Niemiecka policja zazdrości nam monitoringu

Berlińscy policjanci oceniają miejski monitoring
Źródło: Marcin Gula/Tvnwarszawa.pl
Od prawie dwóch tygodni przyglądają się pracy swoich warszawskich kolegów. Policjanci z Berlina trafili do Warszawy w ramach wymiany. Na razie największe wrażenie zrobił na nich stołeczny monitorning: - U nas takie rzeczy są zabronione - przyznawali z żalem.

Niemieccy policjanci zawitali na plac Konstytucji, gdzie inaugurowano kampanię "Czerwone stój, zielone - idź". Zarząd Dróg Miejskich zorganizował ją w ramach ONZ-owskiej dekady działań na rzecz bezpieczeństwa ruchu drogowego. Właśnie akcji towarzyszy wymiana doświadczeń między drogówkami z całego świata.

Mniejszy szacunek dla przepisów...

Co do tej pory najbardziej zaskoczyło policjantów z Niemiec? - Natężenie ruchu drogowego jest bardzo duże - przyznawali. Ale sami dodawali, że to pewnie w związku z dużą liczbą budów, remontów i objazdów.

- Respekt dla przepisów ruchu drogowego jest mniejszy, niż w Berlinie - komentowali.

... ale za to ten monitoring!

Pytani, co w Warszawie zrobiło na nich największe wrażenie, odpowiadali bez wahania: miejski monitoring. W berlinie nie mają możliwości, by w ten sposób podglądać swoich mieszkańców.

- Coś takiego pomogło by nam bardzo, ale niestety w Niemczech to niemożliwe, ze względu na przepisy o ochronie danych osobowych. Warszawa jest tu pionierem. My nie mamy nawet co myśleć, o wprowadzeniu takich rozwiązań - tłumaczyli policjanci.

Berlińscy policjanci o szacunku kierowców dla przepisów

Chronią prywatność

Niemieckie prawo jest bardzo restrykcyjne, jeśli chodzi o ochronę prywatności. Nawet koncern Google bardzo długo nie mógł uruchomić tam swojej usługi Street View, od niedawna dostępnej w największych miastach Polski. Ostatecznie firma musiała udostępnić narzędzie, które każdemu pozwala zamazać zdjęcie własnego domu, z czego skorzystało ponad 200 tysięcy właścicieli.

roody

Czytaj także: