"Dziesięć minut trzeba było czekać na połączenie ze 112. Nikt nie mógł mu pomóc, bo było to na środku jeziora" - relacjonował internauta.
- Zgłoszenie o mężczyźnie, pod którym załamał się lód na jeziorze przy ulicy gen. Abrahama otrzymaliśmy o godzinie 14:29 - powiedział w rozmowie z Kontaktem 24 mł. kpt. Grzegorz Mszyca ze stołecznej straży pożarnej.
Na pomoc mężczyźnie zadysponowano trzy zastępy straży pożarnej, karetkę pogotowia oraz policję. Jak przekazał Mszyca, gdy strażacy wyłowili z wody mężczyznę, okazało się, że jest pod wpływem alkoholu.
Potwierdza to policja. - Mężczyznę odwieziono do domu - dodaje asp. Rober Opas z zespołu prasowego komendy stołecznej.
Nie poniesie konsekwencji
"Kto za to zapłaci? Za przyjazd trzech wozów strażackich, karetki pogotowia i radiowozu?" - pytał internauta skaut.
Opas wyjaśnił, że policja nie nakłada mandatów na osoby nietrzeźwe i w tym przypadku jej działania ograniczyły się do odwiezienia pana do domu. Rzecznik straży pożarnej powiedział, że to "akcja jak inne".
aolsz/rs