Jako miejsce inauguracji nowej akcji politycy Prawa i Sprawiedliwości wybrali siedzibę Platformy Obywatelskiej przy ulicy Wiejskiej, przed którą spotkali się z dziennikarzami w niedzielne przedpołudnie. - Będziemy konsekwentnie informować o osobach podejrzanych, można wręcz powiedzieć szemranych. Znajdą się tam także aferzyści z otoczenia kandydata Platformy Obywatelskiej na prezydenta Warszawy - oznajmił burmistrz Pragi Północ Wojciech Zabłocki.
Podkreślił, że w starciu o fotel prezydenta Warszawy ważny jest nie tylko sam kandydat, ale także ludzie znajdujący się w jego otoczeniu. - To oni będą przecież w przyszłości tworzyć warszawski ratusz - mówił Zabłocki.
Na celowniku - Lech Barycki
W pierwszej kolejności politycy PiS wzięli na celownik Lecha Baryckiego, obecnie radnego dzielnicy Ochota z ramienia Platformy Obywatelskiej. Przedstawiając jego sylwetkę, przywołali niedawny artykuł "Dużego Formatu" (dodatek do "Gazety Wyborczej") opisujący akcję Trzaskowskiego "18 dzielnic w 18 godzin".
- Wprost napisano, że "w busie [w jakim podróżował Trzaskowski - red.] rządzi 70-letni Lech Barycki. Był szefem gabinetu Ewy Kopacz, gdy była ministrem zdrowia, ale wyrzucono go po zarzutach, że miał związki z firmą medyczną, która przejmowała szpitale" - cytował podczas briefingu Jacek Ozdoba, radny PiS z Mokotowa.
Od siebie dodał, że Barycki to - tu cytat - "słynny lobbysta, który wyleciał z dwóch gabinetów politycznych: zarówno pani premier Ewy Kopacz, jak i pana ministra Drzewieckiego za lobbing na rzecz prywatnej firmy".
Z ministerstwa do ministerstwa
O Lechu Bryckim w przeszłości było głośno. W 2007 roku - za czasów wspomnianej Ewy Kopacz - pracował w Ministerstwie Zdrowia. Został zwolniony, ale niedługo potem - o czym portal tvn24.pl pisał w 2008 roku - znalazł pracę w Ministerstwie Sportu zarządzanym przez Mirosława Drzewieckiego. Kiedy w mediach zaczęły pojawiać się informacje, że Barycki może naciskać na samorządowców, by pomogli firmie medycznej Falck - Drzewiecki miał wysłać Baryckiego na przymusowy urlop.
Jak pisały przed laty media, cała sprawa rzekomego lobbingu trafiła do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Natomiast dziennik, który podał informacje o podejrzeniach, musiał (zgodnie z wyrokiem sądu) Baryckiego przeprosić, co uczynił w lutym 2013 roku.
Kiedy w sztabie Trzaskowskiego pytamy o akcję PiS i zarzuty padające pod adresem Baryckiego słyszymy, że tę sprawę komentuje szef klubu radnych Platformy Obywatelskiej Jarosław Szostakowski.
W oświadczeniu przesłanym Polskiej Agencji Prasowej Szostakowski tłumaczy: "Lech Barycki jest członkiem sztabu warszawskiej PO, w którym zajmuje się sprawami organizacyjnymi. Chcemy przy tym podkreślić, że Lech Barycki jest od lat cenionym radnym na Ochocie, tymczasem zorganizowana przez PiS nowa akcja, dotyczy medialnego pomówienia".
W rozmowie z tvnwarszawa.pl Szostakowski skomentował całą akcję PiS bardzo krytycznie. - Informacje są wyssane z palca. To bezpodstawne szkalowanie ludzi - powiedział. - A nazwa samej akcji [Ratusz Rafała - red.] wskazuje, że nawet politycy PiS są przekonani, że to Rafał Trzaskowski wygra te wybory - dodał.
W "ratuszu Rafała" Jarosław Jóźwiak
W poniedziałek, w ramach akcji "ratusz Rafała", politycy Prawa i Sprawiedliwości przedstawili sylwetkę byłego wiceprezydenta Jarosława Jóźwiaka. Przypomnieli, że dawniej był "bliskim współpracownikiem Hanny Gronkiewicz-Waltz", a dziś "praktycznie na większości spotkań Jarosław Jóźwiak stoi tuż za Trzaskowskim".
Jako zarzut wobec Jóźwiaka radni PiS wskazali głównie to, że "miał dostęp do dokumentów o nieruchomości przy Noakowskiego 16", czyli kamienicy odzyskanej kilka lat temu w ramach reprywatyzacji przez rodzinę Waltzów.
Radni stwierdzili, iż "istnieje prawdopodobieństwo", że Jóźwiak mógł mieć dostęp do dokumentów związanych z kamienicą. - Co więcej, mógł rozporządzać tymi dokumentami w taki sposób, ażeby przedłużać czy właściwie próbować w jakiś sposób zatuszować informacje na temat nieprawidłowości - ocenił mokotowski radny PiS Jacek Ozdoba.
Przypomniał, że Jóźwiak przez dwa lata w ratuszu odpowiadał za sprawy związane z reprywatyzacją. - Po zwolnieniu z ratusza dostaje członkostwa w radach nadzorczych miejskich spółek (...) Jest to najprawdopodobniej nagroda za to, że przez wiele lat pomagał Hannie Gronkiewicz-Waltz - mówił dalej radny PiS.
Tu warto przypomnieć, że Jóźwiak jest przewodniczącym rady nadzorczej Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Funkcję tę objął jednak jeszcze wtedy, gdy pracował w ratuszu.
"Nie jestem w sztabie Trzaskowskiego"
Kiedy dziennikarze pytali Ozdobę, w jaki sposób konkretnie Jóźwiak związany jest ze sztabem Trzaskowskiego, radny odpowiedział: "na większości spotkań stoi tuż za Trzaskowskim. W słynnym busie, w którym podróżowali (…) również się znajdował". - Jest szefem struktur bemowskich PO. Pojawia się na uroczystościach i ma znakomite relacje z działaczami PO. Nie mam wątpliwości, że jest jedną z głównych postaci, która znajduje się w bliskim otoczeniu Rafała Trzaskowskiego - uzupełnił Ozdoba.
- Nie jestem, nie byłem i nie zamierzam być w żadnym sztabie Rafała Trzaskowskiego - zapewnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl Jóźwiak.
- Rzeczywiście pojawiam się na uroczystościach, dostaje na nie zaproszenia, bo na przykład od wielu lat współpracuję z kombatantami i nie wyobrażam sobie nie być na obchodach Powstania Warszawskiego. Po drugie, trudno, żebym nie miał dobrych relacji z działaczami Platformy Obywatelskiej, skoro jestem wieloletnim członkiem PO i szefem bemowskich struktur, co zauważył pan Ozdoba - rozwinął były wiceprezydent.
Jeśli chodzi natomiast o spotkania z Trzaskowskim i przejazd busem (o czym mówili radni PiS), Jóźwiak przekonuje, że uczestniczy w nich wtedy, kiedy odbywają się na Bemowie. - Takie są obowiązki szefa struktur. Tak samo Patryka Jakiego witają w dzielnicach politycy PiS - nadmienia.
Były wiceprezydent odpiera też zarzuty dotyczące braku interwencji w sprawie reprywatyzacji kamienicy przy Noakowskiego. - Jeżeli sprawa dotyczy osoby piastującej organ, w tym przypadku była to pani prezydent, to z mocy prawa organ ten jest wyłączony z rozpatrywania takich spraw. Nawet błahymi rzeczami, takimi jak wyliczenie podatku, zgodnie z decyzją Samorządowego Kolegium Odwoławczego, nie zajmował się ratusz, ale prezydent Legionowa - tłumaczył Jóźwiak.
Były wiceprezydent zwrócił też uwagę, że decyzja reprywatyzacyjna w sprawie Noakowskiego 16 została wydana w 2003 roku. - Jej okres przedawnienia minął po 10 latach, a ja zostałem wiceprezydentem w grudniu 2014 roku - stwierdził.
Jóźwiak - jako wiceprezydent Warszawy - nadzorował zajmujące się reprywatyzacją Biuro Gospodarki Nieruchomościami. Odszedł z ratusza po wybuchu afery reprywatyzacyjnej związanej ze zwrotem działki na placu Defilad, pod dawnym adresem Chmielna 70. Złożył rezygnację we wrześniu 2016 roku. Jego miejsce zajął Witold Pahl.
Co łączy Jarosława Jóźwiaka ze sztabem Trzaskowskiego?
kw/PAP/mś