Obowiązkowe chipy dla wszystkich zwierząt. Nowy plan rządu

Materiał programu "Polska i Świat"
Źródło: TVN24
Ministerstwo Rozwoju chce, aby w ramach walki z porzucaniem zwierząt każdy pies i kot był w Polsce chipowany. Niektóre miasta - wśród nich Warszawa - już sponsorują zabiegi, reszta właścicieli będzie musiała zapłacić sama. Za brak chipa będzie czekała kara. Materiał magazynu "Polska i świat" TVN24.

Zagubionego Alexa ktoś przyprowadził do weterynarza. Ten specjalnym czytnikiem sprawdził, czy pies ma wszczepiony transponder z zakodowanymi danymi. Po wpisaniu numeru do specjalnej bazy, wszystko było jasne. Właścicielem Alexa jest Aneta Pawłowska, poznajemy również jej numer telefonu. Namierzony właściciel w ciągu 40 minut ma się pojawić w lecznicy. Gdyby nie transponder, właścicielka mogłaby już nie odnaleźć Alexa.

Grzywna za brak chipa

Minister Rolnictwa chce, żeby taki chip miał pod skórą każdy kot i pies w kraju. - Musimy te nasze polskie psy oznakować i dlatego trzeba wprowadzić obowiązek. Musi to być obligatoryjność, w jakiś sposób określona też sankcją. Jeżeli ktoś tego nie dokona, niewątpliwie będzie karany grzywną - mówi Paweł Suski, przewodniczący parlamentarnego klubu miłośników zwierząt z Platformy Obywatelskiej.

Plan zakłada, że psa będzie trzeba "zakodować" podczas pierwszego obowiązkowego szczepienia przeciw wściekliźnie. Właściciele psów starszych niż trzy miesiące będą mieli na to półtora roku. Właściciele kotów będą musieli zachipować je zanim te skończą rok życia. Niektóre miasta już sponsorują zabiegi, reszta właścicieli będzie musiała zapłacić sama. Weterynarze przekonują, że warto wydać kilkadziesiąt złotych na transponder i że to nie będzie "kupowanie kota w worku". - To im nie zaszkodzi, a w wielu wypadkach spowoduje, że one odnajdą swoich właścicieli - twierdzi Magdalena Kosmowska, lekarz weterynarii schroniska dla bezdomnych zwierząt w Szczecinie.

Obrońcy praw zwierząt są za

- Chipowanie zapobiegnie w dużym stopniu porzucaniu zwierząt, bo teraz mamy dość często do czynienia z sytuacją, kiedy zwierzę jest przywiązywane gdzieś w lesie, wyrzucane z samochodu, podrzucane do schroniska - mówi Cezary Wyszyński z Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!.

"Kodowania" psów i kotów ma pilnować inspekcja weterynaryjna. Z komunikatu przesłanego nam przez resort rolnictwa wynika, że inspektorzy będą mogli prowadzić kontrole zwierząt i tu cytat: w miejscu ich utrzymywania, chowu lub hodowli. O dokładnych karach resort nie pisze.

Tymczasem obrońcy praw zwierząt liczą, że przepis wjedzie w życie, ale nie wierzą, że każdy pies i kot będzie miał swój kod.

Czytaj także na tvn24.pl

mm/adso

Czytaj także: