Latkowski przypomniał, że zeznania "Masy", które były głównym dowodem w tym procesie, znane są od października 2000 r. - Dlaczego aż 12 lat czekaliśmy na ten wyrok? - pytał Latkowski. Przypomniał, że w uzasadnieniu wczorajszego wyroku sąd stwierdził, że wymierzając kary brano pod uwagę postawę oskarżonych i fakt, że zarzuty dotyczyły czynów sprzed kilkunastu lat.
- W tym czasie rzeczywiście ludzie się zmieniają - część z nich pozytywnie, ale część nadal jest bandytami, przestępcami - tylko mądrzejszymi. Kiedyś biegali sami z bronią, napadali własnoręcznie, teraz posługują się ludźmi, młodymi wilczkami, a przede wszystkim - mają na to pieniądze - mówił dziennikarz. - Rozbijając gang zapomniano, że trzeba też rozbić jego strukturę finansową - dodał
Milicja i UOP "nie chciały im skręcić karku"
Latkowski zwrócił uwagę na materiały z archiwum IPN, z których wynika, iż ówczesna milicja, potem policja oraz UOP dysponowały "całą mapą przestępczości zorganizowanej". - Tylko nie chcieli im skręcić karku, bo to byli ich współpracownicy, tzn. współpracownicy milicji i UOP - stwierdził Latkowski. Jako przykład podał "Pershinga", o którym powszechnie wiadomo, że był współpracownikiem Urzędu Ochrony Państwa
- Służby wykreowały mafię. To za ich przyzwoleniem ona się tak rozrosła - ocenił dziennikarz. - "Masa" powiedział kiedyś mądrą rzecz, że oni (członkowie gangu pruszkowskiego - red.) byli mafią trzepakową, prawdziwa mafia była wyżej - powiedział Latkowski. - Nigdy nie chciano dopaść tej mafii - dodał.
Dziś są biznesmenami
Zdaniem Latkowskiego, dawni gangsterzy dziś są biznesmenami.- Zrzucili dresy, nałożyli ładne garnitury i kołnierzyki. Inwestują w narodowe fundusze inwestycyjne. Mieszkają obok nas, nawet nie wiemy, że mieszkamy za ścianą z bandytą - mówił Latkowski.
Pytany o inwestycje gangsterów, dziennikarz wskazał, że np. większość firm deweloperskich współpracowała z mafią.
Szefowie gangu uniewinnieni
W środę zapadł wyrok ws. gangu pruszkowskiego. Sąd uniewinnił kilkunastu oskarżonych, m.in. dawnych bossów gangu "Słowika" i "Bola". Innych skazał na kary od ośmiu lat do roku więzienia w zawieszeniu. Na ławie oskarżonych z kilkoma zarzutami zasiedli m.in. dawni szefowie "Pruszkowa" z lat 90.: Andrzej Z., pseud. Słowik, skazany w oddzielnym procesie za wymuszenia rozbójnicze, Zygmunt R., pseud. Bolo i Janusz P., pseud. Parasol, wcześniej skazani za kierowanie gangiem. Janusz P. usłyszał wyrok półtora roku więzienia - sąd uznał za udowodniony jeden z postawionych mu czterech zarzutów, dotyczący podżegania do handlu bronią, "Słowik" i "Bolo" od zarzutów zostali uniewinnieni (chodziło o napady z lat 90.).
W uzasadnieniu sąd stwierdził m.in., że analiza materiału dowodowego przesądziła o przegranej prokuratury. Sędzia Beata Najjar mówiła, że "prokuratura poszła na skróty" i większość zarzutów oparła na zeznaniach świadków koronnych, bez wsparcia innymi dowodami. Proces trwał od 2006 r. Był jednym z największych procesów gangów w Polsce. Oskarżeni odpowiadali za przestępstwa z lat 1995-2003, m.in. wymuszenia rozbójnicze, napady, porwania, pobicia, kradzieże aut, oszustwa, handel bronią i narkotykami. Część miała też zarzuty handlu bronią i narkotykami oraz podżegania do morderstwa.
tvn24.pl