Policja opublikowała nagranie rozmowy z oszustem, który, podszywając się pod pracownika banku, próbował wymusić na kobiecie zainstalowanie aplikacji zdalnego pulpitu. Jeśliby to zrobiła, mogłaby stracić wszystkie oszczędności z konta. 26-latka nie dała się jednak zwieść.
Policjanci z Piaseczna opublikowali nagranie rozmowy 26-latki z oszustem, który chciał wymusić na niej zainstalowanie aplikacji do wyłudzania danych. Mężczyzna przedstawił się jako pracownik banku. Jak słychać na nagraniu, był zaniepokojony wykrytą przez bank podejrzaną transakcją na jej koncie.
Pytania i łączenie z "działem technicznym"
- Przekazuję informację o sytuacji na pani koncie - próba przelewu na kwotę 600 złotych została zablokowana między bankiem a odbiorcą, ponieważ ta osoba jest zarejestrowana w naszym systemie jako oszust lub osoba, która współpracuje z oszustem - mówi do kobiety mężczyzna.
Kobieta wchodzi na swoje konto, żeby zobaczyć, czy widać przelew w historii płatności. - W historii pani tego nie zobaczy, bo ta próba przelewu została zablokowana - odpowiada podszywający się pod bankowca.
- Gdyby doszło do przelewu, to po prostu kasa zniknęłaby z konta? - dopytuje kobieta. Jej rozmówca potwierdza i dodaje, że nawet gdyby oszustom udało się zrobić przelew, to ona i tak nie dostałaby o tym powiadomienia.
Później mężczyzna pyta kobietę, czy robiła jakiekolwiek zakupy przez portale internetowe w ciągu ostatnich dwóch dni. Kiedy w odpowiedzi pada "tak", dopytuje o nazwy portali. Instruuje ją też, że dokonywanie płatności przez stronę jest niebezpieczne, bo "oszuści mają wtedy dostęp do danych i mogą je w ten sposób uzyskać". Dodaje, że "według regulaminu banku, będzie musiał zgłosić tę sprawę na policję". Wyjaśnia, że gdyby kontaktowali się z nią funkcjonariusze, trzeba będzie podać jego dane.
Później informuje, że połączy kobietę z działem technicznym, który sprawdzi, w jaki sposób jej dane zostały skradzione. Pyta z jakiego korzysta systemu operacyjnego w telefonie. - Nie pobieramy żadnych danych osobistych, żadnych haseł - zastrzega oszust. Po czym prosi ją, aby otworzyła sklep (nazwa została na nagraniu wyciszona) i zainstalowała konkretną aplikację.
Dzięki aplikacji oszust ma kontrolę nad kontem
- By "zapobiec" tej transakcji mężczyzna instruuje klientkę i przekonuje, że połączy ją z działem technicznym. Jednak by to zrobić, przekazuje jej nazwę aplikacji, którą koniecznie musi teraz zainstalować. Okazuje się, że jest to znana darmowa aplikacja, tak zwany zdalny pulpit, która - niestety - coraz częściej dziś wykorzystywana jest przez oszustów bankowych - opisuje rzecznik piaseczyńskiej komendy Jarosław Sawicki.
Jak wyjaśnia, jeśli zainstalujemy taką aplikację, przestępca widzi wszystko, co robimy na naszym komputerze lub smartfonie. - Oszust otrzymuje także pełną kontrolę nad naszym kontem bankowym. Kradzione są dostępne tam środki finansowe, mogą również z naszego konta zostać zaciągnięte kredyty - zaznacza Sawicki.
W tym przypadku kobieta nie dała się oszukać i sama ostrzega dziś innych przed podobnymi oszustami. - W podobnej sytuacji należy się natychmiast rozłączyć i osobiście skontaktować ze swoim bankiem. Prezentowane nagranie niech będzie ostrzeżeniem - podsumowuje policjant.
Osoby rozpoznające głos na nagraniu proszone są o kontakt z Komendą Powiatową Policji w Piasecznie lub najbliższą jednostką policji.
Oszustwa "na legendę", milionowe straty
- Już nie ma typowej metody "na wnuczka", nie działa prosty schemat, który wszyscy sobie wyobrażają, że trzeba być osoba naiwną, żeby dać się oszukać. Teraz mówimy o metodzie na tak zwaną legendę. Z każdym kolejnym dniem pojawiają się nowe legendy, bo oszuści próbują wykorzystywać sytuację, by nabić sobie portfele czyimiś pieniędzmi - wyjaśniał w rozmowie z TVN24 Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji. I dodał, że skala oszustw "na legendę" rośnie w ogromnym tempie. - W minionym roku do września straty z tego tytułu szacowano na pięć milionów złotych, w tym roku jest to już 20 milionów złotych - wyliczał.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KSP