W piątek ujawniliśmy, że odwołana ze stanowiska w związku z aferą w praskim sądzie jego dyrektor Krystyna Ejchler wróciła właśnie do pracy. Przez ostatnie trzy miesiące przebywała na zwolnieniu lekarskim.
Po powrocie miała podjąć pracę na nowym stanowisku - głównego specjalisty w dziale finansowym. Po południu biuro prasowe ministra Kwiatkowskiego przekazało jednak informację o jej zwolnieniu w trybie dyscyplinarnym.
- Decyzja została w dniu dzisiejszym dostarczona - mówi Dębek. Daleczego dopiero teraz? - W trakcie przebywania pani Ejchler na zwolnieniu dotarły do nas nowe informacje, które dały podstawy do jej odwołania – przekonuje.
Zwolniona po kontroli
Krystyna Ejchler pełniła w praskim sądzie funkcję dyrektora finansowego. Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski odwołał ją ze stanowiska w marcu po otrzymaniu wyników kontroli, która wykazała, że mogło tam dochodzić do licznych nieprawidłowości. Na Pradze miało dochodzić m.in. do wyłudzania pożyczek od pracowników, zawyżania pensji i fałszowania list płac.
- Wyniki kontroli zadziwiły skalą tego procederu i liczbą nieprawidłowości jakie miały miejsce w praskim sądzie - mówił w marcu minister Kwiatkowski.
Aferę finansową w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga bada Centralne Biuro Śledcze. Mimo, że śledztwo wciąż się toczy, była dyrektor kilka dni temu wróciła do pracy.
Zamiast zwolnienia, nowe stanowisko
- Rzeczywiście w środę pani Ejchler stawiła się do pracy po trzymiesięcznym zwolnieniu – potwierdziła Dębek. Jak to możliwe? Według niej minister mógł tylko odwołać Ejchler ze stanowiska. Nie mógł natomiast jej zwolnić. - Zgodnie z prawem pracodawcą pani Ejchler jest sąd i to on może podjąć taką decyzję – wyjaśnia.
Sąd zwolnić jej nie zamierzał. Zaproponował jej nowe stanowisko. - Pani Ejchler jest pracownikiem chronionym, to znaczy pozostało jej mniej niż dwa lata do emerytury. Gdybyśmy ją zwolnili mogłaby podać nas do sądu pracy – tłumaczył sędzia Marcin Łochowski, rzecznik Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. - Zgodnie z przepisami prawa pracy musieliśmy jej zaproponować stanowisko zgodne z jej kwalifikacjami. W tym przypadku chodzi o głównego specjalistę w dziale finansowym.
Łochowski sugerował, że Ejchler mogłaby zostać zwolniona, "gdyby minister podjął inne kroki prawne". Prawdopodobnie miał na myśli właśnie zwolnienie dyscyplinarne.
Oszustwa i wyłudzenia
O sprawie nieprawidłowości w praskim sądzie pierwszy raz informowaliśmy w marcu. Dowiedzieliśmy się wtedy, że po przeprowadzonej tam kontroli minister Kwiatkowski złożył dwa doniesienia o popełnieniu przestępstwa. Dotyczą one kompetencji dyrektora finansowego sądu oraz kierownika oddziału kadr.
Proceder o którym mowa w doniesienaich miał wyglądać następująco: pracownicy byli zachęcani do brania kredytów i pożyczek. Pieniądze mieli przywłaszczać sobie przełożeni. W zamian podnosili pracownikom pensje.
W doniesieniach podkreślono, że kredyty pobrane przez pracowników sądu przewyższały ich możliwości spłaty i były udzielane bez zgody współmałżonków - co uzasadnia podejrzenia o współdziałaniu pracownika banku.
Wyjaśnienie:
"Po opublikowaniu tego artykułu rzecznik prasowy Sądu Okręgowego Warszawa-Praga Marcin Łochowski wyraźnie zaznaczył, że odwołanie dyrektor Ejchler przez ministra miało takie skutki, jak rozwiązanie stosunku pracy za wypowiedzeniem. Sąd nie musiał, ani nie mógł nic zrobić, aby panią Ejchler zwolnić. Natomiast zgodnie z kodeksem pracy musiał jej zaproponować nową pracę."
Paweł Radziszewski
Źródło zdjęcia głównego: | From Official Website