O Robercie N. ps. Frog zrobiło się ponownie głośno, gdy wpadł w ręce policji podczas rutynowej kontroli drogowej. Mimo zakazu prowadził porsche. Prokuratura znalazła także w sieci film, na którym N. driftował po parkingu przed jedną z warszawskich galerii handlowych.
- Jest to dla nas sytuacja bardzo kuriozalna. Bo my jako policjanci robimy swoje. Przecież tyle materiału dowodowego zebraliśmy, nikt nam w tym nie pomagał. Policjanci naprawdę się do tego przyłożyli. Bardzo obszerny materiał dowodowy został przekazany do prokuratury. Część spraw jest w sądzie - mówił Ciarka. I stwierdził, że chociaż nie zapadł jeszcze prawomocny wyrok w sądzie, to kolejne zatrzymanie "Froga" powinno być określane jako recydywa. - Chociażby poprzez zrozumienie swojej sytuacji powinien powstrzymać się przed pewnymi zachowaniami - dodał.
"Racjonalnie myślący człowiek powstrzymałby się"
Gospodarze programu pytali rzecznika o to, czy policja jest bezsilna wobec pirata drogowego. - My robimy to, do czego jesteśmy uprawnieni. Każdy działa w granicach prawa. Inne uprawnienia mamy my, inne sąd czy prokuratura. Tam, gdzie można ukarać mandatem karnym, oczywiście karzemy. Tam, gdzie mamy do czynienia z podejrzeniem popełnienia przestępstwa, reagujemy - zaznaczył.
Na podsumowanie rozmowy dodał, że "Frog" powinien zostać skierowany na badania psychiatryczne. - Bo przecież racjonalnie myślący człowiek, powstrzymałby się przed niektórymi zachowaniami, wiedząc, co mu ostatecznie grozi, jeżeli sąd zareaguje w sposób właściwy - powiedział Ciarka.
Dwa akty oskarżenia
W ubiegłym tygodniu prokuratura skierowała do sądu dwa akty oskarżenia przeciwko Robertowi N. Pierwszy z nich przygotowała Prokuratura Okręgowa Warszawa. Dotyczy on zdarzeń z 19 września, kiedy to "Frog" wpadł podczas rutynowej kontroli policyjnej na Woli. Mężczyzna odpowie za jazdę bez uprawnień i mimo sądowych zakazów.
W drugiej sprawie północnopraska prokuratura również oskarża N. o jazdę autem mimo sądowego zakazu. Tym razem o tym, że "Frog" wsiadł za kierownicę, śledczy dowiedzieli się z nagrania umieszczonego w internecie. Znalazła je prokuratorka, która oskarża "Froga" w innym procesie przed stołecznym sądem. Na filmie z marca tego roku mężczyzna jeździł mercedesem po parkingu przed centrum handlowym przy Marywilskiej.
Przesłuchiwany w prokuratorze "Frog" tłumaczył, że nie wiedział, że parking przed sklepem wchodzi w zakres nałożonego na niego zakazu. N. chciał się dobrowolnie poddać karze i proponował zapłacenie 10 tysięcy złotych grzywy. Prokurator się na to nie zgodził.
Ponad 100 wykroczeń w 12 minut
O Robercie N. zrobiło się głośno, gdy w czerwcu 2014 r. w internecie pojawił się film nagrany kamerą umieszczoną w aucie. Na nagraniu widać, jak mężczyzna - w trakcie śledztwa potwierdzono, że był to Robert N. - jadąc ulicami Warszawy, łamie wiele przepisów ruchu drogowego. Między innymi wjeżdżał na skrzyżowanie na czerwonym świetle, prowadził auto z dużą prędkością slalomem między innymi pojazdami, a także ścigał się z motocyklistami.
Za tę jazdę został pięciokrotnie skazany przez sąd. Pięciokrotnie, bo policja podzieliła ten rajd na pięć różnych spraw, w zależności od tego, przez którą akurat dzielnicę przejeżdżał kierowca sportowego BMW. Łącznie, w ciągu 12 minut, popełnił wówczas ponad 100 wykroczeń.
W dwóch wyrokach orzeczono kary aresztu (30 i 10 dni), w trzech kary grzywny (dwa razy po 5 tysięcy złotych, raz 4 tysiące), N. musiał też pokryć koszty procesu. Ale najbardziej dolegliwe dla niego były trzyletnie zakazy prowadzenia pojazdów. Orzeczono je w czterech z pięciu wyroków, przy czym w jednym przypadku był to też zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych "w ruchu lądowym, powietrznym i wodnym". To istotne, bo "Frog" lubi też latać.
W Sądzie Rejonowym Warszawa-Mokotów toczy się proces przeciwko N. Prokuratura postawiła mu dwa zarzuty - sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym - w czasie jazdy między Jędrzejowem i Kielcami w lutym 2014 roku oraz w czerwcu tego samego roku w Warszawie. Mężczyźnie grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności.
kk/mś