- Pisał to ktoś, kto nie zrozumiał, nie zapamiętał albo nie zna przepisów - komentuje pytania z egzaminów na prawo jazdy Wojciech Pasieczny, były szef stołecznej drogówki. Ale dodaje: - Część pewnie jest rzeczywistych.
O "oryginalnych" pytaniach pisał "Dziennik Gazeta Prawna". Zdaniem Pasiecznego mogły być po prostu źle spisane, albo ktoś wykazał się niewiedzą.
- Na przykład jest takie pytanie, w którym jest opis: wyjeżdżając ze strefy zabudowanej, jaka jest dopuszczalna prędkość. A nie ma takiego pojęcia. Jest strefa zamieszkania albo obszar zabudowany. Ktoś pomylił te pojęcia, więc jak może zdać egzamin? - przekonuje Pasieczny, który swego czasu był również egzaminatorem.
Hamowanie a zatrzymanie
Dorzuca też inne: - Na długość drogi hamowania ma wpływ: jedna to taka bzdurna odpowiedź, że nie zapamiętałem i czas reakcji. Na drogę hamowania nie ma wpływu czas reakcji. On ma wpływ na długość drogi zatrzymania - przekonuje Pasieczny i wyjaśnia na czym polega różnica.
- Droga hamowania to jest ta, którą przejechał samochód już intensywnie hamując. Natomiast droga zatrzymania składa się z ostatniego fragmentu, czyli drogi hamowania, drogi, którą przejechał samochód w czasie kiedy układ hamulcowy zaczyna działać i drogi przebytej w czasie reakcji kierowcy - wylicza.
Jego zdaniem, na egzaminach może pojawić się kilka "dziwnych" pytań, ale w większości przypadków są proste. – Myślę, że sprawiają trudności przez swoją prostotę. Jeżeli ktoś zna przepisy, to bez problemu powinien egzamin znać – przekonuje Pasieczny.
A co to znaczy znać przepisy? - Wziąć ustawę prawo o ruchu drogowym, rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych i myślę, że to już wystarczy – twierdzi były egzaminator.
Lewą czy prawą nogą
Ale to nie tylko specyfika naszych czasów. Gdy Pasieczny był policjantem, sam oceniał potencjalne pytania. Wśród nich nie brakowało prawdziwych kwiatków.
- Naprawdę niektóre były bzdurne i te były wyrzucane. Było na przykład takie pytanie: kierowca wychodząc z samochodu ciężarowego ma najpierw postawić prawą czy lewą nogę na schodku? - wspomina Pasieczny.
ran/roody