U zbiegu Wawelskiej oraz Żwirki i Wigury rośnie wielkie rusztowanie. Niebawem, za zgodą władz klubu Skra, ma na nim zawisnąć ogromna płachta reklamowa. – To działania niezgodne z prawem – denerwują się urzędnicy. – Mnie interesuje tylko sport. Stadion Skry potrzebuje inwestycji – odpowiada prezes klubu.
Skra jest w trudnej sytuacji. Obiekt klubu u zbiegu Wawelskiej oraz Żwirki i Wigury został wybudowane zaraz po wojnie. Jako pierwszy stadion w Polsce był wyposażony w nawierzchnię tartanową. W latach 90. klub, jak wiele innych w Polsce, nie odnalazł się w sytuacji rynkowej i zaczął podupadać.
W 2009 roku 22-hektarowy obszar klubu został włączony do projektu planu zagospodarowania Pola Mokotowskiego z przeznaczeniem wyłącznie pod obiekty sportowe, co uniemożliwiło planowane przez dewelopera inwestycje.
Reklama za remont
Niedawno władze klubu ogłosiły, że weszły we współpracę z firmą Danlift. W zamian za możliwość powieszenia na stadionie ogromnej reklamy (powierzchnia: 3 tysięcy metrów kwadratowych) firma sfinansuje wymianę nawierzchni tartanowej, ustawienie krzesełek na trybunach (obecnie są jedynie drewniane ławy) i odświeżenie stadionu. - Po remoncie widowiska sportowe będzie mogło tu oglądać jednocześnie 15 tysięcy widzów – zapowiadały władze klubu.
To wywołało dyskusję
Gdy klub ogłosił tę informację, do prezesa Skry napisał naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej Biura Architektury i Planowania Przestrzennego, Tomasz Gamdzyk:
- Teren Skry położony jest w granicach miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Pola Mokotowskiego (uchwalonego w 2009 r.), który dopuszcza wyłącznie reklamy o powierzchni do 3 metrów kwadratowych - poinformował.
Pomimo takiego stanowiska urzędu prezes Skry z pomysłu nie zrezygnował.
Problem wielkiej reklamy dostrzegli teraz radni. W tej sprawie interpelację do Hanny Gronkiewicz-Waltz napisał radny Adam Cieciura (SLD).
O reklamie i sytuacji klubu z Krzysztofem Kaliszewskim, prezesem Skry i trenerem polskich olimpijczyków w rzucie młotem, rozmawia Maciej Czerski:
Maciej Czerski: Dlaczego wieszacie reklamę wbrew prawu?
Krzysztof Kaliszewski: Rusztowanie stanowi osłonę dla placu budowy, nie jest wpuszczone w grunt. Z naszej perspektywy wszystko jest zgodnie z prawem. Poza tym siatka, która na nim zawiśnie, to nie tylko reklama. Znajdą się tam wizualizacje stadionu po remoncie, by mieszkańcy widzieli, po co to robimy. A nam zależy, by na Skrę wrócił sport w najlepszym wydaniu.
Nie ma innego sposobu?
Miasto zapowiedziało, że nie przedłuży nam umowy użytkowania wieczystego. Termin mija w 2014 roku, ale sprawa już jest w sądzie. W takich warunkach ciężko jest poważnie rozmawiać z jakimkolwiek inwestorem. A tu trzeba sporo pieniędzy.
Ratusz uniemożliwił inwestycje Global Partners. Deweloper, w zamian za możliwość wybudowania na części naszego terenu biurowców, oferował 200 mln zł na inwestycje w obiekty sportowe. Od tamtego czasu Skra nie kojarzy się dobrze inwestorom.
Ratusz uchwalił plan zagospodarowania, żeby chronić Pole Mokotowskie przed zabudową i zaśmiecaniem przestrzeni publicznej tego typu reklamami.
Po pierwsze teren, który zajmuje Skra, nigdy nie był parkiem. Kiedyś było tu lotnisko. Po wojnie, dekretem Bieruta zabrano własność klubu Skra przy ul. Okopowej i przekazano w wieczyste użytkowanie teren u zbiegu Wawelskiej i Żwirki i Wigury. Parku tu nie było nigdy, więc łączenie skry z Polem Mokotowskim jest dla mnie niezrozumiałe.
Po drugie, miasto, zamiast nam pomagać, rzuca pod nogi kłody. Najpierw jeszcze na początku lat 90. dostaliśmy najwyższy możliwy podatek gruntowy, później urzędnicy uchwalili plan zagospodarowania uniemożliwiający budowę Parku Światła, który był dla nas szansą na odbudowanie infrastruktury. Teraz nie chce nam pozwolić na reklamę, chociaż to w tym momencie jedyny sensowny sposób na sfinansowanie koniecznych remontów.
A co z programem rewitalizacji klubów, który prowadzi stołeczne biuro sportu?
Za mojej prezesury nikt nam tego nie zaproponował. Poza tym, z tego co wiem, biuro sportu nie dysponuje środkami, by pomóc nam w remoncie. Ale oczywiście chętnie porozmawiamy z urzędnikami. Ja jestem otwarty na kompromis. Interesuje mnie tylko jedno, żeby na Skrę wrócił sport. Będę to robił tak, jak umiem.
Co to znaczy powrót sportu, bo przecież na terenie klubu wciąż działają sekcje?
Ja jestem związany z klubem od 1985 roku. Wtedy było tu osiem sekcji i spore sukcesy. Teraz są sekcja lekkoatletyczna i rugby.
Na początku chciałbym wpuścić kibiców na wyremontowane trybuny, uruchomić rodzinne, sportowe weekendy. Chciałbym powrotu do Warszawy Memoriału Janusza Kusocińskiego. Jednak do tego wszystkiego trzeba inwestycji. Ta reklama, która nie podoba się urzędnikom, właśnie temu ma służyć.
Dziękuje za rozmowę.
Maciej Czerski