal tvn24.pl pisał w 2008 roku - znalazł pracę w Ministerstwie Sportu zarządzanym przez Mirosława Drzewieckiego. Kiedy w mediach zaczęły pojawiać się informacje, że Barycki może naciskać na samorządowców, by pomogli firmie medycznej Falck - Drzewiecki miał wysłać Baryckiego na przymusowy urlop.
Jak pisały przed laty media, cała sprawa rzekomego lobbingu trafiła do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Natomiast dziennik, który podał informacje o podejrzeniach, musiał (zgodnie z wyrokiem sądu) Baryckiego przeprosić, co uczynił w lutym 2013 roku.
Kiedy w sztabie Trzaskowskiego pytamy o akcję PiS i zarzuty padające pod adresem Baryckiego słyszymy, że tę sprawę komentuje szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej Jarosław Szostakowski.
W oświadczeniu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej Szostakowski tłumaczy: "Lech Barycki jest członkiem sztabu warszawskiej PO, w którym zajmuje się sprawami organizacyjnymi. Chcemy przy tym podkreślić, że Lech Barycki jest od lat cenionym radnym na Ochocie, tymczasem zorganizowana przez PiS nowa akcja, dotyczy medialnego pomówienia".
W rozmowie z tvnwarszawa.pl Szostakowski skomentował całą akcję PiS bardzo krytycznie. - Informacje są wyssane z palca. To bezpodstawne szkalowanie ludzi - powiedział. - A nazwa samej akcji [Ratusz Rafała - red.] wskazuje, że nawet politycy PiS są przekonani, że to Rafał Trzaskowski wygra te wybory - dodał.
W "ratuszu Rafała" Jarosław Jóźwiak
W poniedziałek, w ramach akcji "ratusz Rafała", politycy Prawa i Sprawiedliwości przedstawili sylwetkę byłego wiceprezydenta Jarosława Jóźwiaka. Przypomnieli, że dawniej był "bliskim współpracownikiem Hanny Gronkiewicz-Waltz", a dziś "praktycznie na większości spotkań Jarosław Jóźwiak stoi tuż za Trzaskowskim".
Jako zarzut wobec Jóźwiaka radni PiS wskazali głównie to, że "miał dostęp do dokumentów o nieruchomości przy Noakowskiego 16", czyli kamienicy odzyskanej kilka lat temu w ramach reprywatyzacji przez rodzinę Waltzów.
Radni stwierdzili, iż "istnieje prawdopodobieństwo", że Jóźwiak mógł mieć dostęp do dokumentów związanych z kamienicą. - Co więcej, mógł rozporządzać tymi dokumentami w taki sposób, ażeby przedłużać czy właściwie próbować w jakiś sposób zatuszować informacje na temat nieprawidłowości - ocenił mokotowski radny PiS Jacek Ozdoba.
Przypomniał, że Jóźwiak przez dwa lata w ratuszu odpowiadał za sprawy związane z reprywatyzacją. - Po zwolnieniu z ratusza dostaje członkostwa w radach nadzorczych miejskich spółek (...) Jest to najprawdopodobniej nagroda za to, że przez wiele lat pomagał Hannie Gronkiewicz-Waltz - mówił dalej radny PiS.
Tu warto przypomnieć, że Jóźwiak jest przewodniczącym rady nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Funkcję tę objął jednak jeszcze wtedy, gdy pracował w ratuszu.
"Nie jestem w sztabie Trzaskowskiego"
Kiedy dziennikarze pytali Ozdobę, w jaki sposób konkretnie Jóźwiak związany jest ze sztabem Trzaskowskiego, radny odpowiedział: "na większości spotkań stoi tuż za Trzaskowskim. W słynnym busie, w którym podróżowali (…) również się znajdował". - Jest szefem struktur bemowskich PO. Pojawia się na uroczystościach i ma znakomite relacje z działaczami PO. Nie mam wątpliwości, że jest jedną z głównych postaci, która znajduje się w bliskim otoczeniu Rafała Trzaskowskiego - uzupełnił Ozdoba.
- Nie jestem, nie byłem i nie zamierzam być w żadnym sztabie Rafała Trzaskowskiego - zapewnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jóźwiak.
- Rzeczywiście pojawiam się na uroczystościach, dostaje na nie zaproszenia, bo na przykład od wielu lat współpracuję z kombatantami i nie wyobrażam sobie nie być na obchodach Powstania Warszawskiego. Po drugie, trudno, żebym nie miał dobrych relacji z działaczami Platformy Obywatelskiej, skoro jestem wieloletnim członkiem PO i szefem bemowskich struktur, co zauważył pan Ozdoba - rozwinął były wiceprezydent.
Jeśli chodzi natomiast o spotkania z Trzaskowskim i przejazd busem (o czym mówili radni PiS), Jóźwiak przekonuje, że uczestniczy w nich wtedy, kiedy odbywają się na Bemowie. - Takie są obowiązki szefa struktur. Tak samo Patryka Jakiego witają w dzielnicach politycy PiS - nadmienia.
Były wiceprezydent odpiera też zarzuty dotyczące braku interwencji w sprawie reprywatyzacji kamienicy przy Noakowskiego. - Jeżeli sprawa dotyczy osoby piastującej organ, w tym przypadku była to pani prezydent, to z mocy prawa organ ten jest wyłączony z rozpatrywania takich spraw. Nawet błahymi rzeczami, takimi jak wyliczenie podatku, zgodnie z decyzją Samorządowego Kolegium Odwoławczego, nie zajmował się ratusz, ale prezydent Legionowa - tłumaczył Jóźwiak.
Były wiceprezydent zwrócił też uwagę, że decyzja reprywatyzacyjna w sprawie Noakowskiego 16 została wydana w 2003 roku. - Jej okres przedawnienia minął po 10 latach, a ja zostałem wiceprezydentem w grudniu 2014 roku - stwierdził.
Jóźwiak - jako wiceprezydent Warszawy - nadzorował zajmujące się reprywatyzacją Biuro Gospodarki Nieruchomościami. Odszedł z ratusza po wybuchu afery reprywatyzacyjnej związanej ze zwrotem działki na placu Defilad, pod dawnym adresem Chmielna 70. Złożył rezygnację we wrześniu 2016 roku. Jego miejsce zajął Witold Pahl.
kw/PAP/mś