Plac Konstytucji wypełnił się protestującymi w ramach Międzynarodowego Strajku Kobiet w Dzień Kobiet. Strajk to inicjatywa oddolnej, bezpartyjnej koalicji, nawiązująca do Ogólnopolskiego Strajku Kobiet (tzw. Czarnego Poniedziałku) zorganizowanego 3 października zeszłego roku przeciwko zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej.
Wcześniej odbył się happening przed siedzibą Prawa i Sprawiedliwości na Nowogrodzkiej stanęła "ściana furii", na której uczestnicy mogli zostawić swoje zarzuty do rządzącej krajem partii.
Czerwone kartki
Kulminacją protestów była "Godzina K.", o godz. 18, gdy uczestnicy i uczestniczki demonstracji pokazali rządowi czerwone kartki jako sprzeciw wobec pogardy władzy, a także "robili hałas", m.in. tłukąc o pokrywki garnków, krzycząc i bijąc w bębny.W Warszawie, podczas finałowej manifestacji na Pl. Konstytucji, przedstawicielki Centrum Praw Kobiet odczytały apel pamięci ku czci podanych z imienia zgwałconych, pobitych i zamordowanych kobiet.Obecna na zgromadzeniu Krystyna Janda podkreśliła, zwracając się do zebranych: "to my jesteśmy Polską". Na scenie pojawiła się także Kayah, która zaśpiewała swój przebój "Testosteron". Aktorka Maja Ostaszewska mówiła, że w kobiecej solidarności jest niezwykła siła, której nie da się zatrzymać.
Z kolei Martyna Wojciechowska mówiła do zebranych: "domagam się, by kobiety miały prawo do decydowania o sobie". Na manifestacji zjawili się także m.in. Paulina Młynarska, Sylwia Chutnik, Martyna Wojciechowska, Anja Rubik, Michał Piróg, Michał Ogórek.
- To jest wołanie o godność, o prawo do człowieczeństwa, do stanowienia o sobie - powiedziała obecna na proteście aktorka Krystyna Janda.
Organizatorki strajku 8 marca domagają się: "pełni praw reprodukcyjnych, państwa wolnego od zabobonów, wdrożenia i stosowania konwencji antyprzemocowej i poprawy sytuacji ekonomicznej kobiet".
"Stop przemocy wobec kobiet", "No women, no kraj", "W kwestii praw kobiet nie ma i nie będzie żadnego kompromisu" – to niektóre hasła, z jakimi przeszli w środę ulicami Warszawy uczestnicy manifestacji związanej z Międzynarodowym Strajkiem Kobiet.
"Stop przemocy wobec kobiet"
Manifestujący przeszli z ronda Romana Dmowskiego na pl. Konstytucji, skandując: "stop przemocy wobec kobiet", "solidarność naszą bronią". Podczas przemarszu trzymali półkilometrową niebieską wstęgę symbolizującą protest przeciw przemocy wobec kobiet. Było to nawiązanie do nazwy pogotowia dla ofiar przemocy "Niebieska Linia".Na placu Konstytucji głos zabrała między innymi aktorka Maja Ostaszewska. - 8 marca jest niezwykłym dniem, w którym pokazujemy naszą godność i nie zgodzimy się zdeptanie naszej godności. W kobiecej solidarności jest niezwykła siła, której nie da się zatrzymać - przekonywała. Zwróciła uwagę, że równouprawnienie jest ważne zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. - Walczymy o prawa dla nas wszystkich - dodała. W okolicach placu Konstytucji na Strajk Kobiet czekała kontrmanifestacja. Jej przedstawiciele trzymali w ręku transparenty, na których przeczytać można było między innymi: "Aborcji stop, chcesz zabijać, zabij się sam, pomożemy. Narodowe Odrodzenie Polski" oraz "Aborcja legalna - nielegalna, efekt ten sam". Skandowano hasło: "nie czerwona, nie tęczowa, tyko Polska narodowa".
Według służb porządkowych, w kulminacyjnym momencie manifestacji na pl. Konstytucji było ok. 3 tys. osób; z kolei stołeczny ratusz poinformował o 17 tys. uczestników. Po zakończeniu demonstracji część jej uczestników udała się przed Pałac Prezydencki wraz z symboliczną niebieską linią.
Protest na pl
Protest na pl. Konstytucji
Nigdy nie zgodzimy się na zdeptanie naszej godności
PAP/skw/mś