- Spacerowałam brzegiem Wisły obok Starówki, niedaleko tramwaju wodnego oraz barów. Na początku myślałam, że to zdechłe kaczki, ale okazało się, że to szczury – napisała Joanna na warszawa@tvn.pl.
Dodała, że obok ludzie łowili ryby, a dzieci bawiły się przy brzegu. - Smród był okropny. Czy może grozić epidemia? - zapytała.
"To nie nasze kompetencje"
O komentarz poprosiliśmy Sanepid, Wojewódzki Inspektorat Ochrony środowiska i pełnomocnika prezydenta Warszawy do spraw Wisły. Niestety nikt nie potrafił odpowiedzieć na pytanie naszej czytelniczki.
- Prawdopodobnie chodzi o zjawisko, do którego dochodzi przy wysokich stanach wezbraniowych wód na wysokości kolektora ogólnospławnego MPWiK. W poniedziałek nasz pracownik przeszedł przez całą długość i już ich nie zobaczył. Mogły spłynąć z Wisłą – mówi Marek Piwowarski, pełnomocnik prezydent ds. Wisły.
"To nie nasze kompetencje"
Niewiele dowiedzieliśmy się także w Sanepidzie i Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska.
- Dokonywanie analiz i ocen epidemiologicznych należy do zakresu działania Państwowej Inspekcji Sanitarnej – mówi Maria Suchy, rzeczniczka WIOŚ i dodaje, że za każdym razem, gdy ktoś zauważy martwe zwierzęta w Wiśle powinien zgłaszać to do urzędu dzielnicy. Jednocześnie dodaje, że do WIOŚ nie dotarły informacje o martwych szczurach w Wiśle.
Także Sanepid nie miał w sprawie martwych szczurów wiele do powiedzenia. - To nie należy do naszych kompetencji - stwierdził rzecznik Wiesław Rozbicki.
lata/par
Źródło zdjęcia głównego: Asia /warszawa@tvn.pl