Ostatnia niedziela w Feminie. "Miasto 44", wspomnienia, łzy i znicze

Ostatni seans w kinie Femina
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl
W niedzielę wieczorem odbył się ostatni seans filmowy w Feminie. Po ponad 70 latach działalności kino pożegnało się z widzami najnowszym filmem w reżyserii Jana Komasy. - To swojego rodzaju klamra historyczna. Pierwszym filmem pokazywanym przez nasze kino były "Zakazane piosenki", a teraz kończymy działalność "Miastem 44". Oba filmy opowiadają o Warszawie i o wojnie – powiedział przed seansem dyrektor Edward Durys.

Pożegnalne seanse "Miasta 44" trwały od piątku. Ostatni zaplanowany został na niedzielę przed godz. 22.00. Dwie godziny wcześniej przed kinem pojawili się protestujący przeciwko likwidacji kina i powstaniu w tym miejscu dyskontu spożywczego.

Znicze przed kinem

- Okazja smutna, ale atmosfera wspaniała, bardzo fajne przedsięwzięcie młodych ludzi i duże ukłony w ich kierunku, że tak prężnie i z determinacją działają - mówili nam mieszkańcy zebrani pod kinem.

- Kino umiera, mimo, że jest rentowne i ludzie je kochają. Warszawiacy pokazali, że nie chcą tu dyskontu. To kino jest wyjątkowe, a nam w zamian proponuje się coś banalnego, co można znaleźć na każdym kroku - powiedział Jan Śpiewak ze stowarzyszenia Miasto jest Nasze w rozmowie z tvnwarszawa.pl.

Kilkadziesiąt osób stało w deszczu, by wspólnie skandować "Nie dla Biedronki", palić znicze, wspominać i śpiewać przedwojenne szlagiery.

Odbył się też happening. Jego uczestnicy odegrali atak papierowymi mieczami na budynek kina:

Papierowe biedronki i insceniazcja

Przedwojenne szlagiery w wykonaniu kabaretu "Hura"

5 653 513 widzów w 18 lat

- Pada deszcz, atmosfera jest żałobna, jest jak na pogrzebie - powiedziała jedna z mieszkanek ul. Żelaznej.

Przed seansem widzowie robili pamiątkowe zdjęcia, wspominali lata świetności i historię kina.

- Przychodziłem tu z ojcem na poranki - mówił nam stojący w kinowym korytarzu mieszkaniec Woli.

- A ja z dziećmi na seanse szkolne - dodała nauczycielka z podstawówki na Śródmieściu.

Przed projekcją głos zabrał dyrektor.

- Femina przetrwała powstanie i czasy PRL. Legła teraz - w czasach komercji. Byłem dyrektorem tego kina przez 18 lat. Kończymy wynikiem 5 653 513 widzów. Bardzo państwu dziękuję - tymi słowy Edward Durys pożegnał swoich widzów.

Sala była pełna. Niektórzy oglądali film, siedząc na schodach.

W poniedziałek demontaż kina

Jeszcze po zakończeniu seansu część widzów została na swoich miejscach. Wielu ocierało łzy.

Tymczasem, wraz z końcem filmu, historia Feminy też dobiegła końca. - Nie mogę sobie wyobrazić, że jestem ostatnią osobą, która wychodzi z tego kina - mówiła nam młoda dziewczyna.

Po północy po raz ostatni zgasły kinowe reflektory. W poniedziałek ok. 9.00 rano ma rozpocząć się demontaż krzesełek i całego wyposażenia sal.

Czytaj więcej o historii kina Femina

Miłość, walka i śmierć

Fabuła "Miasta44", które Komasa wyreżyserował na podstawie własnego scenariusza, koncentruje się wokół losów dwójki młodych bohaterów - "Biedronki" (jej rolę zagrała 18-letnia Zofia Wichłacz) i Stefana (23-letni Józef Pawłowski).

- To paradoks, że akurat taki pseudonim ma bohaterka filmu. Nazywajmy ją po prostu Alicją - powiedział dyrektor Durys tuż przed rozpoczęciem projekcji.

"Biedronka", czyli Alicja, pochodzi z rodziny o ziemiańskich korzeniach, mieszka w dworku pod Warszawą. Na początku filmu przebywa poza miastem i tak naprawdę jest obok wojny, nie doświadcza terroru, przez który przechodzą warszawiacy.

Rodzice chcą zapewnić jej ciepło i bezpieczeństwo. Alicja ma wszystko - pozornie, ponieważ jednak czegoś jej brakuje. Dziewczyna podejmuje, po raz pierwszy w życiu samodzielnie, bardzo ważną decyzję - idzie do Powstania.

Nastolatka trafia do konspiracji - i poznaje wówczas Stefana - a następnie bierze udział w powstaniu jako sanitariuszka.

Stefan przykuwa uwagę Alicji. "Biedronka" dowiaduje się, że Stefan opiekuje się swoją rodziną. Jego ojciec, oficer, zginął na początku wojny.

Stefan został sam z matką, aktorką, i młodszym bratem. Następnie zaangażował się w działalność konspiracyjną, a potem, wbrew woli matki, poszedł do Powstania.Wśród innych bohaterów "Miasta44" są: odważna dziewczyna z robotniczej rodziny z Woli - łączniczka Kama (w jej roli Anna Próchniak), która tak jak "Biedronka" kocha się w Stefanie, żołnierz AK "Kobra" (Tomasz Schuchardt), który podczas powstania bierze ślub z ukochaną Beatą (Karolina Staniec) oraz "Miki" (Grzegorz Daukszewicz), żołnierz AK, przed powstaniem student politechniki.

Rodzina "Mikiego" w czasie okupacji dawała schronienie Żydom, za co zapłaciła życiem. Losy tego bohatera powiązane są z losem Adama (Jan Kowalewski), 16-letniego żydowskiego chłopca, którego bliskich zamordowano podczas wojny.

Ważną postacią w filmie jest ponadto Janek Góralski "Góral" (Maurycy Popiel), dowódca oddziału, do którego wcielony zostaje Stefan.

... i 5 tysięcy ton gruzu

Zdjęcia, za które odpowiadał operator Marian Prokop, kręcono w 2013 r. w Warszawie i okolicach, a także w Łodzi, we Wrocławiu oraz w Walimiu i Świebodzicach na Dolnym Śląsku. Aktorom towarzyszyło ponad 3 tys. statystów. Budową dekoracji zajęło się 10 ekip, które do zainscenizowania zniszczonego miasta użyły 5 tys. ton gruzu.

Katarzyna Śmierciak k.smierciak@tvn.pl, PAP //mz

Czytaj także: