- Wolność zgromadzeń pełni doniosłą rolę w demokratycznym państwie prawa (...) prawo do zgromadzeń jest chronione konstytucją - powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Michał Jakubowski. Dodał, że decyzja o zakazie "jest możliwa po starannym zbadaniu sprawy i musi zawierać przekonujące uzasadnienie".
Jak podkreślił sędzia, w sprawie tej organ gminy nie uprawdopodobnił okoliczności, że w związku z tą manifestacją może dojść do zagrożenia życia i zdrowia oraz mienia w znacznych rozmiarach, a to była główna przesłanka wydanego zakazu.
24 godziny na zażalenie
Organizatorów marszu reprezentowało dwóch adwokatów, dwóch innych pełnomocników - adwokat i radca prawny - stronę prezydent stolicy.- Podtrzymujemy swoje odwołanie - powiedział w pierwszym zdaniu po rozpoczęciu rozprawy w imieniu organizatorów mec. Adam Janus.Z kolei mecenas Antoni Kania-Sieniawski w imieniu prezydent stolicy powiedział, że jego zdaniem po decyzji o organizacji w tym samym miejscu i czasie marszu państwowego postępowanie przed sądem "stało się bezprzedmiotowe".
Jak przekazała w czwartek przed południem PAP sędzia SO Sylwia Urbańska, od postanowienia sądu w tej sprawie stronom przysługuje zażalenie do sądu apelacyjnego, które należy złożyć w ciągu 24 godzin od wydania postanowienia. Natomiast sąd apelacyjny rozpoznaje zażalenie w ciągu doby od złożenia pisma.
- Zawsze przyjmujemy decyzje sądu, natomiast oczywiście po przeanalizowaniu uzasadnienia będziemy mogli podjąć decyzję o ewentualnym odwołaniu - podkreślił rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk, odnosząc się do czwartkowego rozstrzygnięcia.
"To jest paradoks"
Zdaniem pełnomocnika ratusza, prezydent Gronkiewicz-Waltz w uzasadnieniu decyzji o zakazie marszu należycie uprawdopodobniła związane z nim zagrożenia. - Jeżeli jest informacja o dodatkowych łóżkach w szpitalu i dodatkowym personelu, jeżeli nie ma zabezpieczenia policyjnego, bo minister odpowiedzialny za policję nie raczy odpowiedzieć, czy to nie jest wystarczający powód, żeby już zacząć myśleć, czy wszystko będzie w porządku? - powiedział dziennikarzom Antoni Kania-Sieniawski.
Dodał też, że pojawiły się również sygnały o przyjeździe bojówki narodowościowej ze Słowacji i innych organizacji. - Ustawa nie mówi, że musi to zostać udowodnione. Nie trzeba złapać ludzi z bronią jadących na demonstrację, wystarczy, że są doniesienia - tłumaczył adwokat.
Ocenił również, że rozstrzygnięcie sądu doprowadziło do paradoksalnej sytuacji. - Pamiętajmy, że mamy dwa zgromadzenia w tym samym miejscu, w tym samym czasie. Organ państwowy zwołał zgromadzenie i zrobiło to stowarzyszenie. Prawo o zgromadzeniach zakazuje przeprowadzić jednocześnie dwóch marszów w tym samym miejscu i czasie. To jest paradoks - stwierdził pełnomocnik ratusza.
"Przewidywaliśmy, że tak będzie"
- Cieszymy się, przewidywaliśmy, że tak będzie. Obecnie jest jednak dość skomplikowana sytuacja prawna. Szkoda, że prezydent i premier nie poczekali na decyzję sądu i zapowiedzieli swój marsz. Natomiast ja mogę zapewnić, że marsz społeczny, oddolny, niezależnie od wszystkiego się odbędzie - powiedział wiceprezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości Witold Tumanowicz komentując decyzję sądu.
Jak ocenił Tumanowicz, "prezydent miasta nie miała argumentów, bo Marsz Niepodległości jest zarejestrowanym już od roku wydarzeniem pod rygorem cykliczności zgromadzeń". - Więc Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła swoją decyzję w ostatnim możliwym momencie. Była to zatem zagrywka polityczna, obliczona na wywołanie chaosu - zaznaczył wiceprezes.
Członkowie stowarzyszenia zapowiedzieli również podjęcie kolejnych kroków prawnych w związku z decyzją o zakazie marszu. "Ustępująca Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz nadużyła swojej władzy. Złożymy w związku z tym zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez odchodzącą prezydent stolicy" - zapowiedzieli w swoim oświadczeniu, zamieszczonym m.in. w mediach społecznościowych. "Marsz Niepodległości jest zgromadzeniem legalnym. Nie możemy odejść od jego społecznej i oddolnej formuły" - napisali.
Sąd rozpatrzył odwołanie od zakazu marszu
"Nie" od prezydent
Na Marsz Niepodległości nie zgodziła się w środę prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Od 2010 roku jest on organizowany przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości współtworzone przez między innymi Młodzież Wszechpolską, Obóz Narodowo-Radykalny i Ruch Narodowy. Jak tłumaczyła tę decyzję? - Po pierwsze bezpieczeństwo. Przy obecnych kłopotach policji trudno uwierzyć, że uda się je zapewnić podczas marszu 11 listopada. Po drugie historia - historia Polski, a w szczególności Warszawy. Warszawa dość już wycierpiała przez agresywny nacjonalizm - zaznaczyła. Jako trzeci argument wymieniła prawo.
CZYTAJ WIĘCEJ O UZASADNIENIU DECYZJI
Od zakazu odwołali się organizatorzy wydarzenia. Zgodnie z przepisami mieli na ten ruch 24 godziny. Zdaniem Roberta Bąkiewicza, prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, "nie ma żadnych podstaw prawnych do tego, żeby marsz się nie odbył".
"Trasa została już zajęta"
W czwartek szefowa Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Ewa Gawor powiedziała, że ratusz "z niecierpliwością będzie czekał na stanowisko sądu". - Jeśli sąd nie przyzna nam racji i uzna, że taki marsz mógłby się odbyć, to niestety trasa została już zajęta przez uroczystości państwowe. Przez decyzję, która została podjęta wczoraj wieczorem - przypomniała.
Chodzi o spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z premierem Mateuszem Morawieckim, na którym postanowiono, że marsz się odbędzie - o charakterze państwowym i na tej samej trasie (od ronda Dmowskiego na błonia Stadionu Narodowego). Jego organizacją ma zająć się rząd. - A ponieważ uroczystości państwowe mają pierwszeństwo przed wszystkimi innymi organizatorami, to teren jest na dzisiaj zajęty - skwitowała Gawor.
- W mojej ocenie organizator Marszu Niepodległości powinien się dogadać z organizatorem marszu państwowego. Ja, gdybym chciała uczcić święto i pójść w marszu z biało-czerwoną flagą, tobym się dołączyła do marszu prezydenta Andrzeja Dudy - powiedziała Gawor. Dodała, że gdyby miała inny cel, toby się zastanawiała, co robić, czy organizować zgromadzenie na zasadzie spontanicznego.
Przypomnijmy, że Bąkiewicz zaapelował w środę wieczorem do prezydenta Dudy, "żeby poczekał - i wstrzymał się - na decyzję sądu, na odwołanie (od decyzji prezydent stolicy)". - To jest jedna rzecz, a druga rzecz na pewno bardzo radosna to jest taka, że już wiemy, że na pewno Marsz Niepodległości w 2018 roku przejdzie - podkreślił. - Ktokolwiek wcześniej miał jakieś wątpliwości, to w tej chwili już jesteśmy pewni, że na pewno ten marsz się odbędzie - dodał wówczas Bąkiewicz.
Główne zdjęcie: Bartłomiej Zborowski/PAPPAP,kk/ran