Przed sądem stanie ratownik pełniący dyżur, podczas którego na basenie w Nowym Dworze Mazowieckim utonął 56-latek. Prokuratura ustaliła, że w chwili zdarzenia rozmawiał w dyżurce przez telefon, co opóźniło akcję ratowniczą. Grozi mu pięć lat więzienia.
Do zdarzenia doszło latem 2022 roku na jednej z krytych pływalni w Nowym Dworze Mazowieckim. Jak dowiedział się wówczas nasz reporter, mężczyznę, który w pewnym momencie zaczął tonąć, reanimowano na terenie pływalni. Resuscytację kontynuowano w szpitalu. Niestety mężczyzny nie udało się uratować, dlatego prokuratura wszczęła śledztwo.
"Istotnie zmniejszył szansę na przeżycie pokrzywdzonego"
Ponad rok od tragicznego zdarzenia Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. poinformowała nas o zakończeniu postępowania. Jak wskazała, Prokuratura Rejonowa w Nowym Dworze Mazowieckim skierowała do Sądu Rejonowego w Nowym Dworze Mazowieckim akt oskarżenia przeciwko Bogusławowi M., ratownikowi, który w dniu tragedii miał dbać o bezpieczeństwo na basenie. Chodzi o artykuł 160, paragrafy 2 i 3 Kodeksu karnego.
- Mężczyzna usłyszał zarzut tego, że w dniu 18 lipca 2022 roku w Nowym Dworze Mazowieckim na terenie basenu przy ulicy Sportowej 66, należącego do kompleksu Nowodworskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, będąc zatrudnionym na stanowisku ratownika, gdzie z racji pełnionej funkcji ciążył obowiązek opieki nad osobami korzystającymi z basenu, pełniąc jednocześnie funkcję kierownika zmiany ratowników, nieumyślnie naraził pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - przekazała rzeczniczka.
Odtworzyli przebieg wydarzeń sekunda po sekundzie
Skrzeczkowska dodała, że oskarżonemu zarzucono brak sprawowania nadzoru nad przydzieloną strefą, nieprzestrzeganie wewnętrznych procedur oraz nieprzestrzeganie zakazu korzystania z telefonu komórkowego ("przez co nie mógł podjąć niezwłocznie właściwych działań ratowniczych").
Jak ustalili śledczy, mężczyzna był odpowiedzialny za strefę, w której pływał 56-latek. O godzinie 16.26 opuścił jednak to miejsce. - Nie polecając jednocześnie pozostałym dwóm ratownikom zamknięcia części rekreacyjnej basenu oraz objęcia nadzorem jedynie basenu sportowego na stanowiskach 1 i 2, po czym udał się do pomieszczenia dyżurki, gdzie korzystał z telefonu komórkowego - opisała prokurator Skrzeczkowska.
Ustalono, że ratownik był w dyżurce do godziny 16.32, kiedy to został powiadomiony o tym, że ktoś potrzebuje pomocy. Prokuratura ustaliła, że o 16.26, dokładnie sekundę po opuszczeniu przez ratownika stanowiska na basenie, mężczyzna stracił przytomność i zaczął tonąć. Śledczy uznali, że zachowanie Bogusława M. opóźniło znacznie akcję ratowniczą. Teraz grozi mu pięć lat więzienia.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock