Skorża największe pretensje do arbitra niedzielnego meczu miał za ostatnią akcję meczu, gdy bramkarz Śląska Marian Kelemen powstrzymał szarżującego Miroslava Radovicia w polu karnym.
Serb padł na murawę, legioniści domagali się rzutu karnego i czerwonej kartki dla golkipera, ale Robert Małek pozostał niewzruszony. Uznał, że faul popełnił pomocnik Legii i po chwili zakończył mecz. Zaraz po jego ostatnim gwizdku doskoczyli do niego gospodarze. Pretensje miał również Skorża, który powtórzył je na pomeczowej konferencji prasowej.
- O pracy sędziego Małka powiem tylko tyle, że od lat ma w środowisku wyrobioną opinię i dziś dobitnie ją potwierdził - rzucił trener Legii.
Na liście Fryzjera, ale bez zarzutów
Nie wiadomo, o co dokładnie chodziło Skorży. Kim jest Robert Małek? Zalicza się do najbardziej zaufanych sędziów w PZPN i zaufania tego nie stracił nawet, gdy trafił na słynną listę Fryzjera. Zarzutów korupcyjnych bowiem nigdy nie usłyszał, a od czterech lat prowadzi mecze na arenie międzynarodowej.
Z pewnością trener Legii nie może też zapomnieć arbitrowi z Zabrza kwietniowego meczu z Lechem. Przy Bułgarskiej Kolejorz wygrał 1:0, a Małek powinien wyrzucić z boiska bramkarza lechitów Krzysztofa Kotorowskiego, który przed polem karnym wyciął Manu. Skończyło się na żółtej kartce, a Skorża przy bocznej linii kipiał ze złości i gestykulował jak furiat.
- Sędzia nie może zachować się inaczej jak pokazać czerwoną kartkę - denerwował się wówczas szkoleniowiec. Za te słowa Wydział Dyscypliny PZPN go nie ukarał.
Wkrótce na dywanik?
Wtedy Skorża mocno ważył słowa. W niedzielę poszedł na całość i może spodziewać się wezwania na dywanik do PZPN, bo związek jest wyjątkowo uczulony na zarzuty pod adresem arbitrów, za co na ogół karze finansowo. Przekonał się o tym pod koniec poprzedniego sezonu choćby trener GKS Bełchatów Maciej Bartoszek.
On również nie był zadowolony z pracy Małka, który w czerwcu prowadził mecz bełchatowian z Jagiellonią Białystok w 17. kolejce Ekstraklasy.
- Pan Małek powinien sobie w końcu zrobić solidny rachunek sumienia. Jeżeli tak bardzo nie lubi GKS-u Bełchatów, to niech tu więcej nie przyjeżdża - rzucił wtedy. Za swoje słowa ówczesny trener GKS zapłacił 3 tys. zł.
tvn24.pl//twis\mtom