Zautomatyzowana toaleta stanęła w Parku Praskim 13 listopada. To, co miało stać się symbolem nowoczesności, szybko stało się jednak obiektem ataku wandali. Szalet w nienaruszonym stanie przetrwał tylko tydzień.
- Ręce opadają – komentuje na swoim profilu w jednym z portali społecznościowych Zarząd Oczyszczania Miasta i publikuje zdjęcia zdewastowanej toalety.
Sprawą zajmie się policja
Do dewastacji najprawdopodobniej doszło w nocy z 20 na 21 listopada. - W piątek na miejscu był inspektor. Wszystko było wtedy jeszcze w porządku. W sobotę rano okazało się, że toaleta została zdewastowana. Na ścianach pojawiły się szpecące napisy i graffiti – wyjaśnia Zofia Kłyk, rzeczniczka ZOM-u. Jak dodaje, ustaleniem danych wandali zajmie się teraz policja.
Pracownicy ZOM-u skupią się natomiast na usunięciu nieestetycznych napisów. – Na szczęście, ściany toalety zostały pokryte powłoką antygraffiti, która znacznie ułatwi teraz ich mycie. Następnie budynek zostanie pokryty nową powłoką – tłumaczy Kłyk.
Czekają aż zrobi się cieplej
Z rozpoczęciem prac trzeba będzie jednak poczekać aż poprawi się nieco pogoda. – Obecnie jest za zimno na takie prace. Mogą one być prowadzone, gdy temperatura na zewnątrz będzie wynosić około 5-6 stopni na plusie – wyjaśnia rzeczniczka.
Jak dodaje, ZOM cały czas szacuje, jak wysokie będą koszty "sprzątania" po wandalach.
- Apelujemy także do wszystkich mieszkańców, którzy są świadkami aktów wandalizmu, aby o takich zdarzeniach informowali straż miejską lub policję – podkreśla Kłyk.
Tak wyglądała toaleta przed dewastacją:
Zobacz także: reporter TVN 24 kontra automatyczna toaleta na Polu Mokotowskim:
Automatyczna i niebezpieczna
jk/sk
Źródło zdjęcia głównego: ZOM