Bez umów najmu i z niepewnością o przyszłość - tak kupcy z bazarku przy Trockiej na Targówku zaczęli nowy rok. Teren obecnego targowiska zajmie wykonawca II linii metra, dlatego muszą się przenieść. – Nie mamy gdzie, mogą nas wyrzucić w każdej chwili – alarmują kupcy. Budowę tymczasowego targowiska wstrzymały protesty okolicznych mieszkańców. Wiceprezydent Warszawy przyznaje, że to "sytuacja krytyczna".
Ponad 20 lat historii, 150 pawilonów i kilkaset zatrudnionych osób – bazarek przy ul. Trockiej jest jednym za najpopularniejszych w tej części Warszawy. Za kilka miesięcy stanie się terenem budowy kolejnego odcinka II linii metra. Kupcy będą mogli wrócić tam dopiero po wybudowaniu stacji Trocka, czyli prawdopodobnie w 2019 roku.
- Tak długo, jak nie zostanie wbita łopata pod budowę stacji metra, handel przy Trockiej zostaje. Wykonawca wejdzie na teren w terminie 3-4 miesięcy od podpisania kontraktu. Nie potrafimy jednak powiedzieć, kiedy konkretnie to nastąpi. Do tego czasu kupcy mogą prowadzić działalność w cyklu bezumownym i z dotychczasowymi stawkami – te słowa wiceprezydenta Michała Olszewskiego muszą na razie wystarczyć kupcom z targowiska, którzy o swoją przyszłość drżą od kilkunastu miesięcy.
31 grudnia 2015 roku kupcom wygasły umowy na dzierżawę terenu przy Trockiej. W poniedziałek wieczorem spotkali się oni z przedstawicielami ratusza i Targówka, by rozwiać wszystkie wątpliwości dotyczące losów bazarku. Ze spotkania wychodzili jednak rozczarowani. Oczekiwali konkretów, a tych niestety zabrakło.
Tymczasowe targowisko, którego nie ma
Zgodnie z ustaleniami urzędników, na czas budowy metra, kupcy mają się przenieść na tymczasowe targowisko przy ul. Fantazyjnej. Tu jednak pojawia się problem, bo nowy bazarek powinien być gotowy do końca grudnia ubiegłego roku. Inwestycję wstrzymały jednak protesty mieszkańców z ul. Fantazyjnej, którzy złożyli do Samorządowego Kolegium Odwoławczego 36 odwołań. Obawiają się oni uciążliwego sąsiedztwa targowiska i zakorkowania lokalnych uliczek. - Dziś nie jestem w stanie udzielić żadnej odpowiedzi, kiedy powstanie targowisko zastępcze, ponieważ nie wiem, kiedy zapadnie wyrok SKO. Mogę tylko zapewnić, że zaapelowałem do sędziów o jak najszybsze zapoznanie się z dokumentami – powiedział w czasie spotkania Olszewski.
"Inwestycja źle prowadzona"
Ta wypowiedź spowodowała jednak lawinę pytań ze strony kupców. – Jeśli SKO odrzuci protest, to mieszkańcy pójdą do sądu, a my dalej zostajemy z niczym. Sprawa może się bowiem ciągnąć jeszcze miesiącami. Gdzie w tym czasie mamy pracować? – pytała pani Ewa, która na bazarku pracuje od kilkunastu lat. - 16 grudnia złożono odwołanie, a przecież bazarek miał być gotowy do końca grudnia. Wyraźnie widać, ta inwestycja była źle prowadzona – argumentował z kolei radny Marcin Skłodowski.
Obecny na spotkaniu burmistrz Targówka Sławomir Antonik odpierał zarzuty dotyczące opieszałości władz dzielnicy. Jak zaznaczył, w grudniu przedstawiono siódmą z kolei koncepcję tymczasowego bazarku przy Fantazyjnej. – Rozmowy z kupcami i mieszkańcami toczą się od trzech lat. Pierwsza koncepcja była gotowa na początku kwietnia. Chcieliśmy wypracować układ jak najmniej konfliktogenny na linii kupcy, klienci i mieszkańcy przy Fantazyjnej – wyjaśnił i dodał: - To prawda, że ścigamy się z czasem, ale deadlinem jest dla nas dzień podpisania umowy z wykonawcą metra, a ten jeszcze nie nastąpił. Jest szansa, żebyśmy to spięli, na przygotowanie bazarku potrzebujemy około 4 miesięcy – zapewnił. Jednak odpowiedź na pytanie, co stanie się z kupcami, jeśli do czasu rozpoczęcia budowy II linii metra nie uda się wybudować targowiska przy Fantazyjnej, nie padła.
"Nie ma czasu na dyskusję"
Powagi problemu nie ukrywał za to wiceprezydent Olszewski. - Sytuacja jest krytyczna. Nie ma już czasu na dyskusję o lokalizacjach innych niż Fantazyjna, bo oznaczałoby to rozpoczęcie wszystkich procedur od nowa i kolejne miesiące opóźnień – powiedział. Jak dodał, liczy na kompromis ze strony mieszkańców Fantazyjnej. - Być może jestem zbyt naiwny, ale chciałbym, aby osoby, które złożyły odwołania posłuchały rozsądnych argumentów i być może wycofały swoje wnioski – zaapelował.
Reakcja obecnych na sali mieszkańców z ul. Fantazyjnej pokazała jednak, że taki scenariusz jest bardzo mało prawdopodobny. – To jest bardzo zła lokalizacja, narusza spokój mieszkańców. Nie daje szansy na prowadzenie normalnego handlu. Ta ulica będzie stale zakorkowana. My również mamy prawo odwoływać się do sądu – zapowiedziała Maria Kuczkolska, mieszkanka osiedla Fantazyjna.
Zapowiadają protest
Z kolei kupcy podkreślali, że nie chcą z nikim walczyć, ale jeśli sytuacja ich do tego zmusi, nie wykluczają protestu. - My nie chcemy wojny, chcemy zrozumienia. Zostaliśmy na lodzie. Bez umów, bez tymczasowego targowiska. Wykonawca metra może nas wyrzucić w każdej chwili – podsumowała spotkanie jedna z przedstawicielek kupców.
Justyna Koszewska