Obóz w Pruszkowie. "Tędy przeszła Warszawa"

Wysiedleńcy pędzeni pieszo do obozu w PruszkowieBundesarchiv

Ok. 650 tys. mieszkańców Warszawy wypędzono z miasta w czasie i po kapitulacji powstania. Większość trafiła do obozu przejściowego w Pruszkowie, skąd po segregacji wywieziono ich na roboty do Niemiec, do Generalnego Gubernatorstwa i obozów koncentracyjnych.

Ludność Warszawy była wysiedlana z miasta już podczas powstania. - Kiedy Niemcy zajmowali kolejne dzielnice, wypędzali ich mieszkańców. Obóz zaczął działać już 6 sierpnia 1944 r., jeszcze w trakcie trwania rzezi Woli. I od tego momentu mieszkańców Warszawy zaczęto wysiedlać do Pruszkowa. Najpierw do obozu trafili mieszkańcy Woli, później Ochoty, Powiśla, Starego Miasta, na koniec Mokotowa i Żoliborza, a po upadku powstania, ludność ze Śródmieścia - mówiła dyrektor Muzeum Dulag121 Małgorzata Bojanowska.

Obóz przejściowy

Obóz został zorganizowany na terenie warsztatów kolejowych, w pustych halach, z których już wcześniej wywieziono maszyny. Hal było kilka. Zbiorczą, do której trafiali wszyscy po przybyciu do obozu była największa hala nr 5. Tam przybyli spędzali z reguły dzień lub dwa, ale czasem nawet dwa tygodnie. W pewnym momencie byli wypędzani na plac przed halą, gdzie rozpoczynała się segregacja, która przebiegała w sposób brutalny, z udziałem psów. Podczas niej często rozdzielano rodziny. Osoby zdolne do pracy trafiały do hal 3, 4 i 6, niezdolne - do hali nr 1. Na terenie obozu w hali nr 2 działała komisja lekarska, złożona z niemieckich lekarzy z Wehrmachtu i polskich tłumaczek. Wystawiała ona zaświadczenia umożliwiające zwolnienie z obozu, później wymagające jeszcze akceptacji Gestapo, lub kierowała do hali nr 1. - Nie spotkałam się z relacjami, by ci lekarze leczyli. Dodatkowo był też polski personel dysponujący skromnym wyposażeniem medycznym, w związku z czym udzielanie na terenie obozu pomocy było bardzo ograniczone, starano się więc wyprowadzić chorych lub rannych do szpitali na zewnątrz - powiedziała Bojanowska.

Pomoc okolicznych

Ludność była transportowana do obozu na trzy sposoby - pociągiem z Dworca Zachodniego, piechotą z Warszawy lub kolejką EKD (Elektryczna Kolej Dojazdowa). Kiedy zapadła decyzja o utworzeniu obozu, Niemcy poinformowali delegaturę Rady Głównej Opiekuńczej w Pruszkowie, że będzie odpowiedzialna za całość zabezpieczenia żywieniowego, sanitarnego i medycznego. Był to jedyny obóz przejściowy na teren którego mogli wchodzić Polacy pracujący w tzw. służbach pomocniczych.

- I tak naprawdę od zaangażowania ludności Pruszkowa i okolicznych miejscowości zależało jakie będą warunki w obozie. W związku z tym różne miejscowe grupy włączały się w tę pomoc. Byli to lekarze i pielęgniarki, VI Rejon Armii Krajowej "Helenów", który przekazał posiadany zapas medykamentów i żywności. Pomagali również księża i okoliczni mieszkańcy, którzy przynosili i przywozili żywność, czasem przerzucając ją przez ogrodzenie. Ludność pomagała także zwalnianym z obozu, przyjmując na nocleg, a czasem nawet oferując dach nad głową na dłuższy czas - relacjonowała dyrektor.

"To był po prostu tłum"

Cywilna ludność Woli pędzona ul. WolskąTrudno ocenić, jak długo pojedyncze osoby przebywały w obozie, mogły to być dwa dni, ale też nawet dwa tygodnie. - Nie robiono spisów przybyłych, nie nadawano im numerów, to był po prostu tłum, który tu wegetował - zaakcentowała Bojanowska. Każda z hal była ogrodzona drutem kolczastym i strzeżona przez wartownika, podobnie jak cały teren obozu. Teoretycznie poruszanie się między halami było zabronione i wymagało zezwolenia, jednak w praktyce czasami się to udawało.

Na miejsce obozu wybrano Pruszków z kilku powodów. Przede wszystkim było to miejsce poza działaniami powstańczymi, dobrze skomunikowane kolejowo, z dużym terenem liczącym 53 ha. W obozie panowały wyjątkowo trudne warunki. - Przybywały tam często osoby w złym stanie fizycznym, które nie były w stanie wyjść z hali i potrzeby fizjologiczne musiały załatwiać na miejscu. W tym celu wykorzystywano tzw. rowy rewizyjne, które szybko stały się rodzajem śmietnika. Ludzie siedzieli na betonowej podłodze zabrudzonej smarami, tylko miejscami przykrytej słomianymi matami, pełnymi robactwa. W jednym momencie według szacunków w obozie było nawet 75 tys. osób. Przepełnienie utrudniało m.in. dotarcie z jedzeniem do chorych w odległych kątach hal. Prowadzono jednak kuchnię, która starała się wydawać trzy posiłki dziennie - mówiła dyrektor. Ludność Warszawy napływała do Pruszkowa mniej więcej do 10 października. Wtedy skończyły się masowe wysiedlenia z miasta, ale do końca miesiąca trwała jeszcze ewakuacja szpitali, do obozu trafiały też osoby z łapanek z rejonu podwarszawskiego.

650 tys. wysiedlonych

Według szacunków po powstaniu wysiedlono ok. 650 tys. osób, z czego 550 tys. to mieszkańcy stolicy, a 100 tys. ludność miejscowości podwarszawskich. Wysiedleńcy najpierw byli spędzani do obozowych hal, a potem segregowani. Osoby uznane za zdolne do pracy wywożono na roboty przymusowe do Niemiec. Ocenia się, że było to ok. 150 tys. osób, teoretycznie od 14 do 60 lat, jednak wiek oceniano jedynie na podstawie wyglądu, więc zdarzało się, że jechały osoby i młodsze i starsze.

Drugą grupą były osoby uznane za niezdolne do pracy, czyli głównie kobiety z małymi dziećmi, osoby starsze, chore lub ranne. Kierowano ich na teren Generalnego Gubernatorstwa. Było to ok. 350 tys. osób. - Można powiedzieć, że Niemcy generalnie mało się nimi interesowali. Na transport czekali bardzo długo, jechali nawet trzy dni, po przyjeździe na miejsce pociąg się zatrzymywał, ludzie byli wyganiani i pozostawiani sami sobie. Ich los zależał od pomocy miejscowej ludności, ponieważ z reguły swoje domy opuszczali tak jak stali - podkreśliła Bojanowska.

Kierunek: Auschwitz

Kolejna grupa 60 tys. osób została wywieziona do obozów koncentracyjnych m.in. do Auschwitz, Buchenwaldu, Dachau i Sachsenhausen. - W zasadzie nie było tu żadnego klucza, była to po prostu forma kary za powstanie dla ludności cywilnej. Generalnie wyjeżdżający z obozu nie byli informowani o kierunku jazdy, co powodowało ogromny strach przed wywiezieniem właśnie do obozu - przyznawała dyrektor.

Ostatnia grupa wysiedlonych, licząca ok. 100 tys., to osoby, które udało się z obozu zwolnić w sposób legalny lub nie. Zwolnienia załatwiano ze względu na choroby, przede wszystkim zakaźne. Niemcy nie chcieli bowiem ryzykować rozprzestrzenienia się epidemii w Rzeszy. Wiele osób było zwalnianych w sposób nielegalny, jedynie pod pozorem choroby. Część opuszczała obóz dzięki przekupieniu strażników, jako część polskiego personelu obozu lub poprzez ucieczkę. Osoby wymagające opieki lekarskiej trafiały do okolicznych szpitali m.in. do placówki psychiatrycznej w Tworkach, gdzie przybyło 2,5 tys. osób, a także do licznych małych szpitalików często urządzanych w prywatnych domach. - Nie jest niestety znana liczba osób, które zmarły na terenie obozu, w wyniku przeżyć związanych z wypędzeniem lub zastrzelenia przez Niemców podczas pobytu m.in. w związku z podejrzeniem o udział w powstaniu czy podczas ucieczki - powiedziała Bojanowska.

W Warszawie pozostało tysiąc osób

Do obozu trafiała przede wszystkim ludność cywilna, jednak do transportów przedostawali się również powstańcy, co wiązało się z ryzykiem, ponieważ Gestapo starało się ich odnaleźć. Oficjalnie do Pruszkowa trafiła grupa walczących w zrywie z Mokotowa i Żoliborza. Zostali skierowani do oddzielnej, strzeżonej hali. Później trafili do obozów jenieckich w Niemczech. Niemcy starali się wysiedlić całą ludność, która była po powstaniu w Warszawie. Według szacunków w mieście pozostało ok. tysiąca ukrywających się w ruinach tzw. robinsonów. Części prawdopodobnie udało się też uciec w drodze do Pruszkowa. W październiku, w związku z przepełnieniem obozu uruchomiono dodatkowe - w Ursusie, Włochach i Piastowie.

"Tędy przeszła Warszawa"

Obóz funkcjonował do 16 stycznia 1945 r. Wtedy strzegący go Niemcy uciekli, a na miejscu pozostała jedynie część polskiego personelu i grupa jeńców sowieckich, dzień wcześniej wywiezionych. Po wojnie teren wrócił do swojej poprzedniej funkcji tzn. uruchomiono ponownie warsztaty kolejowe, które działały tam do końca lat 90. - Przez lata o tym miejscu i jego historii pamiętali głównie kolejarze tu pracujący i okoliczna ludność. W latach 40. powstał tu pierwszy pomnik upamiętniający historię obozu, a w 1990 r., drugi o nazwie "Tędy przeszła Warszawa". Co roku odbywają się tu też uroczystości rocznicowe na przełomie września i października - podsumowała dyrektor Muzeum Dulag121, które od 2010 r. działa na miejscu sąsiadującym z dawnym terenem obozu. Placówka dokumentuje historię ludności wypędzonej z Warszawy po powstaniu i osób jej pomagających.

Zdobycie PAST-y przez powstańców
Zdobycie PAST-y przez powstańcówarchiwum TVN

PAP, dln//rzw

Źródło zdjęcia głównego: Bundesarchiv

Pozostałe wiadomości

Prokuratura stawia zarzuty prawnikowi, który brał udział w wypadku na Mokotowie. Jak ustalili śledczy, adwokat prowadził pod wpływem kokainy. Zawiadomiono Okręgową Radę Adwokacką.

Po zderzeniu z innym autem wjechał w pieszych. Adwokat prowadził po kokainie, usłyszał zarzuty

Po zderzeniu z innym autem wjechał w pieszych. Adwokat prowadził po kokainie, usłyszał zarzuty

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kierowca, który na czerwonym świetle wjechał na skrzyżowanie i zderzył się z innym autem, nie został ukarany mandatem. Otrzymał jedynie pouczenie. Jak udało nam się dowiedzieć, sprawcą kolizji był policjant. Przełożeni interweniujących na miejscu funkcjonariuszy wyjaśniają, dlaczego zdecydowali się na zastosowanie najłagodniejszego środka z Kodeksu wykroczeń. 

Policjant przejechał na czerwonym i doprowadził do kolizji. Nie dostał mandatu, jedynie pouczenie

Policjant przejechał na czerwonym i doprowadził do kolizji. Nie dostał mandatu, jedynie pouczenie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Sądzie Apelacyjnym w Warszawie zapadł prawomocny wyrok w sprawie śmierci trzymiesięcznego Filipa. Za zabójstwo chłopca został skazany partner matki chłopca. Śledczy znaleźli dowody, że w dniu śmierci dziecka mężczyzna "uderzył jego głową o ścianę". Z akt sprawy wyłania się wstrząsający obraz przemocy wobec niemowlaka.

Partner matki zabił małego Filipa. "Uderzył jego głową o ścianę". Jest ostateczny wyrok

Partner matki zabił małego Filipa. "Uderzył jego głową o ścianę". Jest ostateczny wyrok

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pod Grodziskiem Mazowieckim zderzyły się dwa samochody osobowe. Jedno z aut wpadło do rowu. Dwie osoby zostały poszkodowane. Lądował helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Są utrudnienia.

Wypadek pod Grodziskiem Mazowieckim, dwie osoby ranne

Wypadek pod Grodziskiem Mazowieckim, dwie osoby ranne

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę punktualnie o godzinie 11 w Warszawie zawyły syreny. Był to element ćwiczeń systemu alarmowego, realizowanego w ramach Tygodnia Bezpieczeństwa. Ponownie wycie było słychać o godzinie 12.

Syreny zawyły w Warszawie, ale nie wszędzie było je słychać

Syreny zawyły w Warszawie, ale nie wszędzie było je słychać

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę rano przy rondzie Tybetu na Woli doszło do potrącenia pieszego. 47-letni mężczyzna, z poważnymi obrażeniami, został zabrany do szpitala. Sprawca wypadku uciekł.

"Potrącił mężczyznę z ogromną siłą". Pieszy w stanie krytycznym, kierowca uciekł

"Potrącił mężczyznę z ogromną siłą". Pieszy w stanie krytycznym, kierowca uciekł

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do Mazowieckiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wpłynął wniosek o wykreśleniu z ewidencji mostu kolejowego w Górze Kalwarii. Kolejarze poinformowali w nim o złym stanie technicznym starej konstrukcji.

Kolejarze chcą rozebrać zabytkowy most. Złożyli wniosek

Kolejarze chcą rozebrać zabytkowy most. Złożyli wniosek

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Uroczyste otwarcie nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy ulicy Marszałkowskiej potrwa przez ponad dwa tygodnie. Poznaliśmy szczegółowy program wydarzeń.

Parada, wystawy, koncerty, maraton filmowy. Program otwarcia Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Parada, wystawy, koncerty, maraton filmowy. Program otwarcia Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Źródło:
PAP

Nieletni mieszkaniec Piaseczna wsiadł za kierownicę mercedesa kolegi i woził znajomych ulicami miasta. Podróż przerwali im policjanci. Teraz 16-latek odpowie przed sądem. Ukarany zostanie także właściciel auta.

16-latek woził znajomych. Właściciel auta poniesie konsekwencje

16-latek woził znajomych. Właściciel auta poniesie konsekwencje

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Śródmiejscy policjanci wyjaśniają okoliczności zuchwałej kradzieży w centrum Warszawy. Złodzieje mieli wybić szybę w aucie i zabrać torbę z dużą kwotą pieniędzy. Poszkodowany nie zdążył zareagować.

Wybili szybę w aucie, ukradli torbę. Mężczyzna miał stracić ćwierć miliona euro

Wybili szybę w aucie, ukradli torbę. Mężczyzna miał stracić ćwierć miliona euro

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przedstawiła aktywistkom z Ostatniego Pokolenia zarzuty dewastacji pomnika Syrenki na bulwarach wiślanych. Według śledczych Julia P. i Marianna J. 8 marca oblały monument pomarańczową farbą. Kobiety nie przyznają się do winy.

Aktywistki z zarzutami dewastacji pomnika Syrenki

Aktywistki z zarzutami dewastacji pomnika Syrenki

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Kim Gordon, ikona amerykańskiej sceny alternatywnej, współzałożycielka zespołu postpunkowego Sonic Youth, będzie muzyczną gwiazdą weekendu otwarcia nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie 25 października.

Ikona amerykańskiej sceny alternatywnej zagra na otwarciu Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Ikona amerykańskiej sceny alternatywnej zagra na otwarciu Muzeum Sztuki Nowoczesnej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prawie cztery promile alkoholu w organizmie miał 37-latek, który rowerem poruszał się drogą ekspresową S7. Mężczyzna został zatrzymany przez policjantów w okolicach Zygmuntowa (Mazowieckie).

Kompletnie pijany rowerzysta jechał drogą ekspresową

Kompletnie pijany rowerzysta jechał drogą ekspresową

Źródło:
PAP

Ze sklepu w Nowym Dworze Mazowieckim znikał luksusowy alkohol. Policjanci ustalili, że 25-letni pracownik przez kilka miesięcy wynosił łupy z magazynu. W ten sposób miał zniknąć towar wart łącznie 30 tysięcy złotych.

Ze sklepu zniknął alkohol wart 30 tysięcy złotych. Policja: wynosił go pracownik

Ze sklepu zniknął alkohol wart 30 tysięcy złotych. Policja: wynosił go pracownik

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków poinformował o kolejnych efektach prac przy rewitalizacji budynku dawnej Cepelii u zbiegu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich. Do odnowionego zabytku wkrótce wprowadzi się księgarnia sieci Empik.

"Wprawne oko dojrzy patynę i ciekawostki". Ceramika z dawnego budynku Cepelii coraz bliżej oryginału

"Wprawne oko dojrzy patynę i ciekawostki". Ceramika z dawnego budynku Cepelii coraz bliżej oryginału

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Stołeczny ratusz ogłosił konkurs na operatora przestrzeni przy wejściu do stacji metra Centrum. Zwycięzca konkursu będzie odpowiedzialny za umieszczanie murali na ścianach "patelni" przez 16 miesięcy.

Kto zamaluje ściany warszawskiej "patelni"?

Kto zamaluje ściany warszawskiej "patelni"?

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tramwaje Warszawskie przeprowadziły kolejne nocne testy torowiska do Wilanowa. Po raz pierwszy fragmentem nowej trasy przejechał tramwaj Hyundai.

Nocne testy nowego torowiska

Nocne testy nowego torowiska

Źródło:
PAP

W Płocku na przejściu dla pieszych została potrącona kobieta. Kierowca uciekł z miejsca. Policjanci na jednym z parkingów znaleźli uszkodzonego forda, który mógł brać udział w wypadku. Pojawili się w mieszkaniu właściciela auta.

Potrącił kobietę na przejściu i uciekł. W jego zatrzymaniu pomógł monitoring

Potrącił kobietę na przejściu i uciekł. W jego zatrzymaniu pomógł monitoring

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Próba ucieczki, kolizja i zatrzymania. W dużej ubiegłotygodniowej akcji policji w Alejach Jerozolimskich zatrzymano trzy osoby. Początkowo komenda stołeczna nie zdradzała, o co chodziło - teraz poinformowała o szczegółach. Policjanci pokazali też, jak z ich perspektywy wyglądała akcja zatrzymania podejrzanych o kradzieże samochodów.

"Dawaj na bombach! Wyciągamy ich". Policyjne nagranie z zatrzymania w Alejach Jerozolimskich

"Dawaj na bombach! Wyciągamy ich". Policyjne nagranie z zatrzymania w Alejach Jerozolimskich

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Strażacy w nocy z poniedziałku na wtorek gasili pożar hali wypełnionej śmieciami w Dębem pod Legionowem. Akcję gaśniczą utrudniała wysoka temperatura wewnątrz budynku oraz gęsty trujący dym.

Pożar hali z odpadami, długa akcja strażaków

Pożar hali z odpadami, długa akcja strażaków

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przez kilka dni podjeżdżał przed sklep autem, pakował europalety i odjeżdżał. Sprawcę kradzieży nagrała kamera monitoringu, a nagranie trafiło do policji. Piaseczyńscy kryminalni ustalili, kim jest mężczyzna.

Przez trzy dni okradał sklep. Później przyszedł tam na zakupy. Wpadł, dzięki nagraniu

Przez trzy dni okradał sklep. Później przyszedł tam na zakupy. Wpadł, dzięki nagraniu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Śmiertelny wypadek na Ursynowie. Kierujący busem 86-latek prawdopodobnie podczas manewru parkowania nie zauważył pieszego i go potrącił. Poszkodowany 75-latek nie przeżył.

Pieszy przygnieciony przez samochód nie przeżył. Policja zatrzymała 86-latka

Pieszy przygnieciony przez samochód nie przeżył. Policja zatrzymała 86-latka

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tragiczny wypadek w miejscowości Konie niedaleko Grójca (Mazowieckie). Kierujący autem ciężarowym uderzył w ogrodzenie, a następnie w budynek. Mężczyzna zginął na miejscu.

Ciężarówką wjechał w ogrodzenie i budynek

Ciężarówką wjechał w ogrodzenie i budynek

Źródło:
tvnwarszawa.pl