Najlepsi b-boye wywodzą się ze Stanów Zjednoczonych.
- Wiele osób szanuje Stany, ale Stany też szanują nas. Idziemy w dobrą stronę. W tańcu chodzi o flow, a nie o triki i cyrkowe sztuczki. My czujemy taniec. Flow to też oryginalność. Każdy b-boy powinien posiadać własne, indywidualne flow, czyli oryginalne ruchy. Ja poczułem to po sześciu latach tańczenia – podkreśla b-boy "Mefo" z grupy Funky Masons.
Teraz młodzież ma łatwiej, bo już dzieci mogą zapisywać się do szkółek.
- Już na początku dowiadują się, co to ten flow. Szybciej zaczynają się zastanawiać nad tym – przyznaje Mefo.
Żywiołem b-boyów i b-grils jest ulica.
- Lubię tańczyć na ulicach, na Starówce. Już kilka lat tańczę na ulicach. W ten sposób zarabiamy i możemy na przykład podróżować, rozwijając swoją pasję – wyjaśnia "Mefo".
- Moimi ulubionymi miejscami są po prostu kluby. To fajna atmosfera, didżej, głośna muzyka. Można się wyluzować. Można dobrze potańczyć i spotkać się z innymi b-boyami – przyznaje Agata.
Polskie eliminacje do Warsaw Challenge 201119 lutego, godz. 21.00Harlem, ul. Kolejowa 8
VII Warsaw Challenge 20117-8 majaAmfiteatr w Parku Sowińskiego
myk