Nagrody? "To pieniądze warszawiaków"

Nagrody? "To pieniądze warszawiaków"
Źródło: | Jerusalem Post, ReutersTV
Prezesi miejskich spółek dostaną nagrody. W sumie ponad 400 tys. złotych. - To są w stu procentach pieniądze wszystkich warszawiaków i pójdą one na nagrody - uważa opozycja. Prezydent Warszawy nie widzi w tym jednak nic złego: - To jest normalna praktyka.

- To jest normalny system motywacji do działań i nagrody za to, że mają dobre wyniki pracy - powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent Warszawy.

Nawet 60 tysięcy złotych

Prezes Tramwajów Warszawskich Krzysztof Karos dostanie dokładnie 59 574 złotych i 33 grosze brutto. Tuż za nim uplasowali się: Jerzy Lejk (Metro Warszawskie), Michał Machlejd (SPEC) i Henryk Brzuchac (MPWiK) - otrzymali po 50 tysięcy złotych brutto.

Na liście nagrodzonych są też prezesi Pałacu Kultury (45 000), Miejskiego Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych (40 500), Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Ogrodniczych (40 000), Szybkiej Kolei Miejskiej (30 000) oraz szefowie Towarzystw Budownictwa Społecznego z Pragi Południe (22 341), Bemowa (22 000) i Mokotowa (10 000).

"To pieniądze wszystkich warszawiaków"

Nagrody spotkały się z falą krytyki ze strony opozycji. Radni przypominają o cięciach w budżecie, które zapowiada Ratusz. - To są miejskie spółki czyli w stu procentach pieniądze wszystkich warszawiaków pójdą na nagrody - ocenił Jarosław Krajewski, radny Warszawy (PiS).

Prezydent natomiast odpowiada, że pieniądze pochodzą ze spółek i nie mają nic wspólnego z budżetem. A premie są zgodne z prawem. - Nie są to środki z budżetu. Są z wypracowanych zysków danej spółki - przypomniała Gronkiewicz-Waltz.

Brak konsekwencji

Gorzkich uwag nie szczędzi również ekonomista Andrzej Sadowski, który podkreśla, że mówienie o cięciach i jednocześnie rozdawanie pieniędzy to w efekcie całkowity brak konsekwencji w zapowiedziach Ratusza. - Jeżeli deklaruje się oszczędności, to powinno dać się przykład. Łącznie z tym, że wynagrodzenia i premie są dostosowane do możliwości finansowych miasta - uważa ekonomista z Centrum im. Adama Smitha.

Cyprian Jopekbf/roody

Czytaj także: