Maciejewski wyjaśnił, że nagrody otrzymują ci, którzy mają normowany czas pracy, a wielokrotnie zastają po godzinach.
- Wybraliśmy taką formę, żeby tych ludzi nagrodzić, wspomóc, spowodować, że będą mieli jeszcze przez kilka tygodni parę do tego, żeby pracować tak, jak dotąd, czyli żeby np. o 2 w nocy wysłać raport, co się dzieje na A2 - powiedział Maciejewski. - To są chłopaki, którzy pracują na w centrali GDDKiA i są dwa razy dziennie na tej budowie (...). To jest wąska grupa sześciu osób, która ma bacik i jej (budowy A2 - red.) pilnuje - dodał.
Wiceszef GDDKiA wyjaśnił, że są do młodzi inżynierowie klika lat po studiach. - Są mądrzy, wiedzą, co robią. Pchają tę robotę do przodu - przekonywał Maciejewski. Dopytywany, czy nagrody się należą, odpowiedział, że tak. - Nawet mam ciarki, kiedy o tym mówię. Ja ich znam, to są ludzie, którym te pieniądze się po prostu należały za ich ciężką pracę - zaznaczył wiceszef GDDKiA.
"Ktoś się chciał podzielić tą informacją" Przyznał, że wie, jak może brzmieć informacja o tym, że ktoś dostał nagrodę za niewybudowaną drogę. Ale tu chodzi - jak zaznaczył - "o motywację do osiągnięcia celu, który wydaje się nieosiągalny". Odcinek C to najmniej zaawansowana część autostrady - wciąż nie wiadomo, czy wykonawca udostępni drogę na Euro 2012. - Ktoś widać chciał się podzielić tą informacją (o nagrodach - red.) z opinią publiczną. Być może dlatego, że nie dostał (nagrody - red.), a być może ma przekonanie, że skoro nic nie robi, to inni też mogą nic nie robić - ironizował wiceszef GDDKiA.tvn24.pl/mac//kdj
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24