Wracają z dziennych kursów, parkują, ale silnik nadal działa - o sprawie autobusów „pracujących" nocami informował Mateusz Wróbel, reporter Prosto z Polski. Na takie działania skarżyli się kierowcy – twierdzili, że pojazdy są grzane, bo są m.in. w złym stanie technicznym, wątpliwości co do takich praktyk miał również producent pojazdów – firma SOLARIS
PRZECZYTAJ WIĘCEJ O TEJ SPRAWIE
Co na to wszystko MZA? - Jest to zarówno w naszym interesie ekonomicznym, jak i interesie pasażerów – tłumaczy Stawicki. - Dzięki temu, że włączamy autobusy nocą, wyjeżdżamy na miasto mając określoną temperaturę i pasażerowie mogą odjechać ciepłym pojazdem. Poza tym mamy pewność, że autobus będzie jeździł, a my nie zapłacimy kar Zarządowi Transportu Miejskiego, organizatorowi transportu w Warszawie - dodaje.
"Odpowiedzialna kadra"
Przyznaje jednak, że autobusy spalają więcej paliwa. - Są to koszty wzrastające około 3 procent w stosunku do dziennego zapotrzebowania na paliwo danego autobusu tłumaczy Stawicki. Łącznie jest ich ok. 1,5 tysiąca, a dziennie wyjeżdża ich blisko 1,1 tys.
W dyskusję z kierowcami, którzy krytykują MZA dyskutować jednak nie zamierza. - To jest zdanie kierowców. My posiadamy odpowiedzialną i doświadczoną kadrę kierowniczą i techniczną, która doskonale wie jak eksploatować autobus – mówi krótko Stawicki.
MZA dodaje, że brak nocnego grzania oznacza, że autobusy podczas kursu mogłyby się zepsuć. Jak informuje ZTM, w styczniu liczba kursów niezrealizowanych, czyli np. z powodu nieodpalonego silnika to 0,3 proc.
ran//ec