Zenon N., który trzykrotnie dźgnął nożem mężczyznę na ulicy Senatorskiej, usłyszał zarzuty i został aresztowany. Jak informuje prokuratura, podejrzany tego dnia zaatakował dwa razy.
W sobotę, w samym centrum miasta 46-letni mężczyzna zaatakował nożem. Trzykrotnie dźgnął 40-latka, który trafiła do szpitala. Sprawę opisaliśmy w poniedziałek na tvnwarszawa.pl. Jak ustaliła reporterka TVN24 Olga Olesek, życiu poszkodowanego nie zagraża niebezpieczeństwo, ale na razie pozostanie w szpitalu.
Usłyszał dwa zarzuty
Jak informuje Tomasz Demc, zastępca Prokuratora Rejonowego Warszawa Śródmieście-Północ, podejrzany mężczyzna został przesłuchany i usłyszał zarzuty.
- Prokuratura postawiła mu zarzut usiłowania morderstwa ze skutkiem spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - mówi zastępca prokuratora. A reporterka dodaje, że podejrzany przyznał się do winy, ale przedstawia inny przebieg zdarzenia niż świadkowie.
Według ustaleń śledczych, tego samego dnia, chwilę przed zdarzeniem z ul. Senatorskiej, Zenon N. zaatakował również inną osobę. Na ul. Żytniej miał uderzyć kogoś w twarz. - Dlatego usłyszał drugi zarzut - spowodowania średniego uszczerbku na zdrowiu - tłumaczy Demc.
Mężczyzna został zatrzymany. Po południu sąd zdecydował, że dwa najbliższe miesiące spędzi w areszcie.
Krzyczał, że zabije
Świadkiem zdarzenia był Mateusz Kalbarczyk, który przesłał nam zdjęcia. Według jego relacji ranny mężczyzna był reanimowany na miejscu. - Nikt z ludzi tak naprawdę nie zdawał sobie sprawy z zagrożenia jakie wynikało z tego, że ten szaleniec biegał z nożem. I co mogło się stać - mówi.
Dodaje, że nie wie kim była osoba raniona. - Prawdopodobnie był to człowiek, znany sprawcy. Sprawiali wrażenie jakby mieli ze sobą jakiś konflikt - opowiada świadek.
- Kiedy oceniłem sytuację, że zagrożenie jest naprawdę realne, wybrałem numer 112. Poprosiłem o natychmiastową interwencję policji. Wtedy zobaczyłem, że napastnik kilkakrotnie, na wysokości tułowia godził wspomnianego wcześniej mężczyznę. Dookoła zrobiło się czerwono od krwi, wiedziałem, że to są sekundy, które decydują o dalszym życiu tego człowieka - relacjonuje Kalbarczyk.
Zaznacza również, że postanowił działać - wytrącił napastnikowi nóż, po chwili przyjechała policja.
kz/mś