Tysiące kibiców przyjechało do Warszawy, by zobaczyć grę naszej kadry. Gdy jednak okazało się, że mecz we wtorek się nie odbędzie, część z nich musiała nagle znaleźć sobie nocleg. Przy jego szukaniu najbardziej pomocni okazali się znajomi.
- Nocowaliśmy u kolegi kuzyna, kolegi wujka. Nie byłem w szkole, no ale cóż – opowiada kibic z biało-czerwonym irokezem na głowie.
- Mieliśmy spać na dworcu, ale udało nam się znaleźć nocleg 60 km od Warszawy u znajomych w Żyrardowie – dodaje kolejny.
"Kibice pokazali klasę" - czytaj relację na Kontakcie 24
Fani piłki nożnej, z którymi rozmawialiśmy na Dworcu Centralnym podkreślają, że nie żałują, że zostali dłużej w Warszawie, by dopingować biało-czerwonych. Mimo że wiele osób zmuszonych było do wzięcia dodatkowego dnia wolnego w pracy, czy zwolnienia się ze szkoły.
- Mieliśmy możliwość dwa razy być na stadionie. Nie żałujemy. Żartujemy, że następnym razem weźmiemy koło ratunkowe i maskę – śmieją się Michał i Marcin i opowiadają, że przy okazji udało im się zwiedzić Pałac Kultury i Nauki oraz Sejm.
- Atmosfera była bardzo fajna. To jest szczęśliwe zakończenie feralnego meczu – opowiada Bogusz.
- Mam studia dzienne, trzeba było się zwolnić. Teraz będę musiał nadrabiać, ale nie żałuję – dodaje jego kolega.
Wierni naszej drużynie!
Ładna gra polskich piłkarzy, i jak sami podkreślają dobry wynik, zrekompensowała kibicom "deszczową" przygodę na Narodowym.
- Przez chwilę miałem przebłysk, by wczoraj wrócić do domu, ale chcieliśmy być wierni naszej drużynie i zostaliśmy do końca - cieszy się Marcin.
Polska zremisowała w środę na Stadionie Narodowym z Anglią 1:1. CZYTAJ WIĘCEJ
band/par