Legia wściekła na sędziego

fot. Adam Polak/legia.com
fot. Adam Polak/legia.com
Po zaskakującej przegranej ze Śląskiem Wrocław trener warszawskiej Legii nie pozostawił suchej nitki na swoich piłkarzach, ale zaatakował również sędziego, Roberta Małka. - Ten pan ma w środowisku wyrobioną opinię - wściekał się na konferencji prasowej warszawskiej drużyny. Obok sprawy z pewnością nie przejdzie PZPN, który jest wyczulony na krytykowanie pracy sędziego.

Skorża największe pretensje do arbitra niedzielnego meczu miał za ostatnią akcję meczu, gdy bramkarz Śląska Marian Kelemen powstrzymał szarżującego Miroslava Radovicia w polu karnym.

Serb padł na murawę, legioniści domagali się rzutu karnego i czerwonej kartki dla golkipera, ale Robert Małek pozostał niewzruszony. Uznał, że faul popełnił pomocnik Legii i po chwili zakończył mecz. Zaraz po jego ostatnim gwizdku doskoczyli do niego gospodarze. Pretensje miał również Skorża, który powtórzył je na pomeczowej konferencji prasowej.

- O pracy sędziego Małka powiem tylko tyle, że od lat ma w środowisku wyrobioną opinię i dziś dobitnie ją potwierdził - rzucił trener Legii.

Na liście Fryzjera, ale bez zarzutów

Nie wiadomo, o co dokładnie chodziło Skorży. Kim jest Robert Małek? Zalicza się do najbardziej zaufanych sędziów w PZPN i zaufania tego nie stracił nawet, gdy trafił na słynną listę Fryzjera. Zarzutów korupcyjnych bowiem nigdy nie usłyszał, a od czterech lat prowadzi mecze na arenie międzynarodowej.

Z pewnością trener Legii nie może też zapomnieć arbitrowi z Zabrza kwietniowego meczu z Lechem. Przy Bułgarskiej Kolejorz wygrał 1:0, a Małek powinien wyrzucić z boiska bramkarza lechitów Krzysztofa Kotorowskiego, który przed polem karnym wyciął Manu. Skończyło się na żółtej kartce, a Skorża przy bocznej linii kipiał ze złości i gestykulował jak furiat.

- Sędzia nie może zachować się inaczej jak pokazać czerwoną kartkę - denerwował się wówczas szkoleniowiec. Za te słowa Wydział Dyscypliny PZPN go nie ukarał.

Wkrótce na dywanik?

Wtedy Skorża mocno ważył słowa. W niedzielę poszedł na całość i może spodziewać się wezwania na dywanik do PZPN, bo związek jest wyjątkowo uczulony na zarzuty pod adresem arbitrów, za co na ogół karze finansowo. Przekonał się o tym pod koniec poprzedniego sezonu choćby trener GKS Bełchatów Maciej Bartoszek.

On również nie był zadowolony z pracy Małka, który w czerwcu prowadził mecz bełchatowian z Jagiellonią Białystok w 17. kolejce Ekstraklasy.

- Pan Małek powinien sobie w końcu zrobić solidny rachunek sumienia. Jeżeli tak bardzo nie lubi GKS-u Bełchatów, to niech tu więcej nie przyjeżdża - rzucił wtedy. Za swoje słowa ówczesny trener GKS zapłacił 3 tys. zł.

CZYTAJ TAKŻE NA TVN24.PL

tvn24.pl//twis\mtom

Czytaj także: