- Wykonaliśmy wizję lokalną, pobraliśmy próbki. Jest to szary granitoid, prawdopodobnie granit smallandzki z ciekawą żyłą pegmatytową - mówi Mirosław Rutkowski, rzecznik prasowy Państwowego Instytutu Geologicznego.
Przyznajemy, niewiele nam to mówi. Ale robi wrażenie porównywalne z samym głazem i jego imponującym wiekiem.
I cóż, że ze Szwecji?
To jedno z największych tego typu znalezisk na Mazowszu. Głaz pochodzi z południowej Skandynawii z okresu Prekambru. Ma około miliarda lat. Precyzyjne datowanie będzie niemożliwe bez kosztownej analizy izotopowej.
Niestety, z uwagi na gęstą zabudowę i podziemny parking w pobliżu nie da się go wyciągnąć w całości. Ogromny dźwig nie przejechałby przez wąską Próżną. Dlatego władze miasta w porozumieniu z Muzeum Ziemi PAN zezwoliły na pocięcie głazu na mniejsze fragmenty.
- Fragmentacja głazu polegała na wywierceniu otworów metrowej głębokości o średnicy 3-4 cm. W każdy wpuszczono masę, która po dodaniu wody spęczniała i rozsadziła kamień na mniejsze części - tłumaczy Rutkowski. Dwa kilkutonowe fragmenty zostaną w poniedziałek przewiezione do lapidarium głazów narzutowych w Państwowym Instytucie Geologicznym. Będą eksponowane przed budynkiem od strony ul. Rakowieckiej. Trzeci trafi do Muzeum Geologicznego, gdzie zostanie zostanie oszlifowany i wystawiony w parku obok muzeum, przy innych tego typu znaleziskach.
bako/roody