- Rozbiórka Rotundy ruszy lada dzień – informuje stołeczny konserwator zabytków. Elementy będą demontowane pod okiem specjalnego zespołu, który oceni czy i ewentualnie jak można je wykorzystać w nowym pawilonie.
Demontaż Rotundy rozpoczął się na początku marca. Kiedy jednak robotnicy odsłonili jej szkielet, stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki nakazał wstrzymać prace. Uznał bowiem, że stalowa konstrukcja jest oryginalna, "bardzo nowatorska jak na swoje czasy" i wymaga ochrony konserwatorskiej.
- Nasza decyzja o wstrzymaniu rozbiórki była ważna do zeszłego czwartku. Gdyby wówczas wojewódzki konserwator zabytków zdecydował się na wszczęcie procedury wpisu do rejestru, prace byłyby wstrzymane jeszcze przez półtora miesiąca. Natomiast w tej chwili bank (PKO BP, właściciel obiektu – red.) ma pełne prawo do kontynuowania rozbiórki – wyjaśnia w rozmowie z tvnwarszawa.pl Krasucki.
Sprawdzą, czy coś da się odzyskać
Zgodnie z ustaleniami konserwatora i właściciela pawilonu, rozbiórka będzie przeprowadzana pod okiem specjalnego zespołu roboczego. W jego skład wchodzą konstruktorzy (zarówno ze strony konserwatora, jak i inwestora) oraz projektanci.
- Demontaż pawilonu rozpocznie się od elementów niekonstrukcyjnych. Natomiast potem, już z udziałem konstruktora i całego zespołu odbędzie się demontaż elementów konstrukcyjnych. W miarę możliwości w całości – wyjaśnia konserwator.
Dopiero później eksperci ocenią, które części szkieletu mogą być wykorzystane przy budowie nowego obiektu i w jaki sposób. - Już wiemy, że trudno będzie wykorzystać je jako elementy nośne. Projektanci ocenią więc, czy będą wykorzystane w konstrukcji, czy na przykład jako elementy pokazowe – dopowiada nasz rozmówca.
Dwie Rotundy to za dużo
Zapewnia też, że szkielet Rotundy nie zostanie przeniesiony w całości w inne miejsce. - Pojawiały się takie pomysły, ale mam wrażenie, że dwie Rotundy na jedną Warszawę to za dużo - śmieje się Krasucki.
Jak przypomina, wojewódzki konserwator zabytków Jakub Lewicki nie zdecydował się na wpisywanie Rotundy do rejestru zabytków. Podkreślił, że na taki krok jest już za późno, a prace nad nowym pawilonem zaszły za daleko. Wpis do rejestru mógłby spowodować zerwanie (lub renegocjacje) umów z inwestorem, a nawet konieczność rozpisania nowego konkursu na projekt pawilonu. To z kolei sprawiłoby, że w części rozebrany szkielet stałby w samym centrum stolicy przez lata.
Lewicki wytknął błędy poprzednikowi Krasuckiego - Piotrowi Brabanderowi.
kw/b