Gdy dyskutowaliśmy o liście najważniejszych warszawskich wydarzeń 2011 roku, Marsz Niepodległości wydawał się z początku murowanym faworytem do nominacji. Jednak zdecydowaliśmy się go skreślić. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że wszystko to co wydarzyło się w stolicy 11 listopada było wydarzeniem ogólnopolskim, a nie lokalnym.
Często wypadek na Trasie Łazienkowskiej powoduje większe utrudnienia w ruchu niż niejeden marsz, czy manifestacja. Zburzenie zabytkowej kamienicy jest wydarzeniem bardziej warszawskim niż ogólnopolski pochód - z takiego założenia wyszliśmy.
Marsz Niepodległości bez nominacji
Na świeczniku, czyli w Warszawie
Ktoś napisze, że nie codziennie w Warszawie policja używa armatek wodnych, prawie 30 osób trafia do szpitala, a ponad 200 jest zatrzymanych. To prawda. Taka jest rola stolicy, że kilka razy w roku staje się areną walki ludzi często o skrajnie różnych poglądach. Przyjeżdżają do Warszawy z całej Polski by zamanifestować swoje poglądy i potrzeby. Czy należy ich pozbawić tego prawa w imię "wygody miejscowych"? Po każdym pochodzie, czy to z udziałem związkowców, gejów, czy patriotów niektórzy internauci pytają "Nie mogą manifestować u siebie?". Jednak "u siebie" przecież nikt by ich nie zauważył. W Warszawie mogą głośno mówić o sprawach dla nich ważnych, mogą być przez chwilę zauważeni.
A to kosztuje. Za tegoroczne walki chuliganów z policją przed Marszem Niepodległości i po nim, podatnicy zapłacili ponad 70 tysięcy zł. Właśnie zamieszki, które wybuchły na Placu Konstytucji spowodowały, że pytanie, to jak mają w przyszłości wyglądać masowe zgromadzenia zaczęli zadawać sobie politycy. Padły hasła by zmienić przepisy. Niektórzy proponowali wprowadzenie zakazu zakrywania twarzy, inni zmiany kodeksu karnego. Efekt? Prezydencki projekt zmiany w przepisach o zgromadzeniu 21 grudnia trafił do dalszych prac w komisji. Bronisław Komorowski chce m.in. by osoby zamaskowane nie mogły brać udziału w manifestacjach.
Marsz Niepodległości bez nominacji
Wspólnota nie przejdzie
Czego politycy by nie zmienili, 11 listopada potwierdził, że na ulicach nie ma zadowolenia. Nikt w tym roku nie manifestował swojej radości. Święto Niepodległości pokazało, że wspólnota nie istnieje. Każda ze stron konfliktu dąży do całkowitego unicestwienia strony przeciwnej. Nikt nie odpuści, dopóki całkowicie nie przejmie kontroli nad areną, do której autorytarnie rości sobie prawo. Nikt nie nie chce słuchać drugiej strony. Każdy widzi tylko wady przeciwnika, nigdy swoje. Pewnie dlatego długo po napisaniu relacji z Marszu Niepodległości dostawałem maile zatytułowane "Ty lewacka gnido", ewentualnie "Ty ukryty faszysto". Wszystkie wg tego samego schematu i pod linijkę ideologicznych wytycznych.
Bartosz Andrejuk