Muzyka znaleziono w nocy na klatce schodowej bloku, w którym mieszkał - donosi portal gazeta.pl/warszawa. Członek rodziny, z którym rozmawiali dziennikarze, jest przekonany, że Jarosław Kozera został zamordowany. Policja jednak nie zakwalifikowała sprawy jako zabójstwo. - Na razie nie stwierdzono udziału osób trzecich w zdarzeniu. Więcej o przyczynach śmierci będzie można powiedzieć po sekcji zwłok - mówi w rozmowie z "Gazetą" Dorota Tietz z Komendy Stołecznej Policji.
Poślizgnął się na schodach?
Według portalu zw.com.pl muzyk może być ofiarą nieszczęśliwego wypadku. "W czasie wchodzenia po schodach potknął się na płozach dla wózków, miał w ręku telefon, próbował go ratować. Z dużą siłą uderzył nosem w podest schodów" - pisze zw.com.pl.
Grał na poprzeczniakuJarosław był synem Sylwestra Kozery, lidera Kapeli Czerniakowskiej. Z zawodu był ślusarzem, w kapeli śpiewał i grał na poprzeczniaku, czyli bębnie z talerzami. Miał żonę i dwójkę dzieci.
mjc//par