Na wyborczych plakatach i billboardach wystąpiła w służbowym uniformie. Kampanię prowadziła w terenie, po prostu rozmawiając z ludźmi, a także na Instagramie, gdzie dotarła do młodzieży. Startująca z drugiego miejsca na liście Nowej Lewicy w podwarszawskim obwarzanku pielęgniarka Joanna Wicha dość niespodziewanie zdobyła mandat, wyprzedzając posła Arkadiusza Iwaniaka, wiceprzewodniczącego Nowej Lewicy.
Jaki jest przepis na wyborczy sukces? – Bezpośredni kontakt z ludźmi – odpowiada bez chwili wahania Joanna Wicha. Kiedy do niej dzwonimy, jest w pracy. Rozmowa musi być krótka, bo w każdej chwili jakiś pacjent może potrzebować jej pomocy. – Ja sobie tę kampanię wyjeździłam i wychodziłam. Każdego dnia byłam w terenie, rozmawiałam z mieszkańcami, rozdawałam ulotki. Ludzie byli zaskoczeni, że sama, jako kandydatka, rozdaję swoje ulotki na targach, placach i pod galeriami - mówi.
Na startującą w okręgu numer 20 z drugiego miejsca na liście Nowej Lewicy pielęgniarkę z ponad 30-letnim stażem zagłosowało 15 324 wyborców. Losy lewicowego mandatu z tego okręgu ważyły się do ostatniej chwili. Różnica była minimalna. O 62 głosy mniej i kolejne miejsce w poselskich ławach przypadłoby Koalicji Obywatelskiej.
W wyścigu o poselski mandat Joanna Wicha wyprzedziła 23 osoby z listy, m.in. startującego z "jedynki" Arkadiusza Iwaniaka, pochodzącego z Płocka, wiceprzewodniczącego Nowej Lewicy, posła obecnej kadencji.
"W tych wyborach stawialiśmy na kobiety. Mam satysfakcję, że wzięliśmy mandat, że komuś urwaliśmy jeden. W dodatku w okręgu trudnym dla Lewicy. Akurat ja przegrałem, życie się na tym nie kończy. Dla jasności: nikt mnie nie zmuszał do startu w okręgu numer 20. To była moja decyzja z myślą o Mazowszu. Wiedziałem, co biorę na barki. Ostatecznie panie wybrały panie" - skomentował w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" poseł Iwaniak, na którego w niedzielnych wyborach zagłosowały 10 374 osoby.
"Partia Razem to moje miejsce"
Pomysł, aby zająć się polityką na poważnie, wykiełkował w głowie Joanny Wichy podczas jednego z protestów pielęgniarek. – To był czas, kiedy uważało się, że związki zawodowe powinny być apolityczne. Jako członkini związku zawodowego byłam w awangardzie osób, które miały odmienne zdanie. Uważałam, że w Sejmie powinna być osoba reprezentująca nasze interesy, zatrudniona w ochronie zdrowia, która zna środowisko – wspomina Joanna Wicha.
Krótko po tym, trafiła na plakat partii Razem, gdzie zapraszano na spotkanie otwarte. – Zapisałam się do Razem natychmiast, po pierwszym spotkaniu. To jest moje miejsce – przyznaje.
Niedzielne wybory nie były jej pierwszymi. W wyborach samorządowych 2018 roku bez powodzenia kandydowała w wyborach do Rady Warszawy, uzyskując 247 głosów.
Wicha zaznacza, że teraz, kiedy udało jej się zdobyć poselski mandat, ma oparcie zarówno w szeregach partii, jak i związków zawodowych. – Mam nadzieję, że mój głos, który jest tylko jednym głosem, ale będzie wzmocniony innymi głosami posłów i posłanek z Lewicy, czy nawet szerzej całej koalicji, coś wniesie – mówi posłanka elektka.
Cztery priorytety
Jakie będą jej priorytety w pracy posłanki? – Jedną z najistotniejszych dla mnie kwestii jest ochrona zdrowia. Jej system nie działa sprawnie, chcę, aby to się zmieniło – odpowiada Joanna Wicha.
Drugi priorytet, który wskazuje, to sprawy młodzieży. Podkreśla, że w niedzielnym głosowaniu dostała duże poparcie ze strony młodych ludzi, dla których to były pierwsze w życiu wybory. – Moja kampania była prowadzona również na Instagramie. Tam dałam obietnicę, że problem zapaści w opiece psychiatrycznej i psychologicznej będzie moim priorytetem – mówi Wicha.
Wśród spraw najważniejszych, o które poszła walczyć do Sejmu, nowa posłanka wymienia godne życie dla emerytów oraz prawa kobiet, a w szczególności prawo do aborcji, i wyrównanie płac. – Mam córkę, mam wnuczkę, mam dla kogo walczyć – podsumowuje.
Źródło: tvnwarszawa.pl