Legionowski monitoring był montowany w wielkim pośpiechu. Na godz. 12.00 zaplanowano przyjazd władz miasta i księdza, który uroczyście poświecił nowy sprzęt. Uroczystość była transmitowana na żywo w internecie, choć chwilę wcześnie trwały jeszcze ostatnie poprawki.
"Pan w czerwonym, proszę popsrzątać po piesku!"
W 30 punktach miasta są kamery, a obok każdej - głośnik. Po co? Dzięki temu strażnicy nie będą musieli się zrywać do akcji, gdy zobaczą drobne wykorczenia. Po prostu wezmą do ręki mikrofon i zwrócą uwagę.
Choć strażnicy już w poniedziałek mówili do mikrofonów, to na razie słyszeli ich jedynie ... koledzy z komendy. Głośniki jeszcze nie działają, więc funkcjonariusze ćwiczą "na sucho". Ale już za kilka tygodni ma być tak, jak w Londynie: jeśli strażnik zauważy, że ktoś np. wyrzucił papierek na chodnik, od razu zwróci mu uwagę.
- Myślę, że to się przyjmie i spodoba mieszkańcom Legionowa. Poczucie bezpieczeństwa będzie większe - ocenia Adam Nadworski ze straży miejskiej.
Tuż przed wyborami
Uruchomienie niedziałającego jeszcze w pełni systemu zbiegło się z wyborami samorządowymi. Ale władze miasta twierdzą, że to przypadek.
- Tak się złożyło. Od wielu lat przymierzaliśmy się do tej inwestycji. Naprawdę mogę pokazać dokumenty - tłumaczy się Roman Smogorzewski, prezydent Legionowa - Liczy się efekt. Najważniejsze, że od 15 listopada mieszkańcy Legionowa mogą czuć się bezpieczniej - dodaje.
Kamery to znak czasu
Kamery skierowane na mieszkańców budzą pewne obawy o ingerowanie w sferę prywatną i naruszenie dóbr osobistych. - To narzędzia, która mają służyć naszemu bezpieczeństwu. Jeśli chodzi o miejsca publiczne, nie widzę zagrożenia dla intymności - twierdzi jednak Krzysztof Liedel, ekspert ds. bezpieczeństwa. Według członka Biura Bezpieczeństwa Narodowego to rozwiązania sprawdzone na świecie.
Według gościa "Miejskiego Reportera" tego typu metody są nieuniknione. - Postęp cywilizacyjny będzie wymuszał stosowanie nowoczesnych systemów sygnalizacyjnych - tłumaczy Liedel i podaje przykład Wielkiej Brytanii, gdzie w newralgicznych punktach montowane są specjalne guziki, których naciśnięcie powoduje szybki przyjazd mundurowych.
Łukasz Wieczorekbako/ec