Kryzys w Świerku. Pracownicy jedynego reaktora w Polsce grożą odejściem

Reaktor MARIA to jedyny obecnie polski reaktor jądrowy
"Maria" to jedyny polski reaktor jądrowy
Źródło: TVN 24 Biznes i Świat
Znaczna część specjalistów, którzy pracują przy obsłudze reaktora Maria, grozi odejściem ze względu na niskie zarobki - informuje radio RMF FM. Dzięki jedynemu reaktorowi jądrowemu w Polsce produkuje się radioizotopy, wykorzystywane w terapiach onkologicznych.

Reaktor Maria działa w podwarszawskim Otwocku, w dzielnicy Świerk. Jak wskazuje radio RMF FM, w reaktorze powstaje radioizotop o nazwie molibden-99 wykorzystywany w medycynie nuklearnej oraz jod-131, którego używa się w leczeniu nowotworów tarczycy. Maria zaopatruje kilkadziesiąt szpitali w całym kraju. Jednak wkrótce ten łańcuch dostaw może zostać wstrzymany, bowiem pracownicy dedykowani do obsługi reaktora chcą odejść ze względu na bardzo niskie zarobki.

W prywatnych firmach mogą zarobić dużo więcej

Radio RMF FM podaje, że przy reaktorze Maria pracuje wraz z pracownikami administracji łącznie 100 osób. "Zgodnie z aktualnym Zakładowym Układem Zbiorowym Pracy Narodowego Centrum Badań Jądrowych, którego częścią jest reaktor Maria, starszy specjalista może zarobić maksymalnie 5 200 zł brutto. Na tym stanowisku pracują kierownicy zmian i kierownicy działów. Zdecydowana większość, czyli specjaliści - zarabiają maksymalnie 4 800 zł brutto, czyli niewiele ponad 3,5 tysiąca na rękę" - czytamy na stronie rozgłośni.

W rozmowie z radiem pracownicy zaznaczają, że lepiej płatną pracę znajdą bez problemu. - Jeśli chodzi o rynek i stanowiska typowo inżynieryjne, to w firmach prywatnych płaci się dwu- albo nawet trzykrotnie więcej niż tutaj. Niewiele brakuje, żeby pracownicy przestali patrzeć na to, co robią i jak ważna jest ich praca z punktu widzenia bezpieczeństwa kraju i zapotrzebowania na radioizotopy. I w którymś momencie możliwość zarabiania większych pieniędzy i zadbania o siebie i własną rodzinę weźmie górę - mówi radiu RMF FM jeden z pracowników.

"Takich ludzi po prostu nie ma"

Masowe odejścia pracowników stanowią groźbę paraliżu. - To, co produkujemy, rozpada się w ciągu kilku, kilkunastu dni, więc nie da się tego magazynować. Jeśli reaktory nie będą pracować, to pacjenci nie dostaną swojej terapii. Na przykład radioizotopy, które produkujemy, służą do diagnostyki kości czy pracy serca, czy pracy układu krwionośnego, a nawet diagnostyki onkologicznej. Jeżeli my nie będziemy produkować tych półproduktów, to pewnie będzie można je pozyskać gdzieś z zachodu Europy czy innych miejsc świata. Tylko kwestia, za ile - przyznaje w rozmowie z RMF FM pracownik reaktora.

Rozgłośnia ustaliła, że 5 kwietnia pracownicy Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych złożyli w sekretariacie Narodowego Centrum Badań Jądrowych pismo, w którym domagają się "zasadniczej waloryzacji wynagrodzeń pracowników reaktora Maria".

Specjaliści obsługujący "Marię" otrzymują też propozycje pracy ze spółek skarbu państwa, tam również mogą zarobić znacznie więcej. - Specyfika pracy jest taka, że bardzo trudno jest pozyskać pracownika z zewnątrz, który już ma kwalifikacje. To wręcz graniczy z cudem, bo takich ludzi po prostu nie ma. Kiedyś byli kształceni m.in. w technikach nukleonicznych, w tej chwili najczęściej to absolwenci politechnik, kierunków typu mechanika, elektrotechnika, mechatronika, fizyka i pokrewne. I tak naprawdę ci ludzie, przychodząc tutaj, kształcą się niemalże od zera. Aby pracować na którymkolwiek z samodzielnych stanowisk, trzeba poświęcić co najmniej trzy lata pracy, żeby się wykształcić - zaznacza w rozmowie z radiem pracownik. I podkreśla, że to wynika z zapisów w prawie atomowym.

Resort klimatu w kontakcie z NCBJ

Marek Pawłowski, kierownik biura komunikacji i promocji w Narodowym Centrum Badań Jądrowych przyznał w rozmowie z radiem, że obecnie "trwają rozmowy ze związkami zawodowymi". - Liczymy, że porozumienie - w ramach środków, które instytut jest w stanie na ten cel przeznaczyć, bez dużego zagrożenia dla płynności finansowej w bieżącym roku, pozwoli na waloryzację w ciągu najbliższych miesięcy - powiedział Pawłowski. Zastrzegł jednak, że propozycja waloryzacji nie będzie zgodna z tym, czego oczekują pracownicy, a zatem nie zostanie zrównana ze średnimi zarobkami dla aglomeracji warszawskiej, z uwzględnieniem branży, wykształcenia i stanowisk. Aby spełnić ten postulat potrzebne jest wsparcie z budżetu państwa.

Reporterka radia RMF FM zapytała Pawłowskiego o to, czy jeśli część pracowników odejdzie, może dojść do trwałego wyłączenia reaktora. - Reaktor zawsze pracuje w kilkudniowych cyklach, a ich długość i częstotliwość można zmniejszać. Scenariusz, którego można się obawiać, to ograniczenie czasu pracy reaktora ze względu na brak odpowiedniej obsady - przyznał przedstawiciel NCBJ. Ograniczenie czasu pracy reaktora oznacza mniej wyprodukowanych substancji potrzebnych w leczeniu pacjentów.

W mailu do redakcji RMF FM Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało, że "jest w stałym kontakcie z kierownictwem NCBJ oraz podejmuje działania w oparciu o posiadane kompetencje w celu rozwiązania dla potrzeb płacowych pracowników Departamentu Eksploatacji Obiektów Jądrowych". "Analizowane są dodatkowe możliwości, które mogłyby naprawić tę sytuację. Zgodnie z ustawą o instytutach badawczych, dyrektor instytutu realizuje samodzielnie politykę kadrową. Natomiast zasady wynagradzania pracowników instytutu określa się w zakładowym układzie zbiorowym pracy lub w zakładowym regulaminie wynagradzania. W przypadku opracowania planu strategicznego dla reaktora MARIA przez Dyrektora NCBJ, Ministerstwo Klimatu i Środowiska może nadzorować jego realizację w zakresie swoich kompetencji nadzorczych" - wskazał resort.

Czytaj także: